Pogoń zagra w sobotę w Kielcach z miejscową Koroną. Wygrała z nią tylko raz – ponad 10 lat temu na otwarcie nowego stadionu. Od momentu powrotu do ekstraklasy już ani razu, choć zawsze była faworytem. Zawsze też traciła gole. W sobotę ich utracie będzie chciał zapobiec Jarosław Fojut.
- Wszyscy chwalą nas za dobrą grę ofensywną, dużo strzelonych goli, ale w grze obrońców nic się nie zmienia, wciąż pozostajemy odpowiedzialni za naszą bramkę – ocenił 29-letni piłkarz.
Pogoń po 16 meczach obecnego sezonu ma straconych 19 bramek, podczas gdy w analogicznym okresie roku poprzedniego ten bilans był prawie identyczny. Pogoń za kadencji trenera Michniewicza straciła tylko o jednego gola mniej.
- Niektórzy oceniali, że z chwilą odejścia z drużyny Kuby Czerwińskiego, nasza defensywa załamie się – kontynuuje J. Fojut. - Stało się jednak inaczej. Świetnie go zastępuje Sebastian Rudol. Jestem pod wrażeniem jego podejścia, nastawienia mentalnego i postępów, jakie czyni.
Przewidywania piłkarza
Jarosław Fojut już na początku rundy przewidywał, że drużyna z czasem na pewno się rozkręci, a efekty pracy przyjdą.
- Nie jesteśmy słabszą drużyną, niż w poprzednim sezonie – oceniał jeszcze kilka miesięcy temu piłkarz. - Delev, Gyurcso, Drygas, to dobrzy piłkarze. Potrzebujemy czasu. Wiem, że to czasem wyświechtany termin, ale w naszym przypadku tak jest w istocie. Zdecydowaliśmy się grać w inny sposób, który wymaga większego wysiłku, większych zabiegów. Taki sposób grania jest trudniejszy, ale na pewno rozwija każdego z nas indywidualnie. Jeżeli rozwijać się będziemy indywidualnie, to z czasem korzyść będzie miał zespół.
To co mówił doświadczony piłkarz po kilku nieudanych meczach rundy jesiennej potwierdziło się całkowicie. Zespół się scementował, piłkarze zrozumieli, na czym polegają zmiany, coraz lepiej się rozumieją, osiągają lepsze wyniki, a kibice mają z tego coraz więcej radości.
Blisko Ligi Mistrzów
Fojut choć ma już 29 lat, to wciąż ma swoje ambicje. W przeszłości w wielu sytuacjach nie miał szczęścia. Miał gotowy kontrakt z Celtikiem Glasgow i w perspektywie występy w fazie grupowej Ligi Mistrzów między innymi przeciwko Barcelonie. Groźna kontuzja pokrzyżowała plany i transfer nie doszedł do skutku.
– Tak było, ale nie zawsze mamy wpływ na pewne sytuacje – komentuje J. Fojut. - Kontuzja to najgorsza rzecz, jaka może spotkań sportowca, ale to się zdarza i trzeba być na to przygotowanym. Trzeba później umieć się z tego pozbierać, nie wolno rozpamiętywać straconych szans, bo to niczego nie zmieni.
Fojut wrócił do polskiej ekstraklasy ponad rok temu. Swoje występy rozpoczął od mocnego uderzenia. Panowała wówczas nawet opinia, że Legia popełniła błąd pozyskując z Jagiellonii Michała Pazdana, a nie bardziej wtedy ogranego Fojuta. Z czasem się okazało, że Legia w tym przypadku błędu jednak nie popełniła.
– Pewne sprawy kreują media i my piłkarze nie mamy na to wpływu – ocenia obrońca Pogoni. - Czasem rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Nie wiem kto się zastanawiał, dlaczego mnie nie ma w Legii, a dlaczego jest Pazdan, ale przyszłość pokazała, że Legia chyba błędu nie zrobiła.
Dąbrowski się wypromował
Wiosna dla Jarosława Fojuta nie była łatwa. Liczne problemy zdrowotne sprawiły, że nie był w najwyższej formie. Drużyna grała słabiej – w przeciwieństwie do Zagłębia Lubin, w którym wypromował inny defensor Maciej Dąbrowski. Latem to on, a nie na przykład Fojut trafił do Legii.
– Absolutnie nie zaprzątam sobie głowy tym, dlaczego taki czy inny zawodnik jest w takim, czy innym klubie i czy ja mógłbym być na jego miejscu - ocenił tamtą sytuację obrońca Pogoni. - Całkowicie skupiam się na sobie i wierzę, że jeszcze w piłce mogę coś osiągnąć. Mam co prawda już 29 lat, ale ciągle czuję, że jestem na takim etapie kariery, że jeszcze mogę się czegoś nauczyć, a nie tylko podtrzymywać formę. Jestem w dobrym klubie, z dużymi perspektywami, więc absolutnie nie mogę na nic narzekać.
Sytuacja się powtórzyła w ostatnim dniu okienka transferowego. Jego partner z defensywy, Jakub Czerwiński miał w umowie klauzulę odstępnego i ten fakt zadecydował, że mistrz Polski zdecydował się właśnie na niego, a nie bardziej doświadczonego partnera z defensywy. ©℗ (par)
Fot. R. Pakieser