Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 1:1 (1:1) 0:1 Lipski (21), 1:1 Frączczak (30).
Żółte kartki: Rudol, Kowalczyk, Buksa, Drygas (Pogoń), oraz Mladenovic, Borysiuk, Peszko, Chrzanowski (Lechia).
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów 8 761.
Pogoń: Bursztyn – Rapa, Rudol, Dwali, Matynia – Delew (82, Benedyczak), Murawski (69, Drygas), Hołota, Kowalczyk (54, Rasmussen), Frączczak - Buksa.
Lechia: Kuciak – Nunes, Nalepa, Vitoria, Mladenovic (46, Chrzanowski) – Oliveira (78, Haraslin), Łukasik, Borysiuk, Lipski, Peszko (85, Stolarski) – Flavio.
Piłkarze Pogoni remisem z Lechią Gdańsk pożegnali się ze swoimi kibicami, pożegnaliśmy też Rafała Murawskiego, który postanowił nie przedłużać umowy z klubem i prawdopodobnie zakończy karierę.
Spotkanie miało kilka różnych faz. Zaczęło się dobrze dla gości, którzy lepiej operowali piłką, dłużej się przy niej utrzymywali, miejscowi mieli kłopot z jej odebraniem, sprawiali wrażenie mocno zagubionych, ewidentnie zabrakło Drygasa i Piotrowskiego, którzy w przekroju całego sezonu należeli do najlepszych piłkarzy w drużynie, ale w pojedynku z Lechią rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych.
Lechia zasłużenie objęła prowadzenie, ale po strzale kuriozalnym. Lipski kopnął piłkę z miejsca, a Bursztyn prawdopodobnie oślepiony przez słońce nie trafił ręką w piłkę i choć strzał nie wyglądał na groźny, oddany został w środek bramki, to okazał się za trudny do obrony. Dla Lipskiego - wychowanka Salosu to pierwszy gol w sezonie, natomiast piłkarz zachowując szacunek do klubu, któremu kibicował od dziecka nie demonstrował swojej radości.
Pogoń od tamtej pory przejęła inicjatywę, miała przed przerwą kilka znakomitych okazji, najlepszych nie wykorzystali: Frączczak (dwa razy), Rudol i Delew. Ten ostatni był motorem napędowym niemal wszystkich ofensywnych akcji portowców.
Dobre statystyki przed przerwą
Pogoń zakończyła pierwszą połowę aż 9 strzałami, ale tylko jednym celnym, a także 10 celnymi podaniami w pole karne i aż 16 kontaktami z piłką w polu karnym rywala. Po bezbarwnym początku zespół wypracował w dalszej części tej połowy znakomite statystyki, które wynikały z odważnej gry w ofensywie.
Druga połowa absolutnie nie przypominała dużych emocji, które towarzyszyły przed przerwą. Pogoń nie kwapiła się do bardziej zmasowanych ataków, ponownie oddała inicjatywę, nie zagrażała bramce Kuciaka, nie stwarzała sytuacji. Goście prezentowali się ponownie lepiej, mieli jedną znakomitą szansę, ale tym razem dobrym refleksem błysnął Bursztyn, dzięki temu nieco zrehabilitował się za niefortunną interwencję przed przerwą.
Pogoń ponownie w końcówce potrafiła przenieść ciężar gry na połowę przeciwnika, grała jednak wolno, schematycznie, zagrażała tylko wrzutkami w pole karne, dwa razy walkę o górną piłkę wygrał Buksa, ale jego uderzenia bez kłopotu bronił Kuciak, groźny strzał oddał najlepszy w szczecińskim zespole Delew, ale ponownie słowacki bramkarz był dobrze ustawiony.
Runjaic przed telewizorem
To był mecz, którego bezpośrednio z ławki trenerskiej nie mógł prowadzić trener Runjaic. W piątek miał operację, a w sobotę przebywał w domu i stamtąd oglądał spotkanie.
Klub w dość dziwaczny sposób postanowił podziękować za 4,5 lat znakomitej gry Rafałowi Murawskiemu. Zawodnik otrzymał podziękowania i paterę od prezesa Mroczka, gdy schodził boiska w trakcie gry. Na boisku rozgrywany był mecz, a poza końcowa linią były uściski i całusy. Dalsza część podziękowań włącznie ze szpalerem, który utworzyli piłkarze swojemu starszemu koledze miała miejsce po zakończeniu meczu, kiedy kibice w dużej części opuścili już trybuny.
Całe spotkanie na ławce rezerwowych przesiedział natomiast Piotrowski, który według belgijskich mediów podpisał już kontrakt z Genk i od nowego sezonu grać będzie w tym klubie. On w przeciwieństwie do Murawskiego pożegnania się nie doczekał, nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia transferu. ©℗ Wojciech Parada
Fot. R. Pakieser