Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Runda bez napastnika

Data publikacji: 17 lipca 2020 r. 16:02
Ostatnia aktualizacja: 17 lipca 2020 r. 23:30
Piłka nożna. Runda bez napastnika
 

Pogoń po grudniowej sprzedaży Adama Buksy rozpoczęła i kończy rundę wiosenną bez napastnika na poziomie ekstraklasy. Przestrzegaliśmy o skutkach budowy kadry zespołu bez jakościowych piłkarzy w ofensywie i efekty tego są łatwe do przewidzenia. Pogoń rozgrywa bardzo słabą rundę wiosenną, przed ostatnim meczem punktuje średnio na poziomie jednego punktu na mecz. Tylko zdegradowane do I ligi: Korona i ŁKS punktowały w tym roku gorzej.

Prezes Jarosław Mroczek na ubiegłotygodniowej konferencji prasowej poświęconej finansom klubu powiedział między innymi, że znalezienie dobrego napastnika w zimowym okresie transferowym jest praktycznie niemożliwe, a klasowy piłkarz na tej pozycji chciałby zarabiać około 40 tys. euro miesięcznie. To oczywiście wymówka, tani wybieg i manipulacja.

Prawdą jest, że dobrych i jednocześnie tanich piłkarzy znacznie łatwiej znaleźć w letnim niż zimowym oknie transferowym, jednak tworzenie na ten temat mitów niemożności po raz kolejny pogrąża prezesa Jarosława Mroczka, który albo jest totalnie oderwany od rzeczywistości, albo jawnie wprowadza opinię publiczną w błąd, albo wraz z osobami odpowiedzialnymi za dokonywanie transferów w klubie nie potrafi tego dobrze zrobić.

Przykładem na to, że dobrego napastnika można pozyskać zimą jest Adam Buksa, który trafił do Pogoni dwa lata temu i stał się jednym z dwóch najlepszych transferów minionej dekady na pozycji napastnika. Więcej od niego dał Pogoni jedynie Marcin Robak. Wszystkie inne transfery Pogoni na pozycje napastnika okazały się w minionej dekadzie nieudane, a było ich całkiem sporo.

Pogoń nie ryzykowała

Pogoń zatem postanowiła nie robić nic, niż ryzykować transfer, który mógłby okazać się nie tylko sportowym, ale również finansowym fiaskiem. Za nowego piłkarza trzeba byłoby bowiem zapłacić. Klub założył, że nie warto się starać i wywiesił białą flagę, rozgrywając rundę bez klasowego napastnika.

To, że można pozyskać zimą dobrego napastnika, pokazały inne kluby ekstraklasy. Każdy, który potrzebował na tej pozycji dobrego piłkarza, dokonał udanej transakcji. Pogoń też potrzebowała wzmocnienia, ale postanowiła nie robić nic.

Najbardziej klasycznym przykładem jest Łukasz Zwoliński, który do tego jest wychowankiem Pogoni. Rozstał się ze szczecińskim klubem w czasie, kiedy przeżywał swój najgorszy sportowy okres, ale zdołał się odbudować w lidze chorwackiej i zauważyła to Lechia Gdańsk, która zaproponowała piłkarzowi kontrakt.

27-latek odwdzięczył się, zdobywając w rundzie wiosennej siedem goli, jest w tej rundzie najskuteczniejszym polskim piłkarzem, awansował ze swoim klubem do finału Pucharu Polski, został wybrany najlepszym piłkarzem czerwca w całej ekstraklasie i na pewno gdański klub nie żałuje wydanych 350 tys. euro na tego piłkarza.

Legia pozyskała Peckharta

W podobnej sytuacji do Pogoni była Legia Warszawa, która zimą też sprzedała swojego najlepszego napastnika Jarosława Niezgodę, ale w zamian sprowadziła innego gracza na tę pozycję. 31-letni Pekhart ma dość ciekawe CV, zdobywał mistrzostwo Czech, mistrzostwo Grecji, dwa razy zagrał dla reprezentacji swojego kraju, ale w ostatnim sezonie miał problem z wywalczeniem miejsca w podstawowym składzie grającej w drugiej lidze hiszpańskiej drużyny Las Palmas.

Obecnie wyceniany jest na niecałe 500 tys. euro, choć kiedyś Nuernberg zapłacił za niego 2 mln euro, ale Legia postanowiła go pozyskać bez kwoty odstępnego, bo chciała odzyskać trofeum. Pogoń nie miała sportowych celów, więc żadnego napastnika zimą w miejsce sprzedanego za 4,2 mln euro Buksy nie pozyskała. Peckhart wiosną zdobył pięć goli, zaliczył dwie asysty i mocno przyczynił się do sukcesów klubu w tym roku.

Broniąca się przed degradacją Wisła Kraków sprowadziła zimą 29-letniego Alona Turgemana. Były reprezentant Izraela został na pół roku wypożyczony z drużyny Austrii Wiedeń i zadanie wykonał znakomicie. Zdobył dla Wisły sześć goli, a byłoby ich na pewno więcej, gdyby nie niespodziewana kontuzja na początku tegorocznych rozgrywek.

Turgeman jest obecnie wyceniany na kwotę 650 tys. euro, a więc podobnie jak nasz as Michalis Manias, którego wartość oceniana jest na 500 tys. euro. Pekharta, Turgemana i Maniasa łączy bardzo wiele poza sportowymi osiągnięciami w polskich klubach. Są w podobnym wieku, z podobnym dorobkiem i z podobną sportową pozycją w swoich rodzimych krajach.

Puljic za 500 tys. euro

Kolejnym napastnikiem, który w rundzie wiosennej trafił do polskiego klubu i sprawdził się, jest 27-letni Jakov Puljic. Jagiellonia zapłaciła za niego 500 tys. euro, co i tak wydaje się ceną nie za wysoką, biorąc pod uwagę fakt, że wyceniany jest na 1,5 mln euro, a w poprzednim sezonie jego wartość wynosiła 2,5 mln euro.

Jest jak na napastnika jeszcze całkiem młody i może się rozwinąć. Były gracz Rijeki w wiosennych meczach dla Jagiellonii zdobył pięć goli, zaliczył jedną asystę, czyli w przyzwoitym stopniu zaznaczył swoją obecność w klubie i przyczynił się do awansu Jagiellonii do grupy mistrzowskiej.

Środkowego napastnika pozyskała zimą również Wisła Płock. Trafił tam dobrze znany polskim kibicom i szczególnie obrońcom Pogoni Szczecin z lat poprzednich Cillian Sheridan. 31-letni były reprezentant Irlandii wyceniany jest na 600 tys. euro, pozyskany został bez kwoty odstępnego, a w rundzie wiosennej zdobył dla Wisły dwa gole i zaliczył dwie asysty.

Teoriia o ograniczonych możliwościach pozyskania wartościowych napastników w przerwie zimowej jest nieprawdziwa, wprowadzająca w błąd, manipulująca opinią publiczną. Ten proces zimą jest trudniejszy, ale przecież nie jest misją niemożliwą, co pokazały w tym roku wszystkie polskie kluby, które takiego piłkarza potrzebowały. Pogoń ewidentnie takiego gracza nie chciała, co skończyło się na wiosnę wynikiem sportowym poniżej oczekiwań. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Mroczek nie wie co oznacza pojęcie ,,sportowa ambicja”
2020-07-17 23:14:25
Za takie zaniechania się płaci.
Mirek
2020-07-17 16:42:58
Zobaczymy teraz.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA