Czwartek, 28 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Runjaic wybrnął z kłopotu

Data publikacji: 22 października 2019 r. 18:08
Ostatnia aktualizacja: 23 października 2019 r. 09:22
Piłka nożna. Runjaic wybrnął z kłopotu
 

Piłkarze Pogoni kontynuują znakomitą passę. Za kadencji trenera Kosty Runjaica pokonali w wyjazdowym meczu Zagłębie po raz trzeci. To wyjątkowe dla niemieckiego szkoleniowca miejsce, gdzie zawsze rodziły się świetne serie. Na to liczymy również obecnie.

We wrześniu ubiegłego roku szczecinianie wygrali w Lubinie 2:0 i był to sygnał do efektownych zwycięstw między innymi nad Legią, Lechem i szybkiego awansu w tabeli. W maju tego roku portowcy ograli lubinian na ich terenie 3:2 i od tamtej pory przegrali na wyjeździe tylko raz, a później zanotowali serial dziewięciu meczów bez porażki.

Portowcy w tych meczach sześć razy wygrywali i trzy razy remisowali, zanotowali stosunek bramkowy 12-4. Pogoń jest bliska wyrównania najdłuższego serialu wyjazdowych meczów na poziomie ekstraklasy. W rundzie jesiennej roku 1993 Pogoń nie przegrała żadnego wyjazdowego spotkania, ale też żadnego nie wygrała. Zanotowała dziewięć remisów z rzędu.

Futbol pragmatyczny

Szczecinianie w obecnym sezonie grają w sposób bardzo pragmatyczny. Wygrali siedem meczów, z których sześć różnicą jednej bramki i przeważnie były to spotkania, w których rywal miał dużo szans na odwrócenie losów meczu. Z tych sześciu wygranych aż cztery zakończyły się wynikiem 1:0. Jeżeli dodać do tego spotkanie w ramach Pucharu Polski, to pojedynków zakończonych wynikiem 1:0 uzbierało się aż pięć.

To nic złego wygrywać 1:0, to jest sztuka i umiejętność i Pogoń zdaje się opanowała ten rodzaj zwycięstwa do perfekcji. W poprzednim sezonie zespół grał inaczej, może bardziej efektownie, ale jednak dorobek punktowy miał nieporównywalnie gorszy.

Pogoń kilka meczów przegrywała, mając więcej z gry, prezentując się lepiej pod względem piłkarskim, mając przewagę w posiadaniu piłki. Chciała dominować, strzelać kolejne gole. Przykładowo: Pogoń przegrała wszystkie trzy mecze z Lechią Gdańsk różnicą jednej bramki – 2:3, 1:2 i 3:4, będąc w każdym ze spotkań drużyną lepszą, zasługującą na komplet punktów, mającą mnóstwo szans na odwrócenie losów meczów, ale to rywale inkasowali trzypunktową zdobycz.

To o Lechii w poprzednim sezonie mówiło się, że potrafi gromadzić punkty, potrafi wykorzystywać słabość rywala, jego gorsze strony. To Lechia w poprzednim sezonie miała najlepszego bramkarza w ekstraklasie – Kuciaka. Obecnie najlepszym bramkarzem w lidze jest Stipica.

Gdyby Pogoń te trzy mecze w poprzednim sezonie wygrała, a z przebiegu gry szanse na to miała bardzo duże, to byłaby na koniec sezonu na trzecim miejscu, a Lechia znalazłaby się w tabeli za szczecińskim klubem. Zabrakło zatem bardzo niewiele, zdecydowanie mniej niż pokazuje to tabela z poprzedniego sezonu i dorobek punktowy obu zespołów.

Cztery razy po 1:0

Dziś portowcy takich meczów jak z Lechią nie chcą już przegrywać i nauczyli się to robić. W trzech meczach z Lechią w poprzednim sezonie zdobyli aż sześć goli, ale punktów dało to zero. W obecnym sezonie w czterech spotkaniach zespół wygrał po 1:0, co dało punktów dwanaście i realne nadzieje na snucie optymistycznych wizji na przyszłość.

To nie jest tak, że zespół Pogoni od początku sezonu ma wszystko pod kontrolą i w każdym wygranym meczu różnicą jednej bramki panował nad sytuacją. Tak nie było i zauważył to też trener Kosta Runjaic. Żaden trener nie zdecydowałby się na zmianę ustawienia w środku rundy, gdyby plan realizowany był bez zarzutu, a postawa zespołu dawałaby gwarancję kolejnych zwycięstw.

Trener doskonale widział, że zespół nie kreował sytuacji, kilka punktów wywalczonych zostało szczęśliwie, głównie dzięki fenomenalnej dyspozycji Stipicy. Postanowił coś zmienić podczas przerwy na reprezentację i to w pierwszym spotkaniu zadziałało.

Niemal wszyscy piłkarze i trenerzy zawsze przy zmianie taktyki mówią, że to niewiele znaczące kosmetyczne zmiany, jednak na boisku zawsze wygląda to tak, jakby zmiany były kolosalne. Pogoń z pierwszej połowy sparingu z Cagliari i z pierwszej połowy meczu z Zagłębiem to zupełnie inne drużyny od tych, które oglądaliśmy wcześniej. Zdecydowanie lepsze, w której role poszczególnych graczy zostały całkowicie zmienione.

Zech i Łasicki przeszkoleni

Gra trójką środkowych defensorów mogła nie być dużym problemem dla Zecha czy Łasickiego. Ten pierwszy wielokrotnie występował jako środkowy obrońca z tercetu defensorów, będąc graczem austriackiego Altachu. To był zespół, który preferował taką grę i Zech sprawdzał się w tej roli znakomicie.

Łasicki natomiast przez pięć lat szkolił się we włoskich klubach. Zadebiutował nawet w Serie A, trenował pod okiem takich trenerskich mistrzów, jak: Rafael Benitez czy Maurizio Sarri, którzy dbali o to, by jak najbardziej optymalnie wykorzystać potencjał drużyny.

To byli mistrzowie taktyki, a włoski futbol jest kolebką gry defensywnej i ustawienia z trójką środkowych obrońców. Łasicki w pierwszej drużynie Napoli nie zaistniał, ale występował w Serie B, Serie C, rozgrywkach juniorskich i wszędzie spotykał się z wyjątkową dbałością o taktyczne szczegóły w grze defensywnej. Obecna rola w Pogoni jest dla niego nagrodą za cierpliwość. To jest zbyt dobry i wciąż znakomicie rokujący obrońca, żeby przesiadywać regularnie na ławce rezerwowych.

Nowy system gry całkowicie odmienił drużynę w ofensywie. Kilku piłkarzy otrzymało więcej swobody w atakowaniu bramki przeciwnika. Sebastian Kowalczyk i Srdjan Spiridonovic przeszli ze skrzydeł do środka. Ta zmiana podziałała na nich piorunująco, wyzwoliła z nich mnóstwo ukrytych atutów.

Kowalczyk w centrum

Kowalczyk od dawna był szykowany do zajęcia miejsca w środkowej strefie boiska. Zawsze był środkowym pomocnikiem. Dopiero w pierwszym zespole został przekwalifikowany na skrzydłowego, ale jak się okazuje tylko do czasu, kiedy nabierze ogłady, doświadczenia. To wszystko już ma, a mecz z Zagłębiem pokazał w grze 21-latka ogromny potencjał.

To był najwięcej biegający piłkarz w drużynie, grający z najwyższym procentem celności podań. Na 33 podania aż 31 miał celnych, czyli 94 procent, praktycznie nie tracił piłek. Był piłkarzem wchodzącym najczęściej w pojedynki, zaliczył ich aż 27, z których 13 zakończył zwycięsko. Wygrał nawet cztery pojedynki w powietrzu.

Potrzeba będzie niewiele czasu, kiedy jego współpraca z Kozuljem w środkowej strefie i z występującym w pierwszej linii Spiridonovicem zacznie się jeszcze lepiej układać. Kilka wymian z Austriakiem było imponujących, obaj piłkarze szukali się na boisku, preferowali grę kombinacyjną, szybką, na jeden kontakt. Było skutecznie i ładnie dla oka.

Trener Kosta Runjaic po raz kolejny wybrnął z trudnej sytuacji. Tabela błędnie pokazywała, że w drużynie nie ma żadnego problemu. Ten jednak istniał, głównie w ofensywie i wygląda na to, że retusze w wyjściowym składzie – te personalne i taktyczne – okazały się świetnym pomysłem i mogą zaprocentować z lepszym skutkiem w przyszłości. W Lubinie zdobytych bramek jeszcze było niewiele, ale stworzonych okazji znacznie więcej niż w poprzednich spotkaniach.

Na razie dobre tylko 45 minut

Na razie dało to efekt w postaci trzech punktów na trudnym terenie w Lubinie, pozwoliło drużynie na zadowalającą postawę zaledwie w pierwszych 45 minutach, jednak oglądając poczynania portowców, można mieć nieodparte wrażenie, że nowy wariant gry z przetasowaniem wyjściowej jedenastki może okazać się świetnym posunięciem pokazującym po raz kolejny na ogromne koncepcyjne możliwości naszego szkoleniowca, który doskonale czyta grę, obserwuje, nie zachłystuje się pozornymi sukcesami, wyciąga odpowiednie wnioski i podejmuje słuszne decyzje.

Pogoń po dwunastu kolejkach tylko cztery razy w swojej historii miała średnią zdobytych punktów na poziomie przynajmniej dwóch punktów na mecz (biorąc pod uwagę obecnie obowiązującą punktację). Co ciekawe, trzy z tych czterech sezonów rozgrywane już były od roku 2000 wzwyż, a nie w najlepszych w historii klubu latach 80.

W roku 2000 Pogoń miała po 12 seriach spotkań 26 punktów, rok później 24, natomiast przed rokiem 2000 zdarzyło się to tylko raz i nie w sezonie, który zakończył się zajęciem medalowej lokaty. W roku 1981 Pogoń, będąc beniaminkiem ekstraklasy, miała po dwunastu spotkaniach na koncie 25 punktów, ale na koniec sezonu uplasowała się zaledwie na szóstym miejscu. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

@ok
2019-10-23 09:09:34
Zapisz się do kółka różańcowego,a Pogoń zastaw nam,KIBICOM.
ok
2019-10-23 07:24:02
a kto ci powiedzial geniuszu ze ogladam? 90 minut nie przezylby nawet predator ale juz nawet na skrotach oczy krwawia. jesli twierdzisz ze 1 polowa z zaglebiem byla bardzo dobra to chyba rozmawiamy o innej dyscyplinie sportu niz zawodowy futbol.
Kibic
2019-10-22 22:01:02
To po co oglądasz ten szajs. 1 połowa z Zagłębiem była b. dobra, gra się po to by wygrywać Pogoń robi to idealnie. To tylko polska liga tu nigdy nie będzie premiership. Cieszmy się z punktów.
ok
2019-10-22 18:12:36
ludzie blagam. pogon gra szajs. to tylko kwestia czasu lub innych ukladow kiedy sie zacznie zjazd w tabeli. szczerze mowiac nie wierze bysmy w ogole zagrali w pucharach, o trofeach jak puchar czy mistrz nawet nie wspomne. sorry taki mamy klimat, teraz wytlumaczeniem na wszystko bedzie brak stadionu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA