Poniedziałkowy mecz Cracovia – Pogoń zakończy trzecią serię spotkań w grupie mistrzowskiej. Portowcy powalczą o to, żeby tegoroczna rywalizacja w grupie mistrzowskiej nie była najsłabsza ze wszystkich dotąd rozegranych. Jest na to szansa, ale są też obawy, że może się już nie udać wygrać w obecnym sezonie.
Pięć lat temu szczecinianie w siedmiu ostatnich meczach wywalczyli tylko punkt, trener Czesław Michniewicz testował nowych młodych piłkarzy, ale sytuacja wtedy była zupełnie inna. Pogoń w trakcie sezonu dwa razy zmieniała trenera, w ostatniej chwili doczłapała się do pierwszej ósemki i wtedy rzeczywiście był to wynik optymalny.
W obecnym sezonie jest inaczej. Pogoń w rundzie jesiennej przez osiem kolejek liderowała w tabeli. Były spore i uzasadnione nadzieje na sukces, ale po raz kolejny okazało się, że jakość i charakter klubu poznaje się w rundzie wiosennej, po przepracowanym okresie przygotowawczym, zmianach w kadrze pierwszego zespołu, mentalności piłkarzy rywalizujących o wysokie cele.
Pogoń tegoroczny test oblała na wszystkich frontach, poddała się niejako walkowerem i nie ma żadnej nadziei, że sezon zakończy się sukcesem i zakwalifikowaniem do europejskich pucharów. Zmarnowana została ogromna szansa, stało się tak na własne życzenie głównie z powodu rozmontowania ofensywnego potencjału drużyny przez prezesa Jarosława Mroczka.
Cracovia bez punktu, Pogoń bez gola
W podobnej sytuacji jest Cracovia. Pogoń i Cracovia to w tej chwili dwa najsłabsze zespoły w grupie mistrzowskiej, praktycznie jedyne, które straciły szanse na medalową lokatę. Cracovia w dwóch pierwszych meczach nie zdobyła punktu, Pogoń natomiast nie zdobyła gola.
Pogoń po 18 kolejkach była liderem, natomiast po 32 kolejkach traci do lidera 19 punktów, a do trzeciego zespołu 7 punktów. W ostatnich czternastu meczach zdobyła siedem goli. Strzelała zatem średnio raz na dwa spotkania. Jest pod tym względem z każdym tygodniem gorzej.
W sześciu meczach rozegranych po wznowieniu sezonu gole dla Pogoni zdobyli: Kamil Drygas i Santeri Hostikka. Ani jednego gola nie zdobył napastnik, choć grało ich aż czterech: Michalis Manias, Adam Frączczak, Hubert Turski i Paweł Cibicki. Żaden z nich nie spełnia na tej pozycji ekstraklasowych wymagań.
W ostatnim meczu z Lechem Pogoń zademonstrowała zwyżkę formy, dobrze prezentowała się pod względem organizacji gry, ale nie potrafiła wykorzystać sytuacji. Sił i talentu starczyło tylko na jedną połowę, druga była już rozpaczliwą próbą utrzymania bezbramkowego wyniku. Tyle zostało z drużyny jeszcze niedawno aspirującej do gry w europejskich pucharach.
Dwa gole w sześciu meczach
Ofensywny dorobek portowców jest porażający. W sześciu meczach rozegranych po wznowieniu rozgrywek po pandemii zespół zdobył dwa gole. Trafia zatem raz na trzy mecze. Ta średnia zatem wciąż się pogarsza, problem z trafieniem do bramki rywala pogłębia się.
W spotkaniu z Lechem w Poznaniu, które zgodnie uznano za najlepsze w obecnym sezonie, Pogoń nie oddała ani jednego celnego strzału. Lepsza organizacja gry w defensywie nie spowoduje, że Pogoń zacznie mecze wygrywać. Nie zacznie, bo nie ma w ofensywie piłkarzy potrafiących zdobywać gole.
W poniedziałek szansa na to, żeby nie przegrać jest teoretycznie spora. Cracovia jest zespołem, który również jest wielkim tegorocznym rozczarowaniem. Sytuacja w tym klubie jest jednak inna. Trener Michał Probierz pracuje z drużyną od trzech lat, ma swobodę działania, fundusze na pozyskiwanie dobrych piłkarzy i po trzech latach okazało się, że drużyna gra najbardziej prymitywny futbol w ekstraklasie, straciła szansę na medalową lokatę i jest jedną z najsłabszych w rundzie wiosennej. W dwunastu tegorocznych meczach przegrała aż osiem razy, jej defensywa jest nieszczelna, zespół traci dużo goli.
Kosta Runjaic jest w innej sytuacji. Budowany przez niego zespół jest systematycznie osłabiany, najlepsi piłkarze są sprzedawani i nie są zastępowani przez piłkarzy teoretycznie z podobnym potencjałem. Władze klubu utrudniają zadanie trenerowi, dbają głównie o finansowe korzyści. Te sportowe są na dalszym miejscu.
O pierwsze zwycięstwo
Jeżeli Pogoń nie przegra poniedziałkowego meczu z Cracovią, to już po trzech meczach grupy mistrzowskiej będziemy wiedzieć, że nie jest to najsłabszy sezon Pogoni w meczach grupy mistrzowskiej. Jeżeli Pogoń mecz wygra, to wyrówna dorobek szczecińskiego zespołu z drugiego najsłabszego sezonu sprzed trzech lat, kiedy zespół Kazimierza Moskala w siedmiu meczach wywalczył zaledwie cztery punkty.
Jeżeli Pogoń wygra, to oznaczać też będzie lepszy dorobek od sezonu 2013/14, kiedy drużyna w grupie mistrzowskiej nie wygrała spotkania i tylko trzy zremisowała. Nie jest zatem trudno poprawić dorobek zespołu z trzech najsłabszych występów w grupie mistrzowskiej.
Na dziś sytuacja wygląda też w ten sposób, że Pogoń pod względem dorobku punktowego przegrywa rywalizację z dwoma zespołami z grupy spadkowej: Rakowem i Górnikiem. Miała zatem dużo szczęścia, że sezon zasadniczy nie trwał dłużej, że przeciwnicy nie mieli szczęścia, pechowo tracili punkty. Górnik jest na przykład zespołem, który spośród wszystkich zespołów ekstraklasy najczęściej trafiał w słupki lub poprzeczki. Raków natomiast wszystkie swoje mecze rozgrywał poza domem, a w ostatnich czterech meczach wygrywał za każdym razem.
Z pozycji lidera na 10. miejsce
Biorąc zatem pod uwagę tylko punktowy dorobek, to Pogoń w ciągu czternastu ostatnich kolejek spadła z pierwszego na dziesiąte miejsce. Nic dziwnego, że stopień niezadowolenia jest bardzo duży, frustracja całkowicie zrozumiała, a pretensje do klubu uzasadnione. Klub nie sprostał zadaniu, nie zrobił wszystkiego, żeby wykorzystać szansę, żeby umiejętnie wzmocnić zespół i wydobyć z niego znacznie więcej.
Obecny potencjał drużyny nie pozwala na nic więcej, niż zobaczyliśmy to w Poznaniu. Tam zabrakło tylko skuteczności i utrzymania dużej intensywności po przerwie. Trener Kosta Runjaic bardzo mocno to podkreślił. Kilkanaście dni wcześniej prezes Jarosław Mroczek stwierdził natomiast, że obecny potencjał nie jest gorszy od tego, kiedy w drużynie byli: Adam Buksa, Srdjan Spiridonovic i Zvonimir Kozulj. To kuriozalna ocena sytuacji.
Trener Kosta Runjaic jeszcze w lutym, kiedy miał do dyspozycji Kozulja i Spiridonovica mocno tonował nastroje. Uważał już wtedy, że w zespole jest sporo deficytów i małe szanse na wysoką pozycję w tabeli, choć zespół wtedy plasował się w pierwszej trójce. Kolejne osłabienia spowodowały, że zespół praktycznie przestał funkcjonować i trzeba budować go od nowa. Ten proces już się rozpoczął zanim zakończył się sezon. To typowe dla Pogoni zarządzanej przez Jarosława Mroczka. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser