Środa, 27 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Skorża i Baniak wciąż w cenie

Data publikacji: 23 marca 2018 r. 16:05
Ostatnia aktualizacja: 24 marca 2018 r. 17:00
Piłka nożna. Skorża i Baniak wciąż w cenie
 

Maciej Skorża po czterech latach pobytu w Polsce i bardzo nieudanej próbie w Pogoni Szczecin otrzymał bardzo atrakcyjną ofertę z Zjednoczonych Emiratów Arabskich i przygotowywać będzie olimpijską reprezentację tego kraju do eliminacji Igrzysk Olimpijskich w roku 2020 w Tokio.

Kolejny z byłych szkoleniowców Pogoni, Bogusław Baniak po trzech latach nauczania futbolu w Burkina Faso nie otrzymał kolejnych ofert w Afryce o co mocno zabiegał i wrócił na ławkę trenerską jednego z najsłabszych klubów I ligi Górnika Łęczna, którego będzie chciał utrzymać na zapleczu ekstraklasy.

Skorża jest w wieku najlepszym dla trenerów, ale klęska w Pogoni skutecznie na wiele lat zamknęła mu drogę do trenerskiej kariery w naszym kraju. To jest szkoleniowiec, który pracował już we wszystkich najbardziej renomowanych klubach w naszym kraju i raczej mało prawdopodobne, by miał do któregoś z nich powrócić.

Brakowało mu futbolu na europejskim poziomie. Będąc w Pogoni wspominał wspaniałą przygodę z Legią Warszawa w rozgrywkach Ligi Europy, rywalizację z takimi klubami, jak: Gaziantepspor, Spartak Moskwa, PSV Eindhoven, Hapoel Tel Aviv, Rapid Bukareszt, czy Sporting Lizbona, otoczkę związaną z tymi meczami, medialne zainteresowanie, wypełnione duże stadiony.

Klęska w Pogoni

Tego najbardziej mu brakowało podczas jego pierwszej przygody nad zatoką Perską. Wrócił do Polski, żeby na nowo zmierzyć się z futbolem w europejskim wydaniu i wyszło to fatalnie. Z Lechem wywalczył mistrzostwo Polski, ale w europejskich pucharach poległ z kretesem. Pracując w Pogoni nie zdążył nawet o europejskiej rywalizacji pomyśleć.

W Szczecinie przeżył swoją największą klęskę, ale nie przeszkodziło mu to w objęciu posady, o której zdecydowana większość polskich szkoleniowców tylko może pomarzyć. To kolejny już trener po Czesławie Michniewiczu i Jacku Magierze, który postanowił związać się z krajową federacją – w odróżnieniu od wymienionych federacją innego kraju, ale z bardzo ubogim piłkarskim potencjałem i możliwościami.

Gwarancja ciągłości pracy okazuje się być w takich przypadkach decydująca. Każdy z trójki szkoleniowców ma na swoim koncie tytuł mistrza Polski, Michniewicz i Skorża usilnie szukali pracy za granicą, w europejskich klubach, ale nie było chętnych, by ich zatrudnić. Michniewicz skorzystał zatem z propozycji PZPN, bo miał już dość ciągłych wojenek z prezesami klubów, którzy w zdecydowanej większości mieli blade pojęcie o futbolu.

Zarobek i ambicje

Skorża natomiast postanowił przyjąć ofertę Pogoni, a praca w tym klubie zakończyła się dla niego klęską. Powrócił zatem w miejsce, w którym świetnie zarobi, ale niekoniecznie spełni swoje zawodowe ambicje. Za trzy lata wciąż będzie jednak trenerem przed pięćdziesiątką, więc na pewno interesujące oferty pojawią się.

Bogusław Baniak w tym roku skończy 60 lat. Debiutował w Pogoni jako trener ponad 20 lat temu, wchodził z Pogonią do ekstraklasy i spadał z nią, pracował w czternastu klubach, tylko w Pogoni na poziomie ekstraklasy, w pozostałych w niższych klasach rozgrywkowych.

Prowadził drużynę Pogoni w 74 meczach o mistrzostwo ekstraklasy, tylko Eugeniusz Ksol i Stefan Żywotko zaliczyli tych meczów więcej. Szkoleniowiec wypracował średnią na poziomie 0,95 punktów na mecz. Spośród trenerów mających na koncie przynajmniej 25 meczów na poziomie ekstraklasy to najgorszy wynik w historii klubu.

Baniak i Skorża, to dwa odmienne przypadki, zupełnie inni ludzie, o innych temperamentach, inne mają też osiągnięcia, ale łączy ich jedno. Zarówno jeden, jak i drugi otrzymali pracę w miejscach, o których wielu młodych szkoleniowców może tylko pomarzyć. Znana twarz, dobre znajomości, umiejętność negocjacji sprawiają, że ostatnie wyniki, perspektywa postępu nie mają żadnego znaczenia. Zupełnie inaczej, jak w Niemczech.

Bundesliga daje przykład

W obecnym sezonie w klubach Bundesligi pracuje sześciu trenerów poniżej 40 roku życia, dla dziewięciu szkoleniowców to pierwsza praca na tak wysokim szczeblu rozgrywek, w większości wcześniej pracowali z juniorami, zespołami z niższych klas rozgrywkowych. Łączy ich pasja, miłość do futbolu, ogromna chęć szukania, odkrywania, wiedza, inteligencja.

Dla niektórych niemieckich szkoleniowców nie stanowi bariery fakt, że kilku piłkarzy jest starszych. To najmniej istotne, autorytet wyrabia się wiedzą, pomysłami, charakterem, mało ważne jest też to, że żaden z nich nie był w przeszłości wybitnym piłkarzem, niektórzy nie grali w piłkę w ogóle.

Domenico Tedesco, szkoleniowiec Schalke 04 przed podjęciem pracy w Gelsenkirchen nie pracował nawet w zawodzie trenera, jest inżynierem, przed podjęciem pracy w Bundeslidze był dla większości niemieckich ekspertów człowiekiem znikąd. Nikt jednak nie powie, że wybór był przypadkowy.

Właśnie na tym to polega, trzeba umieć wyszukać zdolnych piłkarzy, ale też trenerów. W Polsce wciąż jest to temat nieważny, dominują nazwiska z tzw karuzeli, spośród nich dokonuje się wyboru, nie daje się szansy nowicjuszom, a gdy ci pojawiają się na trenerskiej ławce, to dostają zbyt mały kredyt zaufania, łatwo zrzuca się na nich odpowiedzialność za błędy.

Najmłodsi trenerzy w Pogoni

Pogoń kilka lat temu próbowała tak robić. W roku 2007 zatrudniła 33-letniego Marcina Kaczmarka, natomiast pięć lat później zaledwie 30-letniego Artura Skowronka. To są najmłodsi trenerzy Pogoni w jej historii i na pewno nie byli najsłabsi. Efekty ich pracy nie były do końca zweryfikowane, zabrakło cierpliwości, ale odwaga i pomysł zasługiwały na uznanie.

Pogoń zatrudniała młodych trenerów w latach 70 ubiegłego wieku i wychodziła na tym znakomicie. Bogusław Hajdas i Jerzy Kopa z chwilą zatrudnienia mieli po 36 lat. Hajdas w sezonach 1975/76 i 1976/77 spowodował, że Pogoń po raz pierwszy w swojej historii niemal do samego końca rozgrywek liczyła się w walce o europejskie puchary kończąc ostatecznie dwa razy na szóstym miejscu.

Kopa natomiast stworzył podwaliny pod najlepszą w dziejach drużynę z lat 80. Awansował z nią do ekstraklasy, wywalczył mistrzostwo jesieni, dwukrotnie awansował do finału Pucharu Polski. Hajdas i Kopa wypromowali takich piłkarzy, jak: Szczech, Boguszewicz, Sokołowski, Ostrowski.

Warto stawiać na młodych, wykształconych, pełnych pasji szkoleniowców, ale decyzja musi być poparta wiedzą i umiejętnością oceny warsztatu, potencjału trenera. W Polsce jest wielu szkoleniowców, którzy nie dostają szansy, nikt ich nie zna, właściciele klubów nie są zainteresowani poznaniem trenerskiego rynku, wciąż najwięcej zaufania mają do tych, którzy są rozpoznawalni, których lubią piłkarze, świetnie prezentują się w mediach. Poznają ich tak naprawdę we własnym klubie, a następnie szybko zwalniają. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Kibic
2018-03-24 16:59:53
Baniak to jedyny trener nie umoczony w aferę Fryzjera
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA