W pierwszym meczu po przegranym finale piłkarskiego Pucharu Polski portowcy wymęczyli zwycięstwo, ale uznać je należy jako zasłużone i szczecinianie wrócili do walki o ekstraklasowe podium oraz europejskie puchary. Gola na wagę kompletu punktów zdobył grecki obrońca Leonárdo Koútris, który znalazł się na pozycji... środkowego napastnika. Strzelec zwycięskiej bramki tradycyjnie zakończył spotkanie przed czasem z powodu skurczów w łydkach.
Piłkarska PKO BP Ekstraklasa: POGOŃ Szczecin - PUSZCZA Niepołomice 1:0 (0:0); 1:0 Leonárdo Koútris (53).
Pogoń: Valentin Cojocaru - Linus Wahlqvist, Benedikt Zech, Mariusz Malec, Leonárdo Koútris (88 Léo Borges) - Adrian Przyborek (70 Patryk Paryzek), Fredrik Ulvestad, Alexander Gorgon (80 João Gamboa), Marcel Wędrychowski (81 Wahan Biczachczjan) - Efthýmis Kouloúris, Kamil Grosicki (88 Wojciech Lisowski)
Puszcza: Oliwier Zych - Ioan-Călin Revenco, Konrad Stępień (50 Artur Siemaszko), Tomasz Wojcinowicz, Roman Jakuba - Jakub Bartosz (58 Lee Jin-hyun), Michał Walski, Jakub Serafin (72 Jakub Stec), Wojciech Hajda (58 Łukasz Sołowiej), Hubert Tomalski (72 Thiago) - Kamil Zapolnik
Żółte kartki: Kouloúris, Andrzej Krzyształowicz (trener bramkarzy Pogoni; za protestowanie przeciwko decyzji sędziego) - Walski, Revenco. Sędziował: Paweł Malec (Łódź). Widzów: 13 525.
Pierwszą groźną akcję przeprowadzili goście w 8. minucie, a Zapolnik główkował nad poprzeczką. Dwie minuty później świetny rajd przeprowadził Wędrychowski i zacentrował, a główkę Wahlqvista z najwyższym trudem obronił Zych. W 22. minucie w 100-procentowej sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Bartosz, ale Cojocaru obronił groźny strzał z bliskiej odległości. Po chwili nasz bramkarz obronił główkę z bliska Hajdy, ale i tak był w tej akcji odgwizdany spalony. W 29. minucie mocny strzał z okolic linii pola karnego oddał Ulvestad, ale po rykoszecie piłka przeleciała tuż koło słupka i skończyło się jedynie rzutem rożnym. W 40. minucie Cojocaru obronił strzał z bliska Zapolnika. W doliczonym czasie pierwszej połowy po dośrodkowaniu Wędrychowskiego, Kouloúris główkował niezbyt mocno i golkiper gości wyszedł z opresji obronną ręką. W odpowiedzi zaatakowali niepołomiczanie i po strzale Serafina piłka odbiła się od jednego z portowców, a gdy została wybita na środek boiska, sędzie przerwał grę i chwilę czekał na decyzję VAR czy nie było zagrania ręką w polu karnym, po czym bez wznawiania gry zarządził przerwę.
Druga połowa rozpoczęła się od składnej, zespołowej akcji Pogoni, którą zakończył Przyborek strzałem z bliska z ostrego kąta tuż obok słupka. W 50. minucie Kouloúris strzelił nad bramką, a po chwili na drugiej stronie boiska Zapolnik w dogodnej pozycji nie trafił w piłkę. W 53. minucie po akcji Wędrychowskiego z Przyborkiem, Koútris przyjął piłkę na klatkę piersiową, finezyjnie ją zgasił i precyzyjnym strzałem zdobył zwycięskiego gola. Dwie minuty później okazji do podwyższenia wyniku nie wykorzystali Kouloúris i Grosicki. W 67. w szczecińskim polu karnym przewrócił się atakowany jeden z niepołomiczan, a przy najbliższej przerwie w grze arbiter zwlekał z rozpoczęciem akcji, nasłuchując na sygnał VAR, ale obyło się bez jedenastki. Na dziesięć minut przed końcem, po wejściu na boisko Biczachczjana, szczecinianie na chwilę mocno przycisnęli rywali, ale w dogodnych sytuacjach najpierw wspomniany rezerwowy Ormianin, a później Wahlqvist, nie trafili w piłkę, a następnie nikt nie doszedł do penetrującego pole karne podania Grosickiego. W końcówce mecz się otworzył i było sporo obustronnych szybkich ataków, przeważnie przerywanych faulami. Trener szczecinian Jens Gustafsson gestami nakazywał szanować piłkę, m.in. nie centrować z rzutów rożnych, tylko krótko je rozgrywać. Mimo to w 95. minucie Puszcza miała okazję do wyrównania, gdy były piłkarz Pogoni Walski dośrodkował, a jego koledzy próbowali posłać do siatki piłkę, którą na szczęście złapał Cojocaru, choć był w tej akcji faulowany.
Piłkarze Pogoni po trudnym meczu, granym pod presją sfrustrowanych niepowodzeniem w finale PP szczecińskich kibiców (przez pierwszy kwadrans ostentacyjnie nie prowadzili dopingu!), ostatecznie odnieśli zasłużone i ciężko wywalczone zwycięstwo. Duma Pomorza po raz pierwszy w tym roku zagrała w innym ustawieniu niż zazwyczaj, a mianowicie z dwójką napastników i czterema graczami drugiej linii, bo do ataku desygnowany został wcześniejszy etatowy skrzydłowy Grosicki (prawdopodobnie z powodu przemęczenia naszego kapitana doszło do tej roszady, bo na skrzydle trzeba więcej biegać). Na boku pomocy zagrali zaś dwaj młodzieżowcy, Przyborek z Wędrychowskim. Grosicki powrócił na skrzydło, gdy na boisku pojawił się napastnik Paryzek, a gdy w końcu kapitan został zmieniony przez stopera Lisowskiego, Pogoń grała z pięcioma obrońcami i jednym atakującym Kouloúrisem, zaś rezerwowy młodzieżowiec z napastnika przekształcił się w skrzydłowego. Jak widać w końcówce spotkania szczeciński szkoleniowiec intensywnie zarządzał meczem, czego chyba zabrakło kilka dni wcześniej w stolicy... ©℗ (mij)
Więcej informacji, z wypowiedziami, statystykami i licznymi ciekawostkami, w środowym „Kurierze Szczecińskim" oraz w naszym e-wydaniu.