Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Spikerzy na meczach piłkarskich Pogoni

Data publikacji: 28 sierpnia 2020 r. 22:51
Ostatnia aktualizacja: 30 sierpnia 2020 r. 17:05
Piłka nożna. Spikerzy na meczach piłkarskich Pogoni
 

Dziennikarz Radia Szczecin Adam Wosik po raz czwarty z rzędu wyróżniony został nagrodą najlepszego spikera ekstraklasy. To wyróżnienie zostało przyznane przez Polski Związek Piłki Nożnej i nie ma żadnego przypadku, że nasz wieloletni kolega rok w rok jest doceniany i jednocześnie bardzo lubiany przez szczecińskich kibiców.

Adam Wosik jest spikerem na meczach Pogoni Szczecin od wielu lat, ale wcześniej bardzo mocno związany był z Chemikiem Police. Jego ojciec Zbigniew był jednym z założycieli tego klubu, a Adam najpierw chciał zostać bramkarzem, a następnie występował w roli spikera na meczach piłkarzy i siatkarek tego klubu.

W roli spikera udzielał się też podczas biegów ulicznych, dwa razy prowadził koncerty podczas kultowego festiwalu muzycznego w Jarocinie, a także był prowadzącym podczas tradycyjnego plebiscytu naszej redakcji „Na najlepszego sportowca Ziemi Szczecińskiej”. Jak sam powiedział, w profesji spikera najważniejsze są kryteria oceny i trzeba przede wszystkim przestrzegać wytycznych.

– Te kryteria to między innymi umiejętność kontaktowania się z publicznością czy też umiejętność reagowania na zachowania kibiców. Spiker meczowy jest członkiem służby informacyjnej i członkiem ekipy, która dba o bezpieczeństwo kibiców na stadionie – uważa Adam Wosik.

Niewdzięczna rola

Rola spikera bywa bardzo często bardzo niewdzięczna. Kibice reagują bardzo różnie, przeważnie w sposób spontaniczny, żywiołowy i emocjonalny. Bywają sytuacje bardzo napięte szczególnie wtedy, gdy sędzia podejmuje krzywdzącą zdaniem kibiców decyzję, gdy wynik układa się niepomyślnie dla ich drużyny, gdy trwa wyścig na niecenzuralne przyśpiewki dwóch zwaśnionych stron kibicowskich. Wtedy spiker musi wykazać się dużym wyczuciem sytuacji. Adamowi udaje się to znakomicie.

– Na przykład Cracovia nie jest specjalnie lubiana przez kibiców w Szczecinie i kiedy kibice szczecińscy używają inwektyw pod adresem drużyny i kibiców z Krakowa, to spiker musi reagować i wygłaszać komunikaty porządkowe – zaznacza Adam Wosik.

Adam Wosik nie jest pierwszym spikerem wywodzącym się z Polskiego Radia Szczecin, który wcielił się w rolę spikera podczas meczów piłkarskiej drużyny Pogoni Szczecin. W latach 70. robił to Henryk Urbaś, z tą różnicą, że do radia trafił zauważony podczas spikerowania meczów z udziałem Pogoni Szczecin.

– Zaczynałem jako spiker na drugoligowych meczach koszykarzy Pogoni – wspomina Henryk Urbaś. – Sędziowałem też spotkania na niższych szczeblach. Z Jerzym Kopą, który później został znanym trenerem piłkarskim, tworzyliśmy taki duet arbitrów jeżdżący na skuterze Jurka na różne mecze w województwie. Potem udało mi się zostać spikerem na meczach piłkarzy Pogoni. To już było coś dużego, poważne wyzwanie i przeżycie, bo na trybunach pojawiało się ponad 20 tysięcy kibiców. Tam dostrzegł mnie pracujący w szczecińskim oddziale Polskiego Radia Waldemar Makarenko. Potrzebował kogoś do pomocy przy sporcie. Powiedział mi, żebym przyszedł i coś porobił. Jako student najpierw dostałem pół etatu, potem cały. W końcu zacząłem robić także relacje z meczów Pogoni, na które jeździłem jednym autobusem z Leszkiem Skinderem. On wtedy pracował dla Telewizji Szczecin, a ja widziałem w nim wielkiego pana Lesława. Do głowy mi nie przyszło, że po latach zostanę jego szefem, a on moim zastępcą…

Tychowski i Legia

W latach 80. ubiegłego wieku spikerem na meczach Pogoni był młody, obiecujący dziennikarz „Kuriera Szczecińskiego”, niestety już nieżyjący Bogdan Tychowski. To był najlepszy czas w historii klubu, Pogoń świetnie się rozwijała, toczyła wiele znakomitych meczów rozgrywanych w Szczecinie przy dużej temperaturze emocjonalnej.

We wrześniu roku 1983 Pogoń przegrała wyjazdowe spotkanie z Legią Warszawa 1:2. Mecz był dramatyczny, toczył się w nerwowej atmosferze, na boisku dochodziło do rękoczynów, z opisu świadków, Marek Leśniak został uderzony w twarz przez Stefana Majewskiego, ale sędzia tego albo nie zauważył, albo nie chciał zauważyć. Bardzo brutalnie grał Edward Załężny, który znany był z gry na pograniczu faulu i też uchodziło mu to płazem.

Pogoń była wtedy liderem, należało ją poskromić. Najlepiej było zrobić to w Warszawie. Pogoń jednak nie dawała się, była silnym zespołem, grającym na europejskim poziomie. Przez długi czas prowadziła w meczu z Legią 1:0, ale ostatecznie przegrała.

Emocje po tamtym spotkaniu udzielały się jeszcze przez długi czas. Nawet Bogdan Tychowski przed pierwszym po meczu z Legią spotkaniem rozgrywanym w Szczecinie przy wyczytywaniu składów Pogoni i Śląska nawiązał do spotkania z Legią, przypomniał o licznych sytuacjach z tego meczu i wypowiedział takie słowa: „Wiosną Legia przyjedzie do Szczecina”

Zabrzmiało jak groźba, a Bogdan Tychowski po tamtym spotkaniu przestał być spikerem. Przekonał się, że jest to rola szczególna, która ma raczej łagodzić nastroje, a nie potęgować negatywne emocje. Ponadto chodziło o groźby względem wojskowego klubu w kraju socjalistycznym znajdującym się w szczególnym okresie niespełna dwa lata po wprowadzeniu stanu wojennego. Decyzja o zwolnieniu Bogdana Tychowskiego nie była emocjonalna, była podyktowana względami politycznymi.

Konflikt z Jagodzińskim

W latach 90. spikerem podczas meczów Pogoni był kolejny z dziennikarzy „Kuriera Szczecińskiego” Mirosław Kwiatkowski. Obsługiwał nie tylko mecze piłkarskie, ale też wszystkie inne pod szyldem Pogoni. Spikerował podczas spotkań koszykarzy, piłkarzy ręcznych, piłkarek ręcznych, pracy miał mnóstwo, ale mocno się do niej przykładał i był stałym, znanym elementem podczas domowych meczów szczecińskich zespołów.

Zdarzały się mu też złośliwe i dość mało merytoryczne uwagi w „Kurierze Szczecińskim” względem sprawującego władzę w Pogoni Andrzeja Rynkiewicza. Szef klubu dość długo na to przymykał oko, ale po jednym z artykułów krytykujących zachowanie dyrektora podczas meczu koszykarzy Pogoni Mirosław Kwiatkowski został zwolniony.

Wcześniej, jeszcze w latach 80. również zdarzały mu się wpadki, które znajdowały swoje odbicie w mediach ogólnopolskich. Dziennikarz „Przeglądu Sportowego” Tomasz Jagodziński był zbulwersowany faktem, że spiker zawodów przekręca nazwiska piłkarzy Śląska Wrocław i to całkiem znanych.

Na przykład zamiast Marciniak, czytał Morciniak, a zamiast Machaj to czytał Machuj, co dodatkowo wywoływało wśród widowni niezły ubaw. Między panami Jagodzińskim i Kwiatkowskim doszło do regularnej wymiany poglądów w mediach. Jeden krytykował, drugi się bronił i odpowiadał.

Wizyty u Jezierskiego

Były już dziennikarz „Kuriera Szczecińskiego” był też spikerem, którego praca mocno wykraczała poza stałe obowiązki, jakie miał do wypełnienia. Przed meczem przeprowadzał i nagrywał wywiady. Przeważnie z trenerami lub piłkarzami Pogoni albo drużyny przeciwnej. Jego najbardziej ulubionym rozmówcą był Leszek Jezierski, który lubił opowiadać kwieciście.

Działo się to przeważnie dzień przed meczem. Mirosław Kwiatkowski odwiedzał szkoleniowca w hotelu przy hali sportowej przy ul. Twardowskiego, a rozmowa z oficjalnej często przeciągała się nawet o kilka godzin. Te wywiady najczęściej puszczane były w przerwie meczu, miały kibicom urozmaicić czas oczekiwania na drugą połowę.

Po Mirosławie Kwiatkowskim przyszedł czas na Piotra Baranowskiego, który był nie tylko spikerem, ale prawdziwym showmanem. Często pełnił rolę prawdziwego wodzireja, przed meczem wychodził na środek boiska z mikrofonem i zapowiadał mecz jako wielkie piłkarskie widowisko, przeżycie. Był w swoich działaniach bardzo naturalny, był kibicem z krwi i kości, swoją przygodę ze spikerką zakończył wraz z pozbyciem się klubu przez Antoniego Ptaka.

Krótko, bardziej w zastępstwie niż w formie dłuższej współpracy rolę spikera na stadionie Pogoni pełnili znani telewizyjni lub radiowi dziś dziennikarze, a w latach 90. zaczynający swoją pracę w rozgłośniach szczecińskich Piotr Dębowski i Cezary Gurjew. ©℗ Wojciech Parada

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

aut
2020-08-30 16:56:37
O nieżyjących źle się nie pisze. O żyjących także nie należy pisać nieprawdy, bo to pasuje do jakiegoś obsesyjnegp konceptu
roger
2020-08-29 13:30:15
Teodor był bratem Piotrka
Rynkiewicz mocniejszy od Kwiatkowskiego.
2020-08-29 12:24:12
Jak pisała Rzeczpospolita jakiś czas temu podczas wywiadu z Markiem Leśniakiem , Andrzej Rynkiewicz - kierownik sekcji piłkarskiej Pogoni w latach 80 , był wcześniej funkcjonariuszem komunistycznej bezpieki SB. W latach 1970-1971 był inspektorem Wydziału Śledczego KW MO w Szczecinie. Kwiatkowski też miał jakieś związki z SB , ale był za mały na Rynkiewicza.
guciu
2020-08-29 11:14:10
Teodor Baranowski Tata Piotra Baranowskiego spikerzy.
guciu
2020-08-29 09:48:29
Teodor Baranowski pierwszy gość od spikerki.
roger
2020-08-29 08:05:48
najlepszy był Piotruś Baranowski. To była klasa!!!
.
2020-08-29 06:34:42
Mirosław Kwiatkowski był znanym elementem, pisze autor. Żeby tak o koledze.... :-))
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA