Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Synok ze złamanym nosem (ROZMOWA)

Data publikacji: 07 marca 2016 r. 11:28
Ostatnia aktualizacja: 07 marca 2016 r. 12:21
Piłka nożna. Synok ze złamanym nosem (ROZMOWA)
 

Rozmowa z Michałem Kojem - piłkarzem Ruchu Chorzów

Michał Koj był jednym z dziesięciu piłkarzy, którzy latem ubiegłego roku odeszli z drużyny Pogoni. To był piłkarz, z którego Pogoń zrezygnowała. Raczej nie spodziewano się, że szybko znajdzie inny klub w ekstraklasie.

Nie tylko znalazł najszybciej ze wszystkich innych odsuniętych graczy, ale również błyskawicznie wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. W poniedziałek zagra w barwach rewelacyjnie spisującego się Ruchu przeciwko Pogoni.

- Powalczy pan bezpośrednio ze swoim rówieśnikiem i niedawnym kolegą z drużyny Łukaszem Zwolińskim. Cieszy się pan ?

- Na pewno, choć po przegranym spotkaniu z Cracovią jestem mocno poobijany. Mam złamany nos i mój występ nie jest do końca przesądzony. Nie wyobrażam sobie, żeby nie zagrać w Szczecinie, gdzie spędziłem kilka lat i na pewno to tu się wypromowałem, jako dorosły piłkarz i jestem Pogoni bardzo wdzięczny. O moim występie zadecyduje sztab medyczny, ale ja ze swojej strony chciałbym zagrać nawet ze złamanym nosem.

- Na zrobienie specjalnej maski nie starczyło czasu ?

- Zdecydowanie nie. Gra w pożyczonej jest jeszcze bardziej ryzykowna, niż występ bez niej. Ja osobiście nie widzę problemu, chciałbym grać i nie sądzę, by portowcy specjalnie celowali w mój nos.

- Tym bardziej, że pana dobrzy koledzy: Zwoliński i Rudol też niedawno mieli kłopoty z nosem i występowali w masce.

- Wiedzą zatem, jaki to problem i na pewno nie zrobią mi krzywdy celowo.

- Dużo zostawił pan w Szczecinie dobrych kolegów ?

- Na pewno najbliżej trzymałem się z tymi młodszymi, z którymi razem aspirowaliśmy do gry w wyjściowym składzie. Najbardziej jednak ucieszyłem się, że do Szczecina przyjechał Dawid Kudła. Znamy się jeszcze z lat dziecięcych, kiedy obaj mieszkaliśmy i graliśmy w śląskich klubach. Kto by pomyślał, że po latach spotkamy się w jednej drużynie w dalekim od Śląska Szczecinie. Niestety, ten czas już minął i znów jesteśmy dobrymi kolegami, ale tylko na odległość.

- W Ruchu jest pan nie tylko podstawowym obrońcą, ale też skutecznym piłkarzem. Dwa gole i jedna asysta to jak na defensora dobre statystyki.

- Często przepycham się w polu karnym przeciwnika, dochodzę do pozycji strzeleckich i wielu z nich nie wykorzystałem. Gdybym był skuteczniejszy, to tych goli byłoby więcej, ale i tak nie ma co narzekać. Najważniejsze, że drużyna spisuje się dobrze, jesteśmy bardzo blisko pierwszej ósemki, wszystko wskazuje na to, że z Pogonią zagramy jeszcze raz w grupie mistrzowskiej. Najpierw musimy ją pokonać w poniedziałek.

- Trener Fornalik też był kiedyś obrońcą. Zaufał panu od pierwszego meczu, natomiast w Pogoni takiego zaufania pan nie dostał.

- Pogoń świetnie radzi sobie beze mnie, a ja umiałem sobie po odejściu znaleźć klub, w którym jestem potrzebny i mogę się rozwijać. Wszyscy zatem są zadowoleni. Myślę, że po raz pierwszy od dłuższego czasu mogłem trenować bez żadnych zdrowotnych problemów. Byłem zdrowy, trener świetnie określił zadania, jakie mam do wykonania, dobrze jesteśmy przygotowani fizycznie i otrzymaliśmy zaufanie. To wystarczyło, żeby pokazać się z dobrej strony. Tego właśnie trzeba młodym piłkarzom. Często wymaga się od nas dużo, ale zapomina się, że nie zawsze wszyscy są gotowi. Łatają dziury, mają zaległości treningowe i szybko potem są skreślani.

- Ruch jest rewelacją rozgrywek. Latem ubiegłego roku byliście głównym kandydatem do spadku, a możecie nawet powalczyć o medalową lokatę. To duże zaskoczenie.

- Latem rzeczywiście atmosfera wokół klubu nie była najlepsza. Gdy przychodziłem do Ruchu, to odczuwało się, że będzie trudno. Z drużyny odeszło kilku wiodących piłkarzy: Kowalski, Babiarz, Kuświk, Starzyński. Okazało się jednak, że nie ma ludzi niezastąpionych. Młodzieży jest w Ruchu mnóstwo, ale nie brakuje też doświadczenia. Tacy piłkarze, jak: Iwański, Surma, Grodzicki, czy Zieńczuk nie tylko wykorzystują je dla dobra drużyny na boisku, ale też poza nim, w szatni. Mają posłuch, cieszą się autorytetem i świetnie się uzupełniamy.

- Będąc w Pogoni nie był pan piłkarzem zbyt znanym i rozreklamowanym. Czy poza Ruchem były jeszcze jakieś inne propozycje ?

- Pierwsza pojawiła się z Ruchu i natychmiast z niej skorzystałem. Ten klub zawsze był mi bliski sercu, latem tworzył się tam praktycznie nowy zespół, ja szukałem klubu, więc nasze drogi zeszły się w najbardziej odpowiednim momencie. Stwierdziłem, że skoro mam odchodzić z Pogoni, to Ruch byłby miejscem optymalnym. Nie szukałem już niczego innego, nie zastanawiałem się i dziś widać, że był to znakomity ruch.

- W Pogoni w ostatnim czasie wypromowało się kilku niezłych obrońców: Golla, Rudol, Murawski, Koj, teraz przebija się Stańczyk. Czy jest w Szczecinie jakaś specjalna szkoła promocji defensorów ?

- Nie wydaje mi się. Trenując z pierwszą drużyną z kilkoma trenerami, to tylko trener Michniewicz organizował osobne zajęcia dla piłkarzy z poszczególnych formacji. Pozostali tego nie robili. Myślę, że to efekt dobrej selekcji, nagromadzenia się w jednym czasie kilku zdolnych obrońców, ale specjalnej szkoły obrońców raczej w Szczecinie nie ma.

- Wygląda na to, że w Ruchu jest pan nie tylko uzupełnieniem, ale piłkarzem coraz ważniejszym. Świadczą o tym statystyki. Jest pan piłkarzem najczęściej wygrywającym główkowe pojedynki i w ścisłej czołówce innych klasyfikacji uwzględniających działania obronne ?

- Jeżeli tak jest, to ja się cieszę. Oczywiście nie popadam w samozachwyt. Do klasowego obrońcy wiele mi jeszcze brakuje, ale czuję, że w tym klubie i przy tym trenerze wciąż mogę się doskonalić. Mam spore rezerwy i wciąż jestem piłkarzem na dorobku.

- Ruch i Pogoń to drużyny, które oddają na bramkę rywala najmniej strzałów. Czy w związku z tym możemy się w poniedziałek spodziewać bezbramkowego remisu ?

- Nie wydaje mi się, żebyśmy grali defensywnie. Jeżeli oddajemy mało strzałów, to wynika to głównie z tego, że brakuje nam wykończenia. W ostatnich dwóch meczach zdobywaliśmy po dwa gole, a sytuacji było jeszcze sporo. myślę, że w poniedziałkowy wieczór w Szczecinie padną gole.

- Pogoń jest jedynym zespołem w ekstraklasie, który w tym roku nie przegrał jeszcze meczu. Ma to dla Ruchu jakieś znaczenie ?

- Każda seria kiedyś się kończy. Wiemy jak gra Pogoń, jak trudno strzelić jej gola. Wiemy też, że w trzech ostatnich meczach Pogoń strzeliła i straciła zaledwie po jednym golu. To wiele mówi. Ten mecz na pewno jednak będzie wyglądał inaczej, jak pół roku temu w Chorzowie. Dziś jesteśmy drużyną bardziej ograną, lepszą i dojrzalszą.

- Dziękuję za rozmowę. ©℗ Wojciech Parada

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Synok
2016-03-07 12:09:28
W tytule słowo "synok" a w artykule nie ma takiego słowa. Co to znaczy?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA