Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Szczeciński Klopp

Data publikacji: 31 października 2018 r. 21:22
Ostatnia aktualizacja: 01 listopada 2018 r. 20:44
Piłka nożna. Szczeciński Klopp
 

Piątkowy mecz z Arką w Gdyni zamknie roczną działalność w Pogoni Szczecin Kosty Runjaica. Nieco ponad rok temu prezes Jarosław Mroczek stwierdził na konferencji prasowej, że jego najlepszym transferem było zatrudnienie Macieja Skorży. Mocno się pomylił, szybko się o tym przekonał i swój błąd trzy miesiące po wypowiedzeniu tych słów naprawił.

Wypowiadając je, nie mógł jeszcze wiedzieć, że dopiero następny szkoleniowiec stanie się taką osobą. Wszystko dobre, co obecnie dzieje się z pierwszym zespołem Pogoni, ma swoje podłoże w trenerze. To on przygotowuje zespół, ustala taktykę, dobiera piłkarzy, wymienia ich, dokonuje transferów, odpowiada za rozwój młodych piłkarzy będących u niego w drużynie.

W teorii nic nadzwyczajnego, rola i dominacja Kosty Runjaica w klubie jest jednak zdecydowanie bardziej znacząca niż w przypadku poprzednich szkoleniowców. Im dłużej taki status zostanie utrzymany, tym większa szansa na dużą i trwałą zmianę jakościową drużyny.

To Kosta Runjaic jest najlepszym wyborem Jarosława Mroczka nie tylko ostatnich dwunastu miesięcy, ale czterech ostatnich lat, od kiedy zaczął samodzielnie kierować klubem. Wcześniejsze wybory nigdy nie były optymalne.

Ramię w ramię z Jezierskim

47-letni szkoleniowiec, wygrywając w sobotę z Lechem Poznań, zrównał się pod względem średniej zdobytych punktów na jedno spotkanie z legendarnym Leszkiem Jezierskim. Obaj panowie wypracowali średnią na poziomie 1,49 punktu na mecz. Jezierski potrzebował na to 70 spotkań w roli trenera, Runjaic prowadził portowców w 35 spotkaniach.

Od Runjaica lepszymi pod tym względem szkoleniowcami byli dotąd jedynie: Bogusław Hajdas (średnia 1,55), Romuald Szukiełowicz i Jerzy Kopa (obaj 1,53). Może się zatem okazać, że Runjaic jeszcze w obecnym sezonie zostanie najskuteczniejszym szczecińskim trenerem 70-lecia. Biorąc oczywiście pod uwagę średnią zdobytych punktów, bo trofeów żadnych jeszcze nie wywalczył.

W tym roku kalendarzowym średnia zdobytych punktów przez niemieckiego trenera wynosi 1,51. Tylko jeden trener ma wyższą średnią – Ireneusz Mamrot. Więcej punktów w roku kalendarzowym zdobyły jeszcze: Legia Warszawa i Wisła Kraków, ale z różnymi trenerami na ławce.

Runjaic jest szkoleniowcem bezkompromisowym, ambitnym i odważnym. Wszystkie cztery zwycięstwa w obecnym sezonie odniósł z drużynami prowadzonymi przez trenerskich nowicjuszy. Runjaic przechytrzył ich, lepiej przygotował zespół taktycznie, tak naprawdę drużyna miała problemy z przeciwnikami mającymi dobrych trenerów.

To był Piast z Waldemarem Fornalikiem, Górnik z Marcinem Broszem czy Korona z Gino Lettierim. Mecze z Miedzią, Zagłębiem S. czy Cracovią rozgrywane były na początku sezonu, kiedy nawarstwiły się różne problemy, ale od dwóch miesięcy Runjaic jest bezwzględny w stosunku do zespołów z trenerskimi nowicjuszami.

Kat trenerskich nowicjuszy

Tak było w minioną sobotę. Trenerem Lecha jest Ivan Djurdjevic, który w swojej pierwszej trenerskiej pracy zastosował system gry z trójką obrońców. Niemal zawsze w przypadku polskich drużyn kończy się to fatalnie, tak samo jest z Lechem.

Pogoń grała tradycyjnie czwórką obrońców. Od początku było wiadomo, że w różnych strefach boiska jeden z zespołów może mieć przewagę lub deficyt zawodników i rolą szkoleniowca było tak przygotować zespół, by optymalnie swój wariant gry wykorzystać. Efekt był porażający na korzyść Pogoni, która pod względem taktycznym zdominowała rywala i zdecydowanie wygrała mecz.

W meczu z Wisłą Płock na ławce trenerskiej po raz ostatni usiadł Dariusz Dźwigała. Mecz miał różne oblicza, były fragmenty przewagi drużyny z Płocka, ale to Pogoń potrafiła wykorzystać okresy swojej dominacji, a Wisła nie.

Pogoń nie zaczyna każdego meczu identycznie. Z Lechem rozpoczęła ostrożnie i systematycznie osiągała przewagę, a następnie powiększała ją. W pojedynku z Zagłębiem w Lubinie szczecinianie od początku chcieli zdominować przeciwnika i udało się to.

To było spotkanie z kolejnym trenerem, dla którego jest to pierwsza trenerska praca w ekstraklasie. Zarówno Mariusz Lewandowski, jak i Kosta Runjaic musieli pozbierać swoje zespoły po niespodziewanych porażkach w Pucharze Polski.

Trauma z Katowic zniknęła

Po Pogoni absolutnie nie było widać sportowej traumy z Katowic, na boisko wyszli piłkarze pewni siebie, odpowiednio umotywowani, w przeciwieństwie do Zagłębia, które przez cały mecz sprawiało wrażenie pamiętającego niepowodzenie w Pucharze Polski.

Wcześniejszy mecz z Wisłą Kraków nie zapowiadał niczego dobrego. Pogoń była bez zwycięstwa, a Wisła to rewelacja sezonu. Runjaic świetnie jednak dostrzegł mankamenty w grze rywala, nie pozwolił mu na rozwinięcie skrzydeł, małą grę krótkimi podaniami, rywal praktycznie nie stwarzał zagrożenia, podczas gdy w meczach z Lechem, Lechią i Legią zdobył łącznie 13 goli. Przeciwko Pogoni tylko jednego i to po akcji bardzo przypadkowej.

Mecz z Wisłą Kraków był pierwszym w sezonie, w którym Pogoń zaprezentowała wysoki pressing, ale aż tak odważnie nie gra w każdym spotkaniu, na każdego przeciwnika przygotowywany jest inny wariant gry, choć niemal z tymi samymi piłkarzami.

Jeżeli rewelacją ostatnich dwóch miesięcy jest zespół grający w podstawowym składzie z takimi piłkarzami, jak: Niepsuj, Walukiewicz, Matynia czy Kowalczyk, to musi w tym być duża zasługa trenera. Może nawet największa.

Trener niedoceniany

Kosta Runjaic to jest w polskiej ekstraklasie wciąż szkoleniowiec niedoceniany. Może dlatego że zagraniczny, że jest trenerem Pogoni. W głosowaniu na najlepszego szkoleniowca września przegrał rywalizację z Waldemarem Fornalikiem, choć jego drużyna wyniki osiągała lepsze, a styl gry był  nieporównywalny.

To jest trener, który, zachowując oczywiście odpowiednie proporcje, ma bardzo wiele wspólnego z Jurgenem Kloppem. Chce dominować, potrafi utrzymać znakomitą atmosferę w szatni, jest w stosunku do piłkarzy uczciwy, umie stworzyć dobrze funkcjonującą drużynę z piłkarzami wcale nie najwybitniejszymi, jego zespół gra do przodu, ofensywnie. To jest trener pewny siebie. Widać po nim, że wie, o co chodzi na boisku i wokół niego.

Ile razy już słyszeliśmy trenerów, którzy tłumaczą się ze słabych wyników kłopotami kadrowymi. W Pogoni też były kłopoty kadrowe, Kosta Runjaic też prosił, by, krytykując słabą grę drużyny, wziąć ten element pod uwagę, ale z kryzysu wyszedł z piłkarzami w składzie jeszcze niedawno absolutnie drugoplanowymi.

Stworzył zespół penetrujący każdą część boiska tak, by rywal nie miał chwili oddechu, każe obrońcom prowadzić piłkę do przodu tak daleko, jak jest to możliwe. Defensywne akcje Huberta Matyni z meczu z Lechem, kiedy zblokował strzały Gytkjaera, były kwintesencją stylu gry preferowanego przez szkoleniowca, który bardziej ceni graczy ambitnych, biegających niż lepszych technicznie, ale mniej zaangażowanych.

Matynia, a nie Gyurcso

To dlatego w drużynie gra Matynia, a nie ma już od dawna Gyurcso, który, gdyby był na miejscu 22-latka, nawet nie wystartowałby do napastnika Lecha. To u Runjaica w zespole Kaiserslautern nie sprawdził się obecnie reprezentacyjny pomocnik Mateusz Klich, który wtedy jeszcze nie rozumiał, że bez biegania, poświęcenia nie ma szans na grę na wysokim europejskim poziomie.

Pogoń trafiła na trenera absolutnie wyjątkowego, który w Niemczech ma dobrą opinię, ale jednak z różnych, nie zawsze sportowych względów nie był nigdy brany pod uwagę przy powierzaniu drużyny z Bundesligi.

Runjaic ma przeszłość z II Bundesligi, osiągał tam całkiem przyzwoite rezultaty, jeszcze kilka tygodni temu były na temat jego przyjścia do MSV Duisburg zapytania. Pogoń, zatrudniając takiego szkoleniowca, stanęła przed olbrzymią szansą wyjścia z kilkuletniego marazmu, stworzenia drużyny grającej regularnie na dobrym poziomie, znajdującej się regularnie na czołowych miejscach w tabeli.

Przed sezonem określiliśmy potencjał zespołu na piąte lub szóste miejsce. Wciąż jest do tego daleko. Pogoń mimo znakomitej postawy w dwóch ostatnich miesiącach cały czas jest bardzo nisko w tabeli, zajmuje dopiero 10. miejsce i ma zaledwie cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.

Liczby wciąż kiepskie

Biorąc pod uwagę punktowy dorobek Pogoni po trzynastu kolejkach, to tegoroczny bilans lepszy jest tylko od ubiegłorocznego, katastrofalnego przecież sezonu. Pogoń w tym roku zanotowała identyczny bilans punktowy i bramkowy, jak cztery lata temu, a wtedy przecież w trakcie rundy jesiennej zwolniła trenera.

Pogoń w tym roku ma gorszy dorobek od Artura Skowronka przed sześciu laty, który w analogicznym okresie zdobył o dwa punkty więcej, a nie jest to przecież szkoleniowiec wspominany przez kibiców z jakimś szczególnym sentymentem. O jeden punkt więcej wywalczył dwa sezony temu Kazimierz Moskal.

Euforia, jaka ogarnęła kibiców po ostatnich meczach, jest uzasadniona, ale suchy wynik wciąż pokazuje, jak dużo zostało na początku sezonu zepsute i jak dużo jest do poprawienia. Trzeba mieć wiarę, że to już jednak przeszłość i takiej piłki jak w lipcu i sierpniu w Szczecinie nie będziemy oglądać, a nastał czas wielkich nadziei i futbolu na poziomie oczekiwanym od wielu lat. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

KL
2018-11-01 20:36:37
A co ze średnia pkt Edwarda Lorensa ?
Nie zapominajmy
2018-11-01 18:22:29
że trener otrzymał kolejny prezent gdy z 11ki przez chorobę wypadł kapitan, który według większości obserwatorów nie pasuje do tej paczki a grał w niej z jakiś pozaboiskowych powodów w pierwszym składzie. Po tym fakcie zaczęli grać piłkarze zdecydowanie najlepsi, nie najbardziej zasłużeni
obserwator
2018-11-01 07:40:44
ale kosta chociaż jest schludny a nie jak ten brudas z Liverpoolu..
Gość
2018-11-01 05:08:12
Dać spokojnie pracować a efekty będą,jest dobrze a będzie jeszcze lepiej!!!
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA