Michał Janicki, Adrian Napierała, Przemysław Kaźmierczak, Rafał Grzelak, Dariusz Zawadzki i Błażej Radler. Wszystkich tych piłkarzy łączy fakt, że urodzili się w tym samym 1982 roku, każdy z nich należał do złotego pokolenia piłkarzy, którzy wywalczyli mistrzostwo Europy juniorów i wicemistrzostwo Europy juniorów młodszych i każdy w różnym okresie swojej kariery występował w Pogoni Szczecin.
To było złote pokolenie polskich piłkarzy, którzy później nie spełnili oczekiwań, nie zrobili takiej kariery jak ich rówieśnicy z innych europejskich krajów, z którymi prowadzili przeważnie zwycięską rywalizację. To był zespół, który wygrywał w meczach mistrzostw Europy z Hiszpanią, Rosją, Czechami, Portugalią, Danią.
Jako pierwszy do Pogoni trafił Michał Janicki. Było to w roku 1999, młody pomocnik miał zaledwie 17 lat, był dopiero przygotowywany do dużych seniorskich wyzwań, ale nie sprawiał wrażenia człowieka, który chce się uczyć, pracować nad sobą, rywalizować ze starszymi piłkarzami.
W sezonie 1999/2000 nie rozegrał żadnego meczu na poziomie ekstraklasy, zdołał jedynie wystąpić w dwóch oficjalnych meczach w Pucharze Polski i w Pucharze Ligi. Jesienią 1999 r. uczestniczył z reprezentacją juniorów młodszych w mistrzostwach świata do lat 17, które okazały się nieudane. Polski zespół nie wyszedł z grupy, mając za przeciwników Urugwaj, USA i Nową Zelandię.
Do Pogoni z Ajaxu
Zanim trafił do Pogoni, trenował i grał w słynnych zagranicznych akademiach – Ajaxie Amsterdam i Borussii Dortmund, był już wicemistrzem juniorów młodszych. Po nieudanym pobycie w Pogoni wrócił do Niemiec i niespodziewanie dostał poważną szansę w VfL Wolfsburg.
W amatorskiej drużynie tego klubu w 12 meczach zdobył aż 26 goli i znalazł się w pierwszym zespole klubu z Bundesligi. Zdołał nawet zadebiutować w Bundeslidze, rozegrał pięć spotkań w Pucharze Niemiec, cztery mecze w II Bundeslidze w barwach Eintrachtu Brunszwik, ale po skończeniu wieku młodzieżowca zainteresowanie jego osobą zmalało niemal do zera. Marzenia o dużej międzynarodowej karierze zakończyły się bardzo wcześnie.
W roku 2003 Antoni Ptak przeniósł do Szczecina grającą na zapleczu ekstraklasy Piotrcovię i dzięki temu uratował dla miasta futbol na dobrym krajowym poziomie. Trwało to cztery lata i duży wpływ na drużynę miało w tamtym czasie aż trzech juniorskich mistrzów Europy z roku 2001: Adrian Napierała, Przemysław Kaźmierczak i Rafał Grzelak.
Dwaj pierwsi znaleźli się w Szczecinie już w roku 2003, Grzelak dołączył do nich rok później, kiedy Pogoń awansowała już do ekstraklasy. Grzelak z tego grona był piłkarzem najbardziej znanym, utalentowanym i rozwojowym. W ekstraklasie w barwach ŁKS Łódź debiutował już w wieku 17 lat. Było to w roku 1999, w którym reprezentacja Polski wywalczyła tytuł wicemistrza Europy juniorów młodszych. Nasz zespół w finale przegrał z Hiszpanią 1:4, a jedynego gola zdobył właśnie Grzelak.
Gol przeciwko Pogoni
W wieku 18 lat zdobył swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie. Było to w spotkaniu przeciwko Pogoni Szczecin wygranym przez łodzian 4:3. ŁKS w sezonie 1999/2000 spadł z ekstraklasy, a Grzelak rozpoczął swoją wędrówkę po polskich i zagranicznych klubach. W wieku 19 lat grał w II Bundeslidze w barwach MSV Duisburg i nie był jedynie aspirantem w tym klubie. W ciągu jednej rundy rozegrał 15 spotkań i zdobył cztery gole, zapowiadał się doskonale.
Do Pogoni trafił w wieku 22 lat i choć był piłkarzem jeszcze bardzo młodym, to już wtedy mocno rozpoznawalnym i ciągle mocno rozwojowym. Za sobą miał występy w aż trzech klubach z ekstraklasy: ŁKS, Ruchu i Lechu. Z tym ostatnim wywalczył Puchar Polski. Jego transfer do Pogoni w roku 2004 oznaczał duże wzmocnienie.
Ze słynnego rocznika 1982 na pewno był graczem wyróżniającym się, przed którym rysowały się znakomite perspektywy. W Pogoni występował w latach 2004-06. Rozegrał 45 spotkań, zdobył zaledwie cztery gole i nie poczynił takich postępów, jakich po nim oczekiwano.
W roku 2006 został najpierw wypożyczony, a następnie sprzedany do Boavisty Porto i w latach 2006-08 osiągnął swoją życiową formę. W ciągu dwóch lat gry w Boaviscie Porto i greckiej Xanthi rozegrał 50 spotkań i zdobył 11 goli. Potrafił się świetnie aklimatyzować niemal w każdym miejscu, do którego trafiał. Brakowało mu jednak stabilizacji.
Debiut u Beenhakkera
Będąc piłkarzem Boavisty, trafił do reprezentacji Polski. Potencjał widział w nim Leo Beenhakker. Pozwolił mu zadebiutować w reprezentacji i to w meczu o punkty w eliminacjach do mistrzostw Europy przeciwko drużynie Kazachstanu. Grzelak miał wtedy zaledwie 24 lata i nie mógł pewnie przypuszczać, że nic lepszego w futbolu już go w przyszłości nie spotka.
W późniejszych latach trafił do innego zachodniopomorskiego klubu Floty Świnoujście. W latach 2013-14 zagrał dla Floty w 52 meczach, zdobył trzy gole. Był ważną częścią zespołu, który był blisko awansu do ekstraklasy, grał w ćwierćfinale Pucharu Polski. Grzelak na poziomie ekstraklasy i I ligi grał 20 lat.
Grzelak, grając w Pogoni, trzymał bliski kontakt z Przemysławem Kaźmierczakiem. Obaj byli wychowankami ŁKS, zdobyli w roku 1999 mistrzostwo Polski juniorów. Kaźmierczak w roku 1999 nie był jeszcze członkiem reprezentacji Polski rocznika 1982, ale w roku 2001 wywalczył tytuł mistrza Europy juniorów.
Spośród wszystkich piłkarzy ze złotego pokolenia piłkarzy urodzonych w roku 1982 osiągnął w Pogoni najwięcej. W szczecińskim klubie zadebiutował w ekstraklasie, później jako piłkarz Pogoni zadebiutował również w pierwszej reprezentacji Polski. W Pogoni zagrał w 73 meczach, zdobył 10 goli.
Miał dar do strzelania pięknych bramek. Miał charakterystyczny styl gry, czasem poruszał się po boisku flegmatycznie, nie sprawiał wrażenia dobrze skoordynowanego, ale był świetnie wyszkolony technicznie, miał znakomite uderzenie, na pewno mógł osiągnąć więcej.
W Lidze Mistrzów na Old Trafford
Z Pogoni został wypożyczony do Boavisty razem z Grzelakiem, a następnie trafił do portugalskiego giganta FC Porto. W barwach tego klubu zadebiutował nawet w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Wystąpił na słynnym Old Trafford w meczu przeciwko Manchester United.
Partnerem Kaźmierczaka w drużynie Pogoni w sezonie 2003/04 był Adrian Napierała. To był kolejny wychowanek ŁKS z tego rocznika. W Pogoni w sezonie zakończonym awansem do ekstraklasy rozegrał zaledwie 12 spotkań. Po zakończenia wieku juniora nie miał zbyt wielu piłkarskich atutów, żeby zaistnieć w poważnej piłce. Na poziomie ekstraklasy rozegrał tylko sześć spotkań.
W najnowszej historii Pogoni pisanej od roku 2007, kiedy rozpoczęła się odbudowa klubu, do Szczecina trafiło dwóch juniorskich mistrzów Europy z roku 2001 – Dariusz Zawadzki i Błażej Radler. Żaden z nich jednak nie spełnił oczekiwań, żaden z nich nie pomógł w awansie do ekstraklasy w roku 2012 w takim stopniu, jak się spodziewano.
Zawadzki został piłkarzem Pogoni wiosną 2010 roku. Klub bardzo liczył na kreatywnego pomocnika, który miał bardzo udaną jesień roku 2009 w Sandecji Nowy Sącz. W Pogoni jednak nie sprawdził się, grał za wolno, nie potrafił się wkomponować.
Nie ustępował Hiszpanom
Jego cała dorosła kariera okazała się dużym rozczarowaniem, bowiem ze wszystkich piłkarzy z rocznika 1982 traktowany był jako największy talent. Był kapitanem juniorskiej reprezentacji, podczas finałowego turnieju mistrzostw Europy juniorów w roku 2001 nie ustępował wyszkoleniem technicznym Hiszpanom, których nasz zespół pokonał 4:1, rewanżując się za porażkę w finale mistrzostw Europy juniorów młodszych sprzed dwóch lat.
W Pogoni Zawadzki jednak rozczarował. W 26 meczach na poziomie pierwszej ligi nie zdobył żadnej bramki. Był członkiem drużyny, która w roku 2010 dotarła do finału Pucharu Polski, ale przegrywał rywalizację z nastolatkami: Robertem Mandryszem, Danielem Wólkiewiczem, Mikołajem Lebedyńskim.
Ostatnim piłkarzem ze złotej juniorskiej drużyny z roku 2001 był Błażej Radler. Do Pogoni trafił wiosną 2011 roku, przebywał w szczecińskim klubie dwa lata, rozegrał 35 spotkań, zdobył cztery gole, ale w ekstraklasie w barwach Pogoni już nie zagrał. Swoje najlepsze lata gry miał już za sobą, a poziom ekstraklasy był w tamtym czasie już poza jego zasięgiem. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser