Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Sztuka oceny sytuacji

Data publikacji: 26 czerwca 2020 r. 18:51
Ostatnia aktualizacja: 29 czerwca 2020 r. 14:30
Piłka nożna. Sztuka oceny sytuacji
 

Adam Buksa, zdaniem prezesa Pogoni Szczecin Jarosława Mroczka, wcale nie był tak dobrym piłkarzem, jak się o nim mówiło. Siedem goli w rundzie jesiennej w aż osiemnastu spotkaniach to nie był jego zdaniem wynik na tyle piorunujący, żeby po piłkarzu rozpaczać. Tym bardziej że na stole leżała kwota odstępnego za 23-letniego piłkarza o wartości 19 mln złotych.

To jednak tylko prywatna opinia Jarosława Mroczka. Buksa był w rundzie jesiennej piłkarzem dla Pogoni niezbędnym, co pokazują liczby. To nie tylko siedem goli, ale też cztery asysty i jedna asysta drugiego stopnia. Oznacza to, że były napastnik Pogoni uczestniczył w rundzie jesiennej w golach dla drużyny Pogoni na poziomie 54,5 procent. Dziś to drugi wynik w polskiej ekstraklasie. Oznacza, że piłkarz uczestniczył więcej niż w co drugim golu dla Pogoni.

Biorąc nawet pod uwagę cały obecny sezon, wszystkie zdobyte gole Pogoni, nawet te strzelone po odejściu Buksy, wychodzi na to, że piłkarz ten brał udział w ponad 40 procentach zdobytych bramek, choć od pół roku znajduje się już na drugiej półkuli.

Wszystko wskazuje na to, że sezon zakończy się z Adamem Buksą jako najskuteczniejszym piłkarzem w drużynie, choć zawodnika nie ma w Pogoni już od grudnia. Michalis Manias wciąż jest bez gola i asysty, a najskuteczniejszy obecnie z grających piłkarzy Paweł Cibicki ma na koncie trzy gole, ale nie ma pewnego miejsca w podstawowym składzie.

Manias w zastępstwie Buksy

Zdaniem Jarosława Mroczka i jego sportowego doradcy Dariusza Adamczuka lukę po polskim napastniku miał zapełnić Michalis Manias. 29-letni Grek w rundzie jesiennej rozegrał sześć spotkań w ekstraklasie i dwa w Pucharze Polski. We wszystkich wypadł fatalnie. W połowie z tych spotkań wychodził do gry w podstawowym składzie, spędził łącznie na boisku 345 minut i nie zdobył w tym czasie gola, ani nie zaliczył asysty.

Poza strzelecką indolencją pokazał się też z jak najgorszej strony pod względem czysto piłkarskim, wyszkolenia technicznego, umiejętności wygrywania pojedynków, determinacji, walki, sprytu. Mimo to klub nie uznał za stosowne wzmocnić przedniej formacji żadnym innym napastnikiem.

Nieprawdą jest, że Manias jesienią nie dostawał szans, otrzymał ich wystarczająco dużo, żeby przekonać się o braku jakości u tego piłkarza. To nie było trudne. Pogoń na rundę wiosenną pozostała bez klasowego napastnika, choć czasu było wystarczająco sporo, żeby zareagować po stracie  Buksy.

W rundzie wiosennej do polskiej ekstraklasy powrócił po 18 miesiącach gry na boiskach Chorwacji Łukasz Zwoliński. To był piłkarz bardzo ceniony przez Kostę Runjaica, który chciał mieć 27-latka u siebie, ale z klubu nie było zainteresowania osobą wychowanka.

Zwoliński był do wzięcia

Zwoliński opuszczał Pogoń po okresie, w którym w ciągu dwóch lat zdobył dwa gole, więc ostatnie wspomnienia z jego pobytu w szczecińskim klubie nie są pozytywne. Prezes Mroczek powiedział nawet o piłkarzu, że ten miał takie sytuacje, których nie zmarnowałby nawet trampkarz. Nie powiedział tak jednak nigdy o Maniasie, ale na temat byłych już piłkarzy Pogoni nasz prezes wyraża się coraz częściej w bardzo negatywnym, wręcz obraźliwym tonie.

To nie tylko nieeleganckie, ale nieprofesjonalne, biorąc pod uwagę fakt, że Zwoliński po powrocie z Chorwacji świetnie zaaklimatyzował się w Lechii Gdańsk, zdobył dla tej drużyny pięć goli, zaliczył trzy asysty drugiego stopnia i w meczach, w których uczestniczył, jego udział w golach dla Lechii był na poziomie 53,3 procent. 

To trzeci wynik w polskiej ekstraklasie, tuż za Adamem Buksą. Buksa uczestniczył w golu dla swojej drużyny raz na 128 minut, a Zwoliński raz na 48 minut. Wychowanek Pogoni zdołał zdobyć pięć goli i zaliczyć trzy asysty drugiego stopnia w ciągu 381 minut, natomiast Manias w rundzie jesiennej podczas 345 minut nie wzbogacił się o żadną liczbę.

Zwoliński też zaczynał od ławki rezerwowych, też miał mocnego konkurenta do miejsca w składzie w osobie Flavio Paixao, ale mimo to umiał się odnaleźć, bo jest po prostu lepszym piłkarzem od Maniasa. Tłumaczenie blisko 30-letniego chłopa z doświadczeniem, że potrzebuje więcej czasu, jest niepoważne.

Nowi napastnicy gorsi od wychowanka

Pogoń pozbyła się wychowanka klubu, który nie radził sobie od dłuższego czasu, ale po nim pozyskiwała napastników nawet z reprezentacyjną przeszłością, ale zdecydowanie od Zwolińskiego jeszcze słabszych: Michała Żyro i Michalisa Maniasa, a także doświadczonego Soufiana Benyaminę.

Ten pierwszy w poprzednim sezonie zdobył jednego gola i został pożegnany, ten drugi przez cały sezon jeszcze nie wpisał się na listę strzelców, a Benyamina w ciągu dwóch sezonów zdobył dwa gole, więc tak samo jak Zwoliński. Każdy następca urodzonego w Szczecinie piłkarza był od niego gorszy w jego najgorszych sezonach w ekstraklasie. Łącznie Zwoliński zagrał dla Pogoni w 120 meczach, zdobył 25 goli i zaliczył 9 asyst. Nie do spełnienia dla żadnego z zagranicznych transferów jego następców.

W Pogoni ostatnio normą stało się docenianie piłkarzy słabych, bez perspektyw, a krytykowanie tych, którzy wnieśli konkretną wartość sportową. Pogoń w ostatnich tygodniach poinformowała o przedłużeniu umów z takimi zawodnikami, jak: Hubert Matynia, David Stec i Jakub Bursztyn. To są albo regularni rezerwowi, albo piłkarze notorycznie rozczarowujący, a Pogoń związała się z nimi kolejnymi umowami. W ten sposób trudno oczekiwać, że zespół stanie się lepszy. Wciąż będzie przeciętny lub nawet słaby.

Dziś w Pogoni nie ma trzech ofensywnych piłkarzy, którzy rozpoczynali sezon jako gracze fundamentalni. Prócz Buksy są to jeszcze: Srdjan Spiridonovic i Zvonimir Kozulj. O tej dwójce prezes Jarosław Mroczek wypowiedział się w grubiański sposób, że są siebie warci. No rzeczywiście są.

Spiridonovic w obecnym sezonie zagrał w 23 meczach, zdobył sześć goli, zaliczył trzy asysty i jedną asystę drugiego stopnia. Zaliczał liczbę raz na 155 minut. Uczestniczył w golach dla drużyny Pogoni na poziomie 34,5 procent, czyli w co trzecim golu. To obecnie drugi wynik w drużynie za Adamem Buksą.

Piłkarz wypiął się na prezesa

Jest piątym i trzecim podstawowym ofensywnym graczem Pogoni, który nie dokończył sezonu. We wtorek oficjalnie został sprzedany do Crveny Zvezdy Belgrad za kwotę 250 tys. euro. To sytuacja absolutnie w świecie futbolu niespotykana, żeby prezes klubu demontował drużynę mającą szansę na duży sukces w trakcie trwania sezonu

Jarosław Mroczek w okresie przerwy spowodowanej pandemią rozwiązał umowę między innymi ze Zvonimirem Kozuljem, który w obecnym sezonie zagrał w 22 meczach, zdobył trzy gole, zaliczył dwie asysty i trzy asysty drugiego stopnia. To było już po sprzedaży Adama Buksy i przed sprzedażą Srdjana Spiridonovica.

Choć o jego występach w obecnym sezonie przyjęło się mówić raczej negatywnie, to jest to piłkarz, który uczestniczył w zdobytych golach dla Pogoni na poziomie 27,6 procent, czyli w co czwartym zdobytym golu. Notował liczbę raz na 223 minuty. Tylko Buksa i Spiridonovic mają ten procent lepszy, ale żadnego z nich nie ma w drużynie na najważniejszą część sezonu.

W przeszłości Jarosław Mroczek puszczał na wcześniejsze urlopy swoich najlepszych ofensywnych piłkarzy: Adama Gyurcso i Spasa Delewa. Obecnie posunął się krok do przodu. Absolutnie przeszedł samego siebie. Osłabił drużynę jeszcze przed zakończeniem sezonu zasadniczego, mając praktycznie pewność, że zespół jest pewny utrzymania i zajęcia miejsca w pierwszej ósemce. Dla Jarosława Mroczka to od dawna cel numer 1, który w grudniu został spełniony.

Sport weryfikuje brutalnie

Prezes Jarosław Mroczek może oczywiście zżymać się na swoich byłych piłkarzy, umniejszać ich zasługi, klasę sportową, ale sport ma to do siebie, że weryfikuje brutalnie i pokazuje liczby w sposób bezwzględny. Jakiekolwiek opinie bledną przy konkretnych i wymiernych efektach.

Jarosław Mroczek nie utrzymał z różnych powodów trzech swoich najlepszych i absolutnie dominujących piłkarzy w formacji ofensywnej i dlatego zespół zapadł w sportową zapaść. Ta zapaść nie została spowodowana pechem, niespodziewanymi kontuzjami dwóch najbardziej utalentowanych juniorów: Kacpra Kozłowskiego i Marcela Wędrychowskiego, bo to nie byli podstawowi gracze w drużynie. Dopiero mogą się nimi stać, jak dojdą do zdrowia i formy.

Ponadto ten sam prezes nie uznał za stosowne powalczyć o swojego byłego piłkarza, który świetnie odnalazł się w innym klubie, ale trzeba było za niego zapłacić 350 tys. euro, a ryzyko transakcji z piłkarzem, który w ciągu dwóch ostatnich lat pobytu w Pogoni zdobył zaledwie dwa gole, było spore.

Wolał zatem nie zrobić nic i zostać z Michalisem Maniasem, który dziś ma już na koncie rozegranych 700 minut i żadnego gola, ani asysty na koncie. Manias przegrywa rywalizację z 17-letnim juniorem Hubertem Turskim, który przed majowym debiutem w ekstraklasie miał ośmiomiesięczną przerwą spowodowaną kontuzją. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Jacek
2020-06-29 14:02:20
Buksa był słaby. Mroczek by strzelił 7 goli w dwóch meczach. Ale samobójczych.
A może tak sprawdzić rzeczywistość?
2020-06-29 10:17:27
Ciekawi mnie ilu z komentujących zadało sobie trud sprawdzenia sprawozdania finansowego Pogoni? I można tam łatwo znaleźć przyczyny sprzedaży zawodników i szukania nowych - bez tej kasy klub byłby grubo na minusie. I opowiesci o tym jak to Mroczek zabiera kasę z Pogoni i ładuje w swoje firmy to można pomiędzy bajki włożyć. Zazwyczaj było i jest odwrotnie... I sprawdźcie ile Mroczek własnej, prywatnej kasy włożył w klub (zamiast np. w inny biznes czy własne przyjemności).
Czas odejść Panie Mroczek...
2020-06-27 12:31:55
Prezes Pogoni już od dawna oderwany jest od rzeczywistości.Zachowanie tego człowieka i niektóre wypowiedzi są karygodne a wręcz skandaliczne.Jak ktoś słusznie zauważył, jego poczynania zaczynają przypominać okres A.Ptaka. Z tą różnicą że nie dokłada złotówki do prowadzonego biznesu w Pogoni. Wszystkie pieniądze zarobione np. ze sprzedaży zawodników inwestuje w inny biznes nie związany z klubem. To karygodne a zarazem śmieszne że przez tak długi okres, udało mu się nas wszystkich oszukać co do prawdziwego celu...Książe EPA.
kim
2020-06-27 08:29:25
a nie można by Mroczka razem z Maniasem do Grecji sprzedać???
guciu
2020-06-27 07:33:33
Zła ocena spoczątku tak było z Jackiem Sawickim, Robertem Adamkiewiczem, Robertem Propokiewiczem, Janem Dańcem, Mariuszem Borkowskim, HYżym, Jackiem Menclem, Wiesławem Latała itd...
Stadiony miejskie to norma w Europie.
2020-06-27 06:45:43
Wszystkie stadiony w Polsce zostały wybudowane z funduszy miejskich.Wszystkie. Stadion Legii też. W Europie też prawie wszystkie stadiony zostały wybudowane z funduszy miejskich. Szczecin nie jest wyjątkiem. Teraz tylko pan prezydent Krzystek musi zabezpieczyć notarialne interesy miasta i mieszkańców. Prezes Mroczek i jego następcy nigdy nie mogą zostać właścicielami stadionu , a porozumienie między miastem i prezesem na wynajem musi być odnawiane co 5 lat. Żadnych porozumień na 30 lat. Budżet Pogoni na jeden sezon to 37 mln zł. Miasto Szczecin daje tylko 1 mln. zł. To żadne pieniądze. Police dają wielkie pieniądze , ale to się chyba niedługo skończy. Prezes wyprzedażą najlepszych piłkarzy zdenerwował wielu ludzi.
Waldek
2020-06-26 22:49:01
poza Legią wszystkie stadiony zostały wybudowane przez miasto,więc czemu miasto Szczecin ma nie finansować budowy stadionu.Do -Kibic-może ty zainwestujesz w sport i wybudujesz stadion...
okiem kibica
2020-06-26 21:27:05
Nieszczęściem nas kibiców jest to,że jest to prywatny biznes,prywatny folwark Pana Mroczka i jego doradcy sportowego Adamczuka.Rodzinne biznesy mają to do siebie że często ścierają się różne opcje i poglądy.Tu na przykładzie obu panów widać,że ich wizje się rozjeżdżają.Trener nie wytrzyma takiej sytuacji,takiej atmosfery i decyzyjności .Kwestią krótkiego czasu będzie decyzja kiedy sam zrezygnuje a panowie obwieszczą że za porozumieniem stron" rozeszli się w zgodzie.Ambicją każdego trenera jest coś z drużyną osiągnąć,zrobić dobry wynik.Na to w Pogoni niestety się nie zanosi.Udział większościowy ma pan Mroczek więc i on podejmuje ostateczne decyzje.Nie są to niestety decyzje trafione.Ale to już zmartwienie zarządu Spółki.Problem jednak w tym,że działalność owa jest wspierana finansowo z publicznych dotacji jakie miasto udziela Pogoni. Nie słyszałem głosu przedstawiciela Miasta aby ten publicznie wyrażał zaniepokojenie tym co wyprawia się w Klubie z drużyną piłkarską.No chyba,że sprawozdania płynące z Klubu do Miasta przedstawiają inną rzeczywistość i opisują inne fakty od tych faktycznych.
kibic
2020-06-26 20:23:59
Szczecin jak kazde duże miasto w Polsce powinien mieć stadion ,bo piłka nożna to nie wszystko [a szczególnie na tym poziomie,,ekstraklasa"} miasto żyje nie tylko piłką więc nie rozumiem dlaczego Krzystek dokłada dla Pogoni mln-y złotych tym bardziej że Mroczek {jak ćwierkają wróbelki planuje biznesy na stadionie miejskim !!!!!!},te same wróbelki wiedzą że na koronawirusie Pogoń zarobiła nie straciła najwyższy czas skonczyć z finansowaniem pseudofutbolu przez samorząd !!!!!
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA