Poniedziałek, 25 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Tłumy na pogrzebie śp. Antoniego Dancewicza [GALERIA]

Data publikacji: 28 czerwca 2019 r. 19:23
Ostatnia aktualizacja: 29 czerwca 2019 r. 20:39
Piłka nożna. Tłumy na pogrzebie śp. Antoniego Dancewicza
 

W piątek na cmentarzu komunalnym w Gryfinie odbył się pogrzeb ŚP Antoniego Dancewicza, na który przybyły tłumy ludzi, gryfinian, szczecinian, a także z innych miast, jak również z zagranicy.

Antoni Dancewicz zwany przez przyjaciół Wielką Stopą, na sportowej niwie zajmował się piłką nożną, a później także futsalem. Był arbitrem piłkarskim i prowadził zawody nawet na szczeblu centralnym, ale nie przeszkadzało mu także sędziowanie lig gminnych czy rozgrywek amatorskich. Później został działaczem i na mecze piłki nożnej oraz futsalu, także na szczeblu centralnym, jeździł w garniturze jako obserwator lub delegat. W pewnym etapie swojej sportowej przygody pracował jako kierownik pierwszej drużyny Pogoni Szczecin. Zmarł nagle w niedzielę wieczorem, wracając z barażowego meczu o prawo gry w szczecińskiej Klasie Okręgowej, pomiędzy Orłem Bierzwnik i Iskrą Banie.

Kaplica na cmentarzu w Gryfinie nie mogła pomieścić wszystkich uczestników żałobnej ceremonii, więc stali tłumnie wokół niej, na alejkach i pomiędzy grobami. Podczas koncelebrowanej żałobnej Mszy Świętej bardzo osobiste i wzruszające wspomnienie złożył ksiądz Tadeusz Balicki, prezes SALOS-u Szczecin. Na cmentarzu widzieliśmy bardzo wielu byłych i obecnych piłkarzy, trenerów oraz działaczy sportowych, ale chyba najwięcej było sędziów i obserwatorów, a podczas składania ciała do grobu, w przejmujący głos trąbek wkomponowały się rozbrzmiewające ze wszystkich stron gwizdki arbitrów, które obwieszczały: „Nie żegnamy Cię Antek, lecz do zobaczenia, po drugiej stronie...".

(mij)

Fot. Jerzy Zajkowski 

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Siostra
2019-06-29 20:13:36
Odprowadzilismy na wieczny spoczynek mojego brata Antosia. Całe życie robił mi niespodzianki. Stawał w drzwiach i mowil:cześć siostra-oto jestem.. ! Były to miłe niespodzianki, ale Teraz.....?? Tragiczna,niewyobrażalnie bolesna, nagła informacja o Jego śmierci to był moment niedowierzania zaskoczenia rozpaczy a potem pytan:dlaczego? Cieszył się życiem i swoją pasją życiową - piłką nożną był zadowolony ze swoich ostatnich wyników lekarskich czuł się potrzebny swoim bliskim szczególnie ukochanym wnukom Mateuszkowi i Oli. Pamiętam Jego pojawienie się w w naszej rodzinie,witalismy Go ze starszym bratem z ciekawością i dumą żejest. Wczoraj pożegnałam Go już bez starszego brata gdyz Oni witali się po tamtej stronie...... Właściwie to ja się nie pożegnałam tylko powiedziałam do zobaczenia! Zasnął na wieczność ale w naszych sercach żyje i będzie żyć.!!!
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA