Piłkarze Pogoni Szczecin podejmują w sobotę Górnika Zabrze (początek spotkania o g. 18) i jeszcze dwa miesiące temu nikt nie mógł przypuszczać, że remis z rewelacyjnym beniaminkiem może być uznany za sukces. Po tym co Pogoń pokazuje w obecnym sezonie, to faktycznie podział punktów należy uznać za dobry wynik.
Górnik jest beniaminkiem, ale gra bardzo efektownie i skutecznie. Jest wiceliderem tabeli, przegrał tylko jeden mecz i to w bardzo pechowych okolicznościach tracąc gola w doliczonym czasie gry po wątpliwym rzucie karnym (z Jagiellonią w Białymstoku).
W środę podopieczni trenera Marcina Brosza wywalczyli awans do ćwierćfinału Pucharu Polski i patrząc na drabinkę, to nie są bez szans na kolejny sukces. To jest dziś zespół, któremu kibicuje cała piłkarska Polska. Nie ze względu na dumną przeszłość, ale ze względu na styl gry, dużą liczbę wychowanków, młodzieżowców. To się zawsze ceni.
Sobotni rywal portowców jest najskuteczniejszym zespołem w ekstraklasie, zdobył 20 goli, a jego najlepszy strzelec – Igor Angulo ma na swoim koncie więcej zdobytych goli, niż cały zespół Pogoni.
Nie zanosi się na to, by mecz toczony był w przyjaznej dla szczecińskiej drużyny atmosferze. Wyniki zespołu są dalekie od oczekiwań, gra nie satysfakcjonuje, a symptomów poprawy nie widać.
Najmłodsi w ekstraklasie
Pogoń podejmuje drużynę, której skład skonstruowany jest w sposób absolutnie nieosiągalny dla żadnej polskiej ligowej drużyny. Głównie z powodów mentalnych, nie finansowych.
Średnia wieku piłkarzy Górnika rozpoczynających mecz w wyjściowym składzie, to 23,94, podczas gdy średnia wieku Pogoni w porównaniu z rundą wiosenną podniosła się i wynosi obecnie 26,5. Średnio zatem jeden piłkarz Pogoni jest starszy o 2,5 roku od piłkarza Górnika.
Spośród wszystkich klubów w Europie Górnik zajmuje 20. miejsce pod względem najmłodszych drużyn i do tego potrafi utrzymać znakomity poziom sportowy, poparty grą efektowną.
W Górniku regularnie w wyjściowym składzie występują młodzieżowcy, którzy stanowią 27 procent całej drużyny – najwięcej spośród wszystkich klubów ekstraklasy. W Pogoni tych młodzieżowców jest nieco ponad 7 procent.
W Górniku obcokrajowcy stanowią zaledwie 19 procent wyjściowego składu, natomiast w Pogoni piłkarze z innych krajów blisko 40 procent. Do tego dochodzą wychowankowie. W Górniku stanowią 23,5 procent (najwięcej w ekstraklasie), a w Pogoni niecałe 18 procent.
Zawsze za Górnikiem
Pogoń w każdym z wymienionych elementów plasuje się za Górnikiem, choć jeszcze przed spadkiem drużyny Górnika z ekstraklasy (nieco ponad rok temu) były to proporcje zupełnie odmienne. Okazuje się jednak, że można inwestować w piłkarzy młodych, wychowanków i jednocześnie grać efektownie, robić dobry wynik, zadowalać publiczność.
Takim klubem miała być Pogoń, skrojona w sposób podobny do obecnego Górnika. To się jednak nie udaje, choć wiele się na ten temat mówi od kilku lat. Górnik jest przykładem na to, że tak można, a nawet trzeba, bo to zawsze taniej, bardziej ekonomicznie.
Górnik dziś jest w polskiej ekstraklasie powiewem świeżości, ale głównie dlatego, że trener Brosz nie bał się postawić na piłkarzy młodych, bez dorobku, perspektywicznych, rokujących.
Kiedyś spodziewaliśmy się, że takim klubem będzie Pogoń, że będzie umiejętnie wprowadzać młodych piłkarzy, że będą dobrze przygotowani do wyczynu, że będzie odważny, bezkompromisowy trener.
Nazwiska nie grają
Dziś Pogoń jest na 13. miejscu z najbardziej utytułowanym trenerem w ekstraklasie, z wieloma piłkarzami w składzie z reprezentacyjną przeszłością, tytułami na koncie w różnych krajach, występami w fazie grupowej Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Okazuje się zatem, że tytuły i trofea dobrze wyglądają w gablotach, natomiast na boisku liczy się dobre przygotowanie, pomysł, forma, odwaga, ambicja.
W Górniku jest trener na dorobku, choć już z pewnymi osiągnięciami, piłkarze niedoświadczeni na tyle, że tym z największą liczbą występów w ekstraklasie był przed inauguracją sezonu Michał Koj – ten sam, którego Pogoń pozbywała się bez żalu dwa lata temu.
Koj ma to szczęście, że po odejściu z Pogoni trafiał na trenerów (Fornalik, Brosz), którzy umieli wkomponować go w zespół, umieli wykorzystać jego atuty, zniwelować wady i stworzyć dzięki temu solidnego ligowca.
Moskal zamiast Brosza
Marcin Brosz został trenerem Górnika w przerwie letniej ubiegłego roku. To był szkoleniowiec, za którym bardzo mocno optowali kibice w Szczecinie, ale decyzja władz Pogoni była taka, by zatrudnić Kazimierza Moskala. Dziś, po kilkunastu miesiącach widać, jak nietrafiona była to decyzja.
Pogoń z Kazimierzem Moskalem zanotowała poważny regres sportowy, wizerunkowy, natomiast Górnik z trenerem Broszem awansował do ekstraklasy, jest w najwyższej klasie rozgrywkowej, rewelacja sezonu, stał się klubem otwartym na młodzież, wychowanków. W przeciwieństwie do Pogoni.
Górnik gra efektownie i skutecznie. Ma to przełożenie na frekwencję. Na najbliższy mecz w Zabrzu z Piastem wszystkie bilety zostały wyprzedane już na 13 dni przed pojedynkiem. Pięć pierwszych meczów Górnika w Zabrzu obserwowało więcej kibiców niż wszystkie pojedynki Pogoni w Szczecinie w poprzednim sezonie.
Gotowa odpowiedź
Pogoń zawsze ma na to gotową odpowiedź. To jest zawsze efekt nowego stadionu, ale nie tylko. To zaledwie jeden z wielu elementów poprawiających frekwencję na trybunach, za to słaba gra, miejsce w tabeli poniżej oczekiwań już zawsze skutecznie od odwiedzin piłkarskiego obiektu zniechęcają.
Pogoń dziś musi solidnie na zaufanie swoich kibiców zapracować, może to uczynić tylko dzięki poprawie gry, lepszym wynikom. Ciężko po dwóch miesiącach być w tym względzie optymistą, gra wygląda raczej na coraz gorszą, a morale zespołu jest na coraz niższym poziomie.
W głowach piłkarzy pozostają takie sytuacje, jakie miały miejsce pod koniec poprzedniego sezonu, kiedy klub pozwolił na wcześniejsze zakończenie sezonu przez swoich dwóch reprezentacyjnych skrzydłowych: Adama Gyurcso i Spasa Delewa.
Efekt takiej decyzji był fatalny w skutkach. Po pierwsze Delew doznał w meczu eliminacyjnym do mistrzostw świata kontuzji, co akurat nie było wynikiem jego wcześniejszego zwolnienia, ale już postawa Adama Gyurcso od początku obecnego sezonu jest wielkim rozczarowaniem.
Piłkarz jakby dostał wyraźny sygnał od swojego pracodawcy, że nie musi się specjalnie starać, więc nie robi tego, jego postawa na boisku ewidentnie odbiega od tego, co prezentował choćby w rundzie wiosennej. I nie chodzi tylko o stronę sportową, ale o zaangażowanie, którego wyraźnie brakuje.
Gyurcso ma zagrać z Górnikiem od pierwszej minuty, od 10 miesięcy nie zdobył gola z akcji. W wyjściowej jedenastce ma być sześciu Polaków, w tym dwóch wychowanków i pięciu obcokrajowców. ©℗ Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser