Stal Mielec wygrała w Stargardzie 2:1 z Błękitnymi i awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski. Bohaterem meczu okrzyknięto bramkarza gości Damiana Primela, który wybronił kilka strzałów piłkarzy Błękitnych. Tym samym gospodarze nie powtórzą sukcesu z sezonu 2014/15, kiedy dotarł do półfinału tych rozgrywek.
W obecnym sezonie drugoligowiec ze Stargardu wyeliminował Wisłę Kraków i Sandecję Nowy Sącz. Stal Mielec okazała się minimalnie lepsza. Wcześniej mielczanie pokonali Pogoń Szczecin. Okazali się prawdziwymi pogromcami drużyn zachodniopomorskich.
- Szkoda tej porażki, bo mieliśmy sporo swoich sytuacji i mogliśmy wygrać to spotkanie. Zdecydowało większe doświadczenie zawodników Stali, którzy może mieli mniej sytuacji, ale byli skuteczniejsi. Na dodatek Damian Primel, który jest bardzo dobrym bramkarzem, właśnie dziś popisał się doskonałą formą – ocenił kapitan Błękitnych Wojciech Fadecki.
W jednym przypadku, przy stanie 1:1 Primela uratował słupek, po strzale właśnie Fadeckiego, a w końcówce, gdy stalowcy prowadzili już 2:1, golkiper gości dwukrotnie ratował swój zespół po strzałach Piotra Kurbiela i Pawła Łysiaka.
- Przyznaję, że miałem trochę roboty w tym meczu. Wiedzieliśmy, że Błękitni dobrze grają skrzydłami i tak było. Raz po takiej akcji strzelili nam bramkę. Potem było kilka sytuacji, gdy było bardzo gorąco. Raz słupek i drugi raz już w doliczonym czasie, kiedy ledwie wyciągnąłem strzał zawodnika gospodarzy. Bardzo się ucieszyłem, że po tej sytuacji sędzia skończył mecz – przyznał Primel.
Piłkarze Stali do ćwierćfinału przeszli przez "zachodniopomorską drogę". Najpierw w 1/16 wyeliminowali Pogoń Szczecin, by w kolejnej rundzie ograć Błękitnych.
- Więcej zachodniopomorskich zespołów już w tych rozgrywkach mieć nie będziemy. Nie ma znaczenia z kim zagramy o półfinał. To już jest taki etap, że każdy mecz ekscytuje – dodał Primel.
- Wiedzieliśmy, że Stargard to bardzo trudny teren. Zresztą przekonały się o tym już Wisła i Sandecją. Nie pomyliliśmy się. Błękitni wysoko zawiesili nam poprzeczkę. Walka trwała do samego końca meczu. Mimo naszej optycznej przewagi, mogło się to skończyć bardzo różnie. W naszym wykonaniu był to brzydki mecz, ale ważne jest by nawet grając gorzej wychodzić zwycięsko z takich potyczek - powiedział trener Stali Dariusz Marzec.
- Oczywiście chcieliśmy w tym meczu sprawić kolejną niespodziankę. Nie udało się. Początek był zbyt bojaźliwy w naszym wykonaniu. Stal nas zdominowała, czego efektem była pierwsza bramka. Powiedziałem w przerwie chłopakom, że nie boimy się rywala i chcemy to wygrać. Jeszcze przy stanie 1:1 mieliśmy okazję do zdobycia prowadzenia. Później przy wyniku 1:2 swoje doskonałe umiejętności zaprezentował Damian Primel. To bramkarz Stali wygrał im ten mecz. Pozostaje więc niedosyt, bo była duża szansa byśmy wygrali ten mecz. Jednak zwyciężył zespół mądrzejszy, który potrafił wykorzystać sytuacje, które miał, mimo iż my ich mieliśmy znacznie więcej - powiedział Adam Topolski. (par)
Fot. R. Pakieser