Na konferencji prasowej przed meczem piłkarskiej PKO BP Ekstraklasy ze Stalą w Mielcu, który rozpocznie się w piątek o godz. 18, trener szczecińskiej Pogoni Jens Gustafsson powiedział, że wierzy w wywalczenie przez portowców miejsca na podium. Optymizm godny pozazdroszczenia, jednak nie ma to pokrycia w faktach...
Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek Pogoń zajmuje 7. miejsce i nie jest już w stanie nawet teoretycznie dogonić dwóch pierwszych zespołów, bo do wiceliderującego śląska Wrocław traci 6 punktów i ma gorszy bilans bezpośrednich spotkań (0:2 na Twardowskiego i 1:0 na wyjeździe). Jak znamy życie, nie jesteśmy też w stanie dogonić choćby Legii Warszawa (która wyprzedza nas o dwa punkty), bo wojskowi mają przed sobą dwa mecze z zespołami walczącymi o przysłowiową pietruszkę (z Wartą Poznań w Grodzisku Wielkopolskim oraz z Zagłębiem Lubin w stolicy) i zdobędą komplet punktów!
Na konferencji prasowej szwedzki szkoleniowiec mówił o sytuacji kadrowej Dumy Pomorza ze szczególnym uwzględnieniem obrony i młodzieżowców, o najbliższym rywalu i o kończącym się sezonie oraz wyjaśnił, za co otrzymał żółtą kartkę w ostatnim przegranym pojedynku z Rakowem Częstochowa.
- Przed meczem z Rakowem mieliśmy pewne problemy, Linus Wahlqvist był chory, a Mariusz Malec miał drobny uraz, przez co musiał zostać zmieniony w przerwie. Teraz Linus czuje się lepiej, ale był dość mocno chory i jeszcze nie wiem czy zdoła zagrać. Nie ma naturalnego zmiennika dla Linusa, ale mamy kilka pomysłów, jak go zastąpić. Malec też jeszcze nie jest w stuprocentowej formie i nie wiadomo, czy do piątku wydobrzeje. Zawieszony za kartki jest Leonárdo Koútris i on na pewno nie zagra w Mielcu. Léo Borges nie będzie grał na pewno na prawej obronie. Miał sporo pecha przy bramkach, które straciliśmy. Popełnił również błędy, które akurat teraz miały duże konsekwencje. Jest jednak silny i ciągle w niego wierzę.
- Jeśli chodzi o Adriana Przyborka, to już zimą powiedziałem, że chcemy tak rozwijać młodych zawodników, aby dojrzewali do skutecznej gry w I zespole. To najlepsze transfery, jakie można przeprowadzić, najlepszy sposób na zbudowanie silnego zespołu. Adrian przechodzi przez wszystkie kroki, jeśli chodzi o przejście ze świata juniorów do seniorów. Obserwując go na treningach czy meczach nie patrzę na niego jak na 17-latka, tylko jak na dojrzałego zawodnika, który robi wszystko dla drużyny. Tak naprawdę z postępów Adriana powinni być dumni wszyscy, którzy z nim pracowali. On sam powinien być też z nich dumny. W przyszłym sezonie powinien jeszcze częściej pokazywać się w I zespole. Tak samo chcę powiedzieć o Marcelu Wędrychowskim, który potrzebował nieco więcej czasu, aby dojść do siebie po urazie barku. Teraz radzi sobie coraz lepiej. Jest znacznie lepszy niż przed kilkoma tygodniami. Wierzę, że zarówno on, jak i Adrian będą gotowi, aby grać dla nas jeszcze więcej w przyszłym sezonie. Patryk Paryzek też może być bardzo przydatny w ataku. Musi jednak jeszcze więcej pracować. Nie może teraz pojechać sobie na wakacje, tylko musi się rozwijać.
- Przegraliśmy wyjazdowy mecz z Lechem Poznań 0:1, co było bolesne, ale jeszcze bardziej bolesne było to, że straciliśmy wtedy Rafała Kurzawę. Do tego momentu byliśmy najlepszym zespołem w Polsce i radziliśmy sobie świetnie. Według raportów, które dostaję, Rafał z tygodnia na tydzień ma się lepiej. Wszystko wskazuje, że będzie z nami w treningu od początku pracy pod kątem nowego sezonu.
- Stal Mielec to silny fizycznie zespół. Są dobrzy w ataku, ich piłkarze są dobrze rozmieszczeni pomiędzy liniami. Nieźle grają w pressingu, dobrze radzą sobie ze stałymi fragmentami gry. Są zorganizowani i trudni do pokonania. Ilja Szkurin to piłkarz mający duży wpływ na grę Stali. Wydaje mi się, że nie uda nam się całkowicie go wykluczyć z gry, ale będziemy robić wszystko, aby ograniczyć jego swobodę na boisku.
- Wypadliśmy z walki o mistrzostwo, bo w tym sezonie mieliśmy zbyt wiele wzlotów i upadków. Nie byliśmy na tyle dobrzy, aby wywalczyć pierwsze miejsce. Zbyt wiele pogubiliśmy punktów. Wciąż musimy walczyć, aby skończyć ten sezon w czołowej trójce. To jest coś, co ciągle możemy zrobić. Chcę jednak przy tym powiedzieć, że jesteśmy rozczarowani, że nie zdołaliśmy zdobyć tytułu dla Szczecina i kibiców. Na pewno główne rozczarowanie tego sezonu jest związane z tym, że nie udało nam się zdobyć Pucharu Polski. Zwłaszcza okoliczności, w jakich przegraliśmy mecz finałowy były trudne. Nadal wydaje mi się, że jest trochę za wcześnie, aby podsumowywać sezon. W lidze ciągle jeszcze walczymy. Musimy walczyć, aby zakończyć ten sezon w czołowej trójce, ale wiadomo, że ten brak pucharu jest mocno rozczarowujący. To, jak podsumować ten sezon, pozostawiam dziennikarzom... Czy brak miejsca w czołowej trójce może zdecydować o mojej przyszłości? To pytanie do prezesa. On będzie decydował o mojej przyszłości. Ma wolną wolę i zrobi to, co uzna za stosowne. Jeśli chodzi o mnie, to ciągle kocham tu pracować. Myślę, że podczas całego roku drużyna zrobiła w wielu elementach spory progres. Trochę osiągnęliśmy, ale mam tu jeszcze dużo do zrobienia. Ciągle też liczymy się w grze o trzecie miejsce. Pogoń nie zasłużyła, aby skończyć sezon na siódmej pozycji. Jesteśmy na to zbyt dobrzy. To by było dla nas duże rozczarowanie. Musimy walczyć do samego końca. Wierzę, że nie skończymy tak nisko.
- Lubię, gdy dzieci biorą czynny udział w meczach, pomagając przy podawaniu piłek. Z jakiegoś powodu to w Częstochowie nie funkcjonowało. Chciałem ten mecz przyspieszyć, chciałem, żeby to wszystko funkcjonowało sprawniej, a najwyraźniej sędzia uznał, że robiłem to ze zbyt dużą złością i ukarał mnie w Częstochowie żółtą kartką... (mij)