Piątek, 29 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Trenerze, więcej odwagi

Data publikacji: 04 kwietnia 2017 r. 15:19
Ostatnia aktualizacja: 05 kwietnia 2017 r. 11:30
Piłka nożna. Trenerze, więcej odwagi
 

Pogoń przegrała w sobotę z Legią i znacznie ograniczyła swoje szanse na zajęcie miejsca w pierwszej ósemce. Takie mecze zawsze trzeba wkalkulować, jako ewentualne porażki, tym bardziej, że Legia w historii wzajemnych kontaktów była zawsze wyjątkowo bezlitosna dla szczecińskiego klubu.

Skoro drużynie trudno o dobry wynik, to trzeba takie mecze potraktować, jako impuls do innych piłkarskich zdarzeń. W Warszawie w wyjściowym składzie zaprezentowało się aż trzech brązowych medalistów mistrzostw Polski juniorów (Rudol, Matynia, Kort), w roli zmienników pojawili się dwaj kolejni: Listkowski i Kowalczyk - jeszcze juniorzy.

Chciałoby się, żeby nie był to jednorazowy przypadek, ale stała tendencja. Pogoń nie ma w najbliższym czasie szans na walkę o najwyższe cele. Nie ma stadionu, odpowiedniego budżetu, musi mieć inne priorytety. Może być krajowym liderem w kwestii promocji młodych piłkarzy.

W Warszawie przekonaliśmy się, że Matynia nie jest słabszym piłkarzem od Nunesa, Kort na boisku prezentował się lepiej od Drygasa, a Listkowski przejawia większą ochotę do gry od Ciftciego i Frączczaka. Promocja trzech piłkarzy: Matyni, Korta i Listkowskiego może stać się w obecnym sezonie jedynym sposobem na uratowanie sezonu i powiedzenie na jego koniec, że wiele dobrego udało się jednak zrobić.

Czekają na zaufanie

Jeżeli każdy z wymienionych wychowanków akademii potraktowany zostanie poważnie, obdarzy się ich zaufaniem, to na pewno odwdzięczą się liczbami nie gorszymi od liderów w zespole, którzy dotąd mieli nieporównywalnie lepsze notowania: Nunesa, Drygasa i Frączczaka.

Hubert Matynia zagrał po raz pierwszy w wyjściowym składzie od blisko dwóch lat i wypadł nadspodziewanie dobrze. Brano pod uwagę fakt, że zabraknie mu ogrania, ogarnie go trema, strach. Niczego takiego nie dostrzegliśmy. Piłkarzowi jedynie w końcówce zabrakło trochę sił, ale wcześniej nie dawał się oszukiwać grającym po jego stronie: Jędrzejczykowi z Guillerme.

W przypadku Matyni mamy do czynienia z jeszcze jedną sytuacją. Niespodziewanie piłkarz ten stanął przed ogromną szansą zakwalifikowania się do młodzieżowej reprezentacji Polski na finałowy turniej mistrzostw Europy rozgrywany w Polsce.

Trener Marcin Dorna nie ma w drużynie praktycznie lewego obrońcy. Podczas ostatniego meczu towarzyskiego z Czechami kontuzji doznał Jarosiński, a na lewą obronę desygnowany został nominalny pomocnik Moneta. Marcin Dorna ma dobrą opinię na temat Matyni, powoływał go do reprezentacji rok temu, kiedy piłkarz praktycznie dopiero rozpoczął treningi po ciężkiej kontuzji.

Szansa na Euro

Jeżeli Matynia otrzymywać będzie w drużynie Moskala szanse do końca sezonu i wypadnie w kolejnych spotkaniach nie gorzej, niż w Warszawie, to można być niemal pewnym, że otrzyma również powołanie na historyczny turniej i to z dużymi szansami na grę w wyjściowym składzie.

Na takich turniejach pojawiają się skauci z całej Europy i też niewykluczone, że piłkarz może swoją osobą zainteresować jakiś zagraniczny klub. Pogoń musi takie rzeczy brać pod uwagę. Popyt na 21-letnich lewych obrońców jest bardzo duży nie tylko w Polsce, ale też w całej Europie.

Na dziś trener Moskal ma na lewej obronie alternatywę: albo zagra 31-letni Ricardo Nunes, obcokrajowiec, solidny rzemieślnik, albo wychowanek akademii, młodszy od konkurenta o blisko 10 lat, z dużymi szansami na występ w młodzieżowych mistrzostwach Europy. Wybór wydaje się prosty.

Gdyby trener Moskal nie trzymał przez większą część sezonu w głębokich rezerwach Dawida Korta, to być może również i ten piłkarz znalazłby się w kręgu zainteresowań trenera Dorny. To jest na pewno piłkarz o sporych mankamentach, jednak jego styl gry, ciąg na bramkę, uderzenie, dobre podanie, ułożona noga sprawiają, że wywiera na obserwatorach znakomite wrażenie.

Cztery gole Korta

Pogoń nie stawia na swojego wychowanka, choć ten w ubiegłym roku będąc głównie rezerwowym zdobył cztery gole. Kort występuje na newralgicznej pozycji ofensywnego pomocnika, jest widoczny, jedno jego otwierające podanie może zatuszować stratę, zły wybór, lub inną negatywną reakcję.

Rywalizujący z nim o miejsce w składzie Kamil Drygas w dwóch ostatnich meczach nie zanotował praktycznie żadnych liczb w ofensywie. Nie oddał strzału, nie wykonał celnego podania w pole karne, miał tylko jeden kontakt z piłką w polu karnym rywala. Jeżeli Pogoń myśli o promocji piłkarzy, to takiego gracza, z takimi liczbami nie wypromuje na pewno. Wypromuje natomiast piłkarza regularnie uczestniczącego w akcjach ofensywnych, strzelającego ładne gole, wykonującego stałe fragmenty gry.

Dziś oczywiście trudno spekulować, ale gdyby Kort choćby w tegorocznych meczach grał tak dużo, jak Drygas i wykonywał stałe fragmenty gry zamiast Gyurcso, lub Nunesa, to mógłby mieć na koncie po dwa gole i dwie asysty.

Rafał Murawski w poprzednim sezonie miał zdecydowanie więcej asyst, bo wykonywał stałe fragmenty gry, dziś robią to za niego inni: Gyurcso i Nunes. Tak samo dobrze może to robić Kort, ma równie dobrze ułożoną nogę, żeby ze stojącej piłki posłać dobre dośrodkowanie.

Asysta na wagę wygranej

Kolejny przypadek, to Marcin Listkowski. 19-letni junior został w obecnym sezonie sprowadzony do roli dublera z dalekiej pozycji i przynajmniej w tym roku całkiem niezasłużenie. Listkowski w rundzie wiosennej zaliczył asystę, czego nie udało się napastnikom mającym u trenera Moskala niemal patent na grę: Adamowi Frączczakowi i Nadirowi Ciftciemu.

Listkowski zaliczył asystę w jedynym zwycięskim meczu spośród dwunastu ostatnio rozegranych (11 ligowych i jedno pucharowe z Lechem, nie wliczamy spotkania z Puszczą, bo to rywal o dwie klasy rozgrywkowe niżej). Gdyby Listkowski nie zachował się tak jako powinien w meczu z Piastem przy stanie 0:1, to dziś być może Pogoń byłaby drużyną, która po raz ostatni wygrała w połowie listopada ubiegłego roku. To w głównej mierze dzięki Listkowskiemu stało się inaczej.

19-latek później już nie dostawał tak wielu szans, zawodzili etatowi napastnicy: Frączczak i Ciftci, a Listkowski wciąż przez trenera Moskala traktowany był niepoważnie, jak młokos, który powinien się cieszyć, że znalazł się choćby na ławce rezerwowych.

Liczby Listkowskiego i Ciftciego

Kapitan reprezentacji Polski juniorów w tym roku zaliczył 49 minut, a Ciftci 312. Listkowski zaliczył asystę, a Ciftci nie, Listkowski wykonał jedno otwierające podanie, a Ciftci nie, Listkowski wykonał dwa celne podania w pole karne, a Ciftci jedno. Ponadto Ciftci i Frączczak oddali zaledwie po dwa celne strzały na bramkę przeciwnika. Mimo tak rażących statystyk, obaj wciąż mają wyższe notowania, niż jeden z najzdolniejszych polskich juniorów.

Sytuacja taka utrzymuje się mimo tego, że Ciftci za dwa miesiące będzie już poza Szczecinem, a Frączczak w tym roku kończy 30 lat i na pewno na tych dwóch piłkarzach Pogoń już nie zarobi, a na Listkowskim może tak się stać z dużą dozą prawdopodobieństwa.

Przed Pogonią pozostało 10 spotkań i jest duża szansa, że ten sezon nie zostanie potraktowany, jako porażka. Nie zawsze wynik sportowy musi być priorytetowy. Jeżeli nie udaje się go osiągnąć, to trzeba spojrzeć bardziej perspektywicznie. Tym bardziej, że wynik sportowy przez to wcale nie musi być gorszy. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

zworki
2017-04-05 10:47:40
kort za drygasa to super pomysl
o
2017-04-05 09:52:20
a ja nie widzę już Moskala w Szczecinie bo jest on jak makaron bezjajeczny...co mu dyrekcja powie to on ma taką koncepcję że ach! i to widać kto gra a kto grzeje ławę. temu panu trzeba było podziękować już pod koniec roku i szukać fachowca który nie będzie się bał bronić własnego zdania. Pogoń utrzyma się w lidze... ale po co miasto ma dokładać do klubu pozbawione jest sensu zwłaszcza że wydatki klubu są dziwaczne. najpierw trzeba pokazać że się umie grać aby było czym się pokazać na nowym stadionie a nie szantażować kibiców mrzonkami że jak będzie stadion to my będziemy dopiero grać.. chyba na skrzypcach uwertury na cmentarzu
Jeszcze o tym jubileuszu 90 lat ekstraklasy..
2017-04-04 18:39:40
Czy przez te jubileuszowe lata az ich 90 mozna kogos ze Szczecina tam widziec tez? Otoz tak Moim zdaniem tym sobie zasluzyl przez te wszystkie lata gry w mojej Pogoni bramkarz Wojtek Fraczczak.Troche daleko Szczecin od Warszawy byl a gdyby bylo inaczej no to nie byloby Tomaszewskiego a bylby Wojtek Fraczczak ! Gdyby po tylu latach jednak przyszlo mi wybierac ta 11 tych wtedy mojego pokolenia pilkarzy to moze tak by to wygladalo: Fraczczak-Florenski-Oslizlo-Kawula.Musial,Faber, Deyna,Brychczy,Pohl,,Liberda,Lubanski
kibic
2017-04-04 18:13:59
Moskal i odwaga to jak ogień i woda ... uśmiałem się do łez :))))
Pozamiatane
2017-04-04 17:29:56
Wszyscy to wiemy,wszyscy to widzimy-ale w trenerskim slangu jest takie wyświechtane,oklepane powiedzenie-a brzmi ono " nie pasują do mojej koncepcji i gry drużyny " Trener ma zatem swoją wizję,swoją koncepcję,ale brak mu ...piłkarzy.Ironia losu.Na ławce często siedzą lepsi od tych co grają.No ale cóż-to jest prywatny biznes-relacje pracodawca-pracobiorca regulują kontrakty,regulaminy.Kibice to tylko dwunasty zawodnik z którym właściciel "przedsiębiorstwa" nie musi się zgadzać a już na pewno godzić się na "te fanaberie i mieszanie w składzie.Pogoń notuje z każdą kolejką spadek w dół,odnotuje też bardzo kiepski sezon.Po części na własne życzenie.Tak niestety będzie jeszcze przez 3 lata-do chwili kiedy powstanie nowa drużyna,nowy stadion,nowy trener i nowa era Pogoni.
Na jubileusz 90 -lecia Ekstraklasy
2017-04-04 17:06:55
Moze tez trzeba miec duzo odwagi do wybrania tej najlepszej jedenastki tych 90 lat.Czytam wiec i jakos dziwnie ale pewnie zasluzenie wybrano tych co grali kiedys dawno a w wypadku Wilimowskiego bardzo dawno temu.Ciezko porownywac bo teraz inne tempo,inna organizacja gry ale cos mi sie wydaje ze ci nominowani wg. PS pilkarze jednak byli lepsi od obecnych ,oczywiscie za wyjatkiem Lewandowskieg bo takiego polska pilka nigdy nie miala.Az sie zachlysnalem jak czytajac kto to tak wielu wielu z nich spotykalem na murawie grajac wiele lat w Pogonii.Pozniej juz tutaj zobaczylem Igora Sypniewskiego i przyznam ze przezylem szok tak bylem zaskoczony tym co potrafil a do tego jak tutejsza leganda pilkarska Jonas Thern mial to samo zdanie a gral prxeciez do tego z Maradona w Italii a pozniej w wielkich klubach Europy wiec wiedzial co mowil.....Tym pozniej takze ze ktos taki jak Igor co moze bylby takim wtedy Lewandowkim ale wszystko zniszczyl majac charakter fatalny a pewnie zalezny od wychowania z domu przez rodzicow.jesli wiec pojawi sie taki w Pogoni to moze rodzice takich bledow nie popelnia jak ci Igora..Szkoda wiec wtedy ale teraz dobrze ze taki wzorcowy pod kazdym wzgledem Lewandowski sie pojawil bo mlodzi maja kogos do nasladowania..no zwlaszcza ci teraz i pozniej w Pogoni.Pozdr. BM.
Wiesław Kocoń
2017-04-04 16:52:29
Pan Mroczek na tą chwilę potrafi tylko żądać kasy od miasta na promocję i na stadion. Są to ciężkie setki milionów złotych (ostatnio nawet od kibiców na projekt trybuny). A co daje nam w zamian? Beznadziejną zbieraninę ogórów, pod dowództwem kolegi dyrektora sportowego, który robi tam za marionetkę. Panie Krzystek chyba czas w końcu uciąć tą pępowinę i zobaczyć jak sobie poradzi Pan Prezes bez pieniędzy szczecińskich podatników, bo na tą chwilę Pogoń ośmiesza miasto a nie promuje (choćby sytuacja z lekarzem w Warszawie).
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA