Wisła Płock - Pogoń Szczecin 0:2 (0:1) 0:1 Buksa (39), 0:2 Buksa (48).
Żółte kartki: Merebaszwili (Wisła), oraz Fojut, Majewski, Kowalczyk, Matynia (Pogoń).
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).
Widzów 2 511.
Wisła: Daehne - McGing, Dźwigała, Uryga, Garcia - Varela, Borysiuk, Furman, Rasak (60, Stevanovic), Merebaszwili (75, Ricardinho ) - Kuświk (57, Zawada).
Pogoń: Załuska - Bartkowski, Walukiewicz, Fojut (82, Malec), Matynia - Stec, Drygas, Kozulj, Kowalczyk, Majewski (70, Guarrotxena) - Buksa (90, Benyamina).
Pogoń bardzo szybko i skutecznie zareagowała na ostatnią, dość dotkliwą porażkę z Zagłębiem Lubin. Pokonała w Płocku przedostatnią w tabeli Wisłę, ale ostateczny wynik jest nieco mylący. Goście w całym meczu oddali dwa celne strzały i oba zamienili na gole.
Przez pierwsze pół godziny nie oddali ani jednego, nawet niecelnego strzału, nie wykonywali rzutu rożnego, nie posłali celnego podania w pole karne przeciwnika, nie mieli kontaktu z piłką w polu karnym rywala, praktycznie statystowali i nie stwarzali zagrożenia. Wyglądali bardzo źle.
Pierwsza groźniejsza akcja zakończyła się faulem w polu karnym na Buksie i rzutem karnym, którego Drygas nie wykorzystał, ale przytomnie zachował się Buksa dobijając strzał kolegi oddany w poprzeczkę. Do tego momentu Wisła prezentowała się zdecydowanie lepiej. Miała przewagę, kontrolowała grę, wykonywała serię rzutów rożnych i każdy z nich był zagrożeniem.
Zanosiło się na gola dla miejscowych tym bardziej, że Pogoń była bardzo pasywna, mocno zdezorientowana. Nie umiała na dłużej utrzymać piłki, nie umiała przejąć inicjatywy, przejść z piłką na połowę rywala. Mnożyły się indywidualne błędy.
Indywidualne błędy
Źle piłkę z własnej połowy wyprowadzał Fojut, gubił się z nią tuż przed polem karnym Walukiewicz, stratę na swojej połowie zanotował Matynia, a niecelnie rozgrywał Drygas. Niedokładności było mnóstwo i tak naprawdę trudno było czerpać przyjemność z oglądania pierwszej połowy meczu.
Wynik był bardzo dobry, ale gra absolutnie nie zadowalała. Pogoń po przerwie szybko podwyższyła rezultat i od tamtej pory poczynała sobie już zdecydowanie lepiej, pewniej. Wisła straciła animusz, a Pogoń miała kolejne dobre okazje do podwyższenia wyniku.
Dobrej centry Majewskiego nie wykorzystał Fojut, natomiast Kowalczyk zbyt długo zwlekał z podaniem piłki do Kozulja, który złapany został na minimalnym spalonym i jego gola nie został uznany. Nie ma ostatnio szczęścia Bośniak, który znajduje się w dobrych sytuacjach, ale gola nie może zdobyć.
Wisła po przerwie nie była już drużyną tak zdecydowaną, tak pazerną i nieustępliwą. Trochę zabrakło wiary, że może się udać odwrócić losy meczu. Pogoń poczynała sobie bardziej odpowiedzialnie, niż niespełna dwa tygodnie temu w Krakowie i tym razem nie dała sobie wbić gola. To był pierwszy mecz portowców w tym roku, który zakończył się bez straty bramkowej.
Słaby początek
Pogoń na pewno zasłużyła na słowa uznania, że potrafiła się tak szybko podnieść po klęsce z Zagłębiem, że potrafiła wygrać po bardzo słabym początku, jednak trudno się oszukiwać i twierdzić, że wygrał piłkarski pragmatyzm, opanowanie, dyscyplina taktyczna, bo takich najczęściej używa się argumentów, gdy zwycięski zespół wygrał nie pokazując zbyt wielu atutów.
Pogoń miała dużo szczęścia i potrafiła z tego skorzystać, miała skutecznego i aktywnego Buksę, w kilku poprzednich meczach było na odwrót, to przeciwnik był zdecydowanie słabszy, a nie schodził z boiska pokonany.
To był mecz, w którym trener Runjaic w porównaniu ze spotkaniem z Zagłębiem dokonał aż czterech zmian i przynajmniej jedna okazała się mocno trafiona. Stec na nowej pozycji skrzydłowego okazał się bohaterem meczu. Uczestniczył przy pierwszej bramce, kiedy podawał piłkę faulowanemu chwilę później Buksie, a przy drugim golu świetnie dośrodkował.
Swoje zadanie spełnił też zastępujący Malca Fojut, który sprawdził się szczególnie przy licznych dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry. ©℗ Wojciech Parada