O tym, że Pogoń Szczecin nie zagra w finale Pucharu Polski wiemy od jesieni ubiegłego roku. Wtedy szczecinianie przegrali w 1/16 finału tych rozgrywek z I-ligową Stalą Mielec. To była trzecia z rzędu porażka naszej drużyny z rywalem z niższej klasy rozgrywkowej i na tak wczesnym etapie.
W ostatniej dekadzie Pogoń na dziesięć startów w rozgrywkach o Puchar Polski tylko raz zaprezentowała się wiosną. W pozostałych edycjach żegnała się już podczas jesiennych spotkań. Pod tym względem to wyjątkowa dekada, ale w negatywnym kontekście. We wcześniejszych nie zdarzało się, żeby Pogoń w rozgrywkach o Puchar Polski prezentowała się aż tak bardzo źle.
Los sprawił jednak, że w tegorocznym finale Pucharu Polski będą dwa pogoniarskie akcenty. W zespołach Lechii Gdańsk i Cracovii wystąpią dwaj byli piłkarze Pogoni Szczecin, którzy jeszcze nie tak dawno grali dla szczecińskiego zespołu i mieli znaczący wpływ na drużynę. Obaj obecnie znajdują się w swoim najlepszym okresie piłkarskiej kariery.
Jeden z nich cieszyć się będzie z krajowego pucharu, drugi będzie musiał zadowolić się porażką w finale. To i tak zdecydowanie więcej niż obaj osiągnęli podczas swojego pobytu w Pogoni, gdzie finanse i czynnik ekonomiczny zawsze stoją na pierwszym planie, determinują wszystkie działania i całkowicie torpedują jakiekolwiek sportowe cele.
Zwoliński kontra Rapa
W finale Pucharu Polski rywalizować będą ze sobą Łukasz Zwoliński po stronie Lechii Gdańsk i Cornel Rapa po stronie Cracovii. Obaj byli piłkarzami Pogoni w tym samym czasie. Grali obok siebie w rundzie jesiennej sezonu 2016/17. Wiosną Zwoliński został wypożyczony do Śląska Wrocław i ustąpił miejsca w zespole Nadirowi Ciftciemu.
W kolejnym sezonie 2017/18 Zwoliński i Rapa przez cały sezon byli graczami podstawowymi, jednak nie zawsze spełniającymi oczekiwania. Szczególnie rozczarowywał Zwoliński, który w całym sezonie 2017/18 zdobył zaledwie jednego gola i latem 2018 roku rozwiązał za porozumieniem stron obowiązującą umowę.
Po Zwolińskim klub w ciągu dwunastu miesięcy pozyskał do Pogoni trzech napastników i każdy z nich okazał się nie tylko transferem nieudanym, ale zdecydowanym niewypałem. Soufian Benyamina, Michał Żyro i Michalis Manias rozegrali w ciągu ostatnich dwóch lat łącznie dla Pogoni 53 mecze i zdobyli w sumie trzy gole. Spisali się gorzej od Zwolińskiego w jego najgorszych sezonach rozegranych w Pogoni.
Dla porównania – Zwoliński rozegrał dla Pogoni 120 oficjalnych meczów, w których strzelił 25 goli. W minionej dekadzie był tylko jeden piłkarz, który strzelił dla Pogoni więcej goli na boiskach ekstraklasy. Był nim Marcin Robak, który jako trzeci w historii Pogoni piłkarz wywalczył w barwach klubu koronę króla strzelców. Przeszedł do historii.
Zwoliński drugim strzelcem dekady
Mniej goli dla Pogoni od Zwolińskiego zdobył nawet Adam Buksa, który uważany jest za lepszego napastnika, jednak zarówno z nim, jak i ze Zwolińskim Pogoń niczego nie osiągnęła. Nie osiągnęła też niczego z drugim tegorocznym finalistą rozgrywek o Puchar Polski Cornelem Rapą.
27-letni wychowanek Pogoni Szczecin stanie przed szansą wywalczenia krajowego pucharu, do czego w Pogoni nigdy nawet się nie zbliżył. W sezonie 2016/17 Pogoń dotarła do półfinału tych rozgrywek, Zwoliński w tym sukcesie miał spory udział, jednak w decydujących meczach o awans do finału nie grał. Został wypożyczony do innego klubu, a miejsca ustąpił piłkarzowi, który trafił do Pogoni na dwa dni przed inauguracją rundy wiosennej i po jednym treningu zadebiutował w pierwszym zespole.
Wychowanek Pogoni w drodze do półfinału zdobył dwa gole w wygranym 4:0 meczu z KKS Kalisz, zaliczył asystę w wygranym spotkaniu z Jagiellonią Białystok, natomiast w ćwierćfinałowych spotkaniach z Puszczą Niepołomice wystąpił zaledwie w roli dublera.
W tym roku były napastnik Pogoni jest absolutną rewelacją rundy. Jest piłkarzem, dla którego warto pójść na stadion, dla którego warto włączyć telewizor. W trzynastu tegorocznych meczach przebywał na boisku 683 minuty, tylko w pięciu spotkaniach jako gracz podstawowy i zdobył aż siedem goli.
Trafia raz na 97 minut
Średnio trafia do bramki rywala raz na 97 minut, więc teoretycznie gdyby grał w każdym meczu od pierwszej do ostatniej minuty, to w każdym ze spotkań zdobywałby po jednym golu. To średnia znakomita, ale Zwoliński swoją skutecznością zaprowadził do finałowego meczu o Puchar Polski nie Pogoń Szczecin, a Lechię Gdańsk, która znana jest głównie z finansowego i organizacyjnego bałaganu w klubie, ale jednak to ten klub zagra po raz drugi z rzędu w finale Pucharu Polski.
Pogoń nigdy przy przyznaniu licencji nie otrzymała nadzoru finansowego, Lechię spotykało to prawie zawsze, ale to kibice w Gdańsku przeżywają w drugim kolejnym sezonie sportowe emocje, a kibice w Szczecinie mogą się jedynie cieszyć ze zrównoważonego budżetu klubu bardzo mocno wspieranego przez samorząd i spółkę Skarbu Państwa.
Zwoliński w awansie Lechii do finału Pucharu Polski ma swój bardzo duży udział. W półfinałowym spotkaniu z Lechem Poznań pewnie podszedł do wykonywania jedenastki i karnego zamienił na gola w sposób niepodlegający dyskusji.
Zwoliński strzelał na tę samą bramkę co przed czterema laty, kiedy będąc jeszcze piłkarzem Pogoni, przegrał pojedynek z Jusminem Buricem i fatalnie zachował się przy dobitce swojego uderzenia. To wtedy rozpoczęła się zła passa Zwolińskiego, który spotykał się z coraz większą krytyką i nigdy, będąc graczem Pogoni, nie wrócił do dyspozycji, jakiej od niego oczekiwano.
Być może Puchar Polski trafi jednak w ręce 30-letniego Cornela Rapy, który grał w Pogoni w latach 2016-18 i niespodziewanie latem 2018 roku został sprzedany do Cracovii za 200 tys. euro. Pogoń od momentu odejścia Rapy narzeka na brak klasowego prawego obrońcy. Następcy Rumuna na tej pozycji: David Niepsuj, Sebastian Rudol, David Stec i Jakub Bartkowski są piłkarzami zdecydowanie słabszymi od byłego reprezentanta Rumunii.
Cztery lata Rapy w Polsce
Rapa świetnie zaaklimatyzował się w Polsce, przebywa w naszym kraju już cztery lata, a w Cracovii mimo dość zaawansowanego wieku mocno się rozwinął. W obecnym sezonie zdobył trzy gole, zaliczył trzy asysty i pod względem liczb to jest jego najlepszy sezon w karierze, a trzeba pamiętać, że w przeszłości grał w fazie grupowej Ligi Mistrzów i zdobywał mistrzostwo Rumunii.
Pogoń przed dwoma laty lekką ręką pozbyła się dwóch piłkarzy, którzy w opinii osób decydujących o budowaniu kadry pierwszego zespołu nie spełniali oczekiwań i nie rokowali na przyszłość. W innych klubach potrafili się odnaleźć, znaleźli motywację do gry o konkretne cele.
Rapa w poprzednim sezonie wywalczył z Cracovią awans do kwalifikacji Ligi Europy. Polski zespół w tych rozgrywkach rozczarował, przegrał już w swojej pierwszej konfrontacji, jednak Rapa doznał międzynarodowej rywalizacji w Cracovii, a nie w Pogoni, która po raz ostatni w europejskich pucharach grała 19 lat temu.
Puchar w rękach wychowanków
Pogoń nigdy nie wywalczyła Pucharu Polski, ale jej wychowanek Łukasz Zwoliński ma na to bardzo dużą szansę i nie będzie pierwszym, który ewentualnie tego dokona. W latach 1998, 1999 i 2000 Puchar Polski zdobywała Amica Wronki, której podstawowym graczem był Radosław Biliński. Zagrał w finałowych meczach tych rozgrywek w roku 1998 i 2000.
W roku 2003 Puchar Polski wywalczyła Wisła Kraków w składzie z Maciejem Stolarczykiem, który większą część kariery spędził w Pogoni, ale swoje pierwsze trofeum wywalczył już w pierwszym sezonie gry w najlepszej wówczas polskiej drużynie.
W roku 2010 Puchar Polski wywalczył ostatni wychowanek szczecińskiego klubu. Był nim 22-letni wówczas Kamil Grosicki i uczynił to w barwach Jagiellonii Białystok w bezpośredniej konfrontacji z pierwszoligową wtedy Pogonią Szczecin. Był dla obrońców szczecińskiej drużyny niechwytny.
Puchar Polski zdobywali w przeszłości wychowankowie innych szczecińskich klubów: Władysław Szaryński – wychowanek Arkonii w barwach Górnika Zabrze i Zagłębia Sosnowiec, Wiesław Kwiatkowski i Tadeusz Krystyniak – kolejni wychowankowie Arkonii triumfujący w barwach Arki Gdynia w roku 1979 i Patryk Lipski – wychowanek Salosu, który zdobył Puchar Polski przed rokiem w barwach Lechii i ma szansę powtórzyć ten wyczyn w roku obecnym. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser