Wtorek, 26 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. W Czechach pieniądze 10 razy mniejsze

Data publikacji: 24 lutego 2020 r. 16:58
Ostatnia aktualizacja: 25 lutego 2020 r. 20:17
Piłka nożna. W Czechach pieniądze 10 razy mniejsze
 

Rundę wiosenną rozpoczęła liga czeska, która pod wieloma względami powinna być wzorem dla zdecydowanej większości polskich klubów. Prócz trzech klubów: Slavii, Sparty i Viktorii nie ma ani jednego klubu dysponującego budżetem wyższym od Pogoni Szczecin, ale są takie, które w minionej dekadzie pokazywały się ze znakomitej strony w europejskich pucharach.

Prócz trzech wymienionych klubów nie ma ani jednego, którego roczny budżet przekraczałby kwotę 30 mln złotych, podczas gdy przychody w obecnym sezonie kształtują się w szczecińskim klubie w wysokości prawie 50 mln złotych. Pogoń w ostatnich 18 miesiącach zarobiła z tytułu transferów prawie 50 mln złotych.

Dziesięć z szesnastu czeskich klubów nie może się pochwalić budżetami przekraczającymi 15 mln złotych, a są w tym gronie kluby, które w minionej dekadzie grały w fazie grupowej Ligi Europy. Mistrz Polski w obecnym sezonie wzbogaci się o około 30 mln złotych z tytułu praw telewizyjnych i nie ma żadnej gwarancji, że wystarczy to do stworzenia zespołu grającego na przyzwoitym europejskim poziomie.

Dziś tylko jeden polski klub Legia Warszawa jest w stanie konkurować pod względem finansowym ze Slavią, Spartą i Viktorią, które jednak na swój budżet mocno zapracowały głównie występami w europejskich pucharach. To kluby regularnie grywające w fazie grupowej Ligi Mistrzów lub Ligi Europy, podczas gdy żadnej polskiej drużynie nie udało się zakwalifikować do tych rozgrywek w trzech ostatnich sezonach.

Obecny sezon pokazuje, że może być z tym problem po raz czwarty. Drużyny z czołówki nie prezentują zadowalającego poziomu, raczej chcą przetrwać na miejscu gwarantującym ligowy byt i przejąć wynegocjowane kwoty z tytułu praw telewizyjnych, które nie powodują wzrostu poziomu, ale zabezpieczają partykularny interes garstki osób umiejących na tym zarabiać potężne pieniądze i cynicznie przekonujących innych, że tak powinno być.

Polskie kluby otrzymają do podziału około 60 mln euro, podczas gdy czeskie kluby dokładnie o dziesięć razy mniej. To pokazuje skalę możliwości poszczególnych lig i fatalnie świadczy o skuteczności zarządzania przez prezesów polskich klubów.

Tylko jeden stadion powyżej 20 tysięcy

W lidze czeskiej aż dziesięć na szesnaście klubów gra na stadionach mogących pomieścić poniżej 10 tysięcy kibiców, jest tylko jeden klub z widownią na powyżej 20 tysięcy fanów. Polska natomiast jest jednym z dwóch europejskich krajów, który wybudował z publicznych środków ponad 20 nowych stadionów, a zyski na tym czerpią głównie właściciele klubów.

Slavia, Sparta i Viktoria wypracowały wysokie budżety dzięki grze w europejskich pucharach, ale nie tylko te trzy kluby. FK Jablonec dysponuje budżetem 6,5 mln euro (około 28 mln złotych) i sześć razy w ostatniej dekadzie kwalifikował się do gier w europejskich pucharach.

To klub z 45-tysięcznego miasteczka, dwa sezony temu grał w fazie grupowej Ligi Europy przeciwko takim drużynom, jak: Stade Rennais, Astana i Dynamo Kijów. Z zespołem z Ukrainy zdołał nawet wygrać i zremisować. We wcześniejszych latach klub grający na stadionie mogącym pomieścić 6 tysięcy kibiców rywalizował w kwalifikacjach między innymi z takimi zespołami, jak: Ajax Amsterdam, FC Kopenhaga, Real Betis Sewilla, AZ Alkmaar czy Austria Wiedeń.

Jablonec FK z budżetem zdecydowanie mniejszym od Pogoni Szczecin w minionej dekadzie rozegrał w europejskich pucharach łącznie 20 spotkań, dał swoim kibicom mnóstwo radości i międzynarodowych przeżyć z budżetem, który plasowałby ten klub w dolnej połowie klubów ekstraklasy. To zespół zajmujący w lidze czeskiej trzecie miejsce, mający aspiracje awansu do europejskich pucharów ponownie i robi to w miarę systematycznie.

Panik z sukcesami w biednych klubach

Przez ostatnie dwa lata trenerem zajmującego obecnie trzecie miejsce Banika Ostrawa był świetnie w Szczecinie znany 64-letni obecnie Bohumil Panik. Pozostawił zespół na świetnym czwartym miejscu gwarantującym grę w kwalifikacjach do Ligi Europy. Wcześniej przez 3,5 roku prowadził Zlin, z którym wywalczył puchar Czech i zagrał z tym klubem w fazie grupowej Ligi Europy. Banik ma budżet w przeliczeniu 25 mln złotych, a Zlin 12 mln złotych. Oba kluby mają zatem łącznie mniej pieniędzy do wydania od jednej Pogoni Szczecin.

Niedoścignionym wzorem powinien być Slovan Liberec. To klub z budżetem niespełna 15 mln złotych, który w minionej dekadzie pięć razy kwalifikował się do europejskich pucharów, trzy razy dochodził do fazy grupowej i raz wyszedł z grupy dostając się do wiosennych meczów play off.

Liberec jest 100-tysięcznym miastem, a Slovan gra na obiekcie mogącym pomieścić niecałe 10 tysięcy fanów. Na tym stadionie w minionej dekadzie gościł takie drużyny, jak: Udinese, Freiburg, Sevilla, Az Alkmaar, Hajduk, Braga, Olimpique Marsylia, Fiorentina czy PAOK.

Slovan w latach 2012-16, czyli przez pięć sezonów rozegrał w europejskich pucharach 46 spotkań nie poświęcając na to dużych środków. Dziś jest to jeden z dwóch najmłodszych w lidze czeskiej klubów ze średnią wieku 25,8 starający się nawiązać do świetnych wyników z pierwszej połowy ostatniej dekady, ale w Libercu nie pracuje już człowiek, który pełnił rolę dyrektora sportowego i świetnie umiał dopasować graczy potrzebnych do osiągania sukcesów ponad stan.

Viktoria biedniejsza od Legii

Budżety Slavii, Sparty i Viktorii są już znacznie wyższe, ale porównywalne z finansami w najbogatszych polskich klubach: Legii i Lechu. Legia dysponuje w obecnym sezonie budżetem w wysokości 120 mln złotych i jest to o 40 mln złotych więcej od Viktorii Pilzno, która w minionej dekadzie trzy razy grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów i cztery razy w fazie grupowej Ligi Europy.

Viktoria obecnie zajmuje drugie miejsce w lidze Czech, ale do prowadzącej Slavii traci aż 13 punktów. Nawet drugie miejsce w lidze czeskiej upoważnia do udziału w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów i to jest cel małego klubu ze stadionem na niecałe 12 tysięcy miejsc wybudowanym ze środków zarobionych na grze w Lidze Mistrzów z miasta liczącego 170 tys. mieszkańców.

Legia podobnie jak inne polskie kluby, które dostały od samorządów stadiony za darmo, nie potrafi tego przywileju wykorzystać. Jeszcze w poprzednim sezonie dysponowała budżetem w wysokości 170 mln złotych, czyli dokładnie tyle samo, ile obecnie ma Sparta Praga, druga finansowa siła w lidze Czech, ale rozczarowująca pod względem sportowym.

Sparta zajmuje obecnie piąte miejsce za takimi klubami jak Jablonec i Banik, których łączny budżet jest ponad trzy razy mniejszy od jednej Sparty. Sparta w minionej dekadzie aż pięć razy grała w fazie grupowej Ligi Europy, ale po raz ostatni trzy sezony temu. To jest klub bardzo podobny do Legii zarówno pod względem budżetu, jak i niespełnionych aspiracji.

Czesi na 14. miejscu w rankingu

Czesi obecnie plasują się na bardzo wysokim, 14. miejscu w europejskim rankingu UEFA. Dzięki temu do europejskich rozgrywek mogą wystawić pięć drużyn: dwa w kwalifikacjach Ligi Mistrzów i jeden automatycznie w fazie grupowej Ligi Europy.

Klubowy futbol w Czechach to nie tylko najmocniejsze pod względem sportowym i finansowym trzy kluby: Slavia, Sparta i Viktoria, ale też mniejsze kluby: Jablonec, Banik, Slovan, Zlin, które potrafią zakwalifikować się do fazy grupowej Ligi Europy.

W polskiej ekstraklasie w minionej dekadzie w fazie grupowej grały tylko trzy kluby: Legia, Lech i Wisła. Ta ostatnia w sezonie 2011/12, czyli osiem sezonów temu, natomiast Lech po raz ostatni w sezonie 2015/16, czyli cztery sezony temu. Gdy w europejskiej stawce przestała się liczyć Legia, straciliśmy ostatni zespół umiejący nawiązać rywalizację choćby ze średniakami europejskiego futbolu.

W Czechach jest zdecydowanie mniej pieniędzy, ale te najmocniejsze kluby potrafią pozyskane środki wykorzystać w taki sposób, że regularnie uczestniczą w europejskich pucharach i systematycznie podwyższają poziom. Najlepszym przykładem jest Slavia, która trzy sezony temu odpadła w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy, dwa sezony temu grała w fazie grupowej Ligi Europy, sezon temu wyszła z grupy Ligi Europy i dotarła do ćwierćfinału, a w obecnym sezonie wystąpiła w fazie grupowej Ligi Mistrzów. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

...............
2020-02-25 20:00:07
Niech sobie maja ile chca ale z kasy prywatnej a nie podatnikow miasta Szczecin którzy rocznie nie wiadomo na co minimum daja 2 mln zł- na pensje pilkarzy po 50 tys ? gdzie jest rozliczenie tego? a o budowie stadionu za 400 baniek dla prywatnej spolki akcyjnej nie wspominajac, ludzie zakladajcie spolki- formula 1, skoki narciarskie ,rugby,tenis, itd. miasto wam wszystko to zbuduje-na koszt podatnikow czyli was buhahha, do tego kibice darmowy dojazd na mecze- i tak nie kasowali bo po co -mentalnosc prl a tak z tym walcza buhahham ale i tak najwiekszy hit to ze sie miedzy soba leja, wyzywaja itd. a potem na reprezentacji prawilna Polska, dramat ludzko-spoleczno-mentalny , 100 lat planowania na minus ,takie patrioty, 11 listopad razem a co kolejka pilkarska to zadyma, jak nie wiadomo o co chodzi to ..
Prawda
2020-02-25 10:43:19
Taka Prawda,aby w Polsce bylo lepiej,Polskie myslenie nie moze rzadzic-bo jest tylko Patologia i to wszedzie !Poddac sie USA Niemcom Holandii a nawet Czechom
Do dd
2020-02-24 22:44:56
100% racji, teraz najłatwiej jest się wyzywać.
Kibic
2020-02-24 20:13:15
Problemem polskiej ligi jest za duża ilość ambitnych ośrodków. Slavia, Sparta skupują najlepszych młodych Czechów z innych klubów bez problemu. U nas młodzi z Pogoni czy Lecha wolą na zachód niż budować potęgę Legii, to chyba kwestia mentalności ambicji. Mniejsze czeskie kluby grają w pucharach dzięki temu, że większe nabiły punkty w rankingu UEFA. Taki Zlin by grać w grupie LE nie przechodził eliminacji.
dd
2020-02-24 19:45:08
Panie Wojciechu pisze Pan teksty pokazujące patologię Polskiej piłki,w podobny sposób myśli wiele tysięcy kibiców oraz dziennikarzy. Problem został już zdiagnozowany, może najwyższa pora aby wywierać realną presje na pzpn. Zaprzegnąć kolegów po fachu do stworzenia planu uzdrowienia Polskiej piłki a kibice sami się dołączą i wesprą inicjatywę . Bo narazie wygląda to że wszyscy narzekają o nikt niechce promować dobrych rozwiazań.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA