Rozmowa z piłkarką nożną Aleksandrą Sikorą
W zachodniopomorskim Czarnocinie koło Stepnicy spotkaliśmy niedawno reprezentantkę Polski w piłce nożnej Aleksandrę Sikorę, która obecnie reprezentuje barwy mistrza Włoch Juventusu Women, więc korzystając z tej okazji, postanowiliśmy poprosić ją o krótką rozmowę.
– Co sprowadziło panią w tych trudnych czasach w okolice Goleniowa do maleńkiego Czarnocina?
– Jest to moja rodzinna miejscowość, gdzie spędziłam dzieciństwo, a teraz przyjechałam, by odwiedzić tatę.
– W jakich okolicznościach opuściła pani Turyn?
– 26 lutego wyleciałam z Turynu przed rozpoczynającym się zgrupowaniem reprezentacji Polski w ramach kwalifikacji do mistrzostw Europy, które zgodnie z pierwotnym terminarzem powinny odbyć się w 2021 roku w Anglii. Obóz przebiegł planowo, a w marcowym meczu w Warszawie wysoko (5:0) pokonaliśmy Mołdawię. Kilka dni później zmierzyliśmy się z Azerbejdżanem na wyjeździe i również to spotkanie skończyło się takim samym wynikiem na naszą korzyść. Gdy wyjeżdżałam z Włoch, sytuacja z koronawirusem dopiero się zaczęła. Z koleżankami z Juventusu nie myślałyśmy o zagrożeniu, lecz skupiałyśmy się na treningach. W klubie zwracano nam uwagę, by dbać o higienę i zachowywać ostrożność.
– Jest pani w stałym kontakcie z Juventusem i koleżankami klubowymi?
– Tak, jesteśmy w kontakcie przede wszystkim, aby omówić treningi i być na bieżąco z informacjami jakie mają do przekazania odnośnie sytuacji z koronawirusem. Włoszki zapewne siedzą w rodzinnych domach, a zagraniczne zawodniczki powyjeżdżały do swoich krajów.
– Jak wyglądają obecne treningi?
– Staram się tak zorganizować plan, aby przede wszystkim zachować ostrożność i nikogo nie narażać. Jeżeli trening wymaga wyjścia z domu, to robię to zazwyczaj z samego rana po lekkim śniadaniu. Są to miejsca, gdzie nie ma innych osób, więc wykonuję trening indywidualnie.
– Prosimy opowiedzieć o rozpoczęciu przygody z futbolem.
– W Czarnocinie wszyscy grali w piłkę, a ja byłam bardzo aktywna sportowo i piłka nożna była jedną z moich ulubionych dyscyplin. Rozgrywaliśmy rozmaite mecze. Szczególną frajdę mieliśmy latem, gdy do ośrodka „Gumiś”, prowadzonego przez trenera Zbigniewa Gumiennego, przyjeżdżały z całej Polski rozmaite zespoły, najczęściej młodzieżowe, na wakacyjne obozy i to właśnie z nimi rozgrywaliśmy sparingi. Warunki do gry mieliśmy bardzo dobre. Nasz zespół składał się z mieszkańców Czarnocina i okolic, bez klubowej przynależności, a takową uzyskałam dopiero w szóstej klasie szkoły podstawowej, dołączając do dziewczęcej drużyny pobliskiego LUKS Promienia Mosty, w której grałam do ukończenia gimnazjum. W 2009 roku rozpoczęłam karierę piłkarską w ekstraligowym Medyku Konin, z którym czterokrotnie zdobyliśmy mistrzostwo Polski i pięć razy Puchar Polski, a ponadto zaznałam smaku Ligi Mistrzyń, co okazało się przepustką do międzynarodowej przygody. Na tamten czas dostawałam również powołania do reprezentacji Polski juniorek, a w 2011 roku zadebiutowałam w naszej pierwszej narodowej reprezentacji w meczu przeciwko Macedonii.
– Jak doszło do pierwszego zagranicznego transferu?
– W barwach Medyka graliśmy dwumecz Ligi Mistrzyń z włoską Brescią Calcio Femminile i latem 2017 roku dostałam propozycję transferową z tego klubu. Oczywiście przed wyjazdem pojawiły się obawy i wątpliwości. Nie było łatwo zostawić rodzinę i najbliższych, a ponadto spodziewałam się problemów z barierą językową, bo włoskiego niestety nie znałam. Wiedziałam również, że mogą przyjść chwile kryzysu. Chciałam się jednak rozwijać i pozytywnie podeszłam do sprawy. Podjęłam decyzję, której nie żałuję. Z Brescią zdobyliśmy wicemistrzostwo Włoch i Superpuchar.
– W wakacje 2018 przeniosła się pani do Juventusu Women. Czy to ten słynny turyński klub, w którym przed laty występował obecny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek, czy tylko zbieżność nazw?
– Mimo dodatkowego słowa „Women” w nazwie, jesteśmy tym samym klubem. Wspólnie świętujemy sukcesy, jak choćby ubiegłoroczne mistrzostwo Italii. Przez klub organizowane są też wspólne okolicznościowe spotkania. Trafiłam do Turynu po pierwszym sezonie rozegranym w Brescii. Mój pierwszy włoski klub grał dosyć często przeciwko drużynie z Juventusu, bo oprócz meczów w Serie A doszły jeszcze pucharowe. To były spotkania na wysokim poziomie i podejrzewam, że podczas tych pojedynków moja postawa spodobała się trenerce Juventusu. W zeszłym sezonie zdobyłam pierwsze mistrzostwo Włoch w barwach biało-czarnych, a obecnie w tabeli jesteśmy liderem.
– Jakie ma pani teraz klubowe i reprezentacyjne plany?
– Trudno teraz planować sprawy związane ze sportem, bo nie wiadomo, jaki będzie dalszy przebieg koronawirusa. Teraz najważniejsze jest zdrowie i bezpieczeństwo.
– Na koniec pogawędki prosimy opowiedzieć o swoich pozapiłkarskich zainteresowaniach.
– Lubię podróżować szczególnie w miejsca, gdzie jest bliski kontakt z naturą. Przyjemność sprawiają mi również gotowanie i testowanie nowych przepisów. Uwielbiam być aktywna, dlatego poza treningami w klubie, w miarę możliwości, korzystam z basenu, jazdy na rowerze, spacerów po górach i w sumie, to jest jeszcze wiele innych czynności związanych z aktywnością, które chętnie podejmuję. Dodatkowo w wolnych chwilach czytam książki, między innymi w temacie treningu mentalnego, zdrowego odżywiania i pozytywnego myślenia.
– Dziękujemy za rozmowę.
(mij)