Michał Probierz żalił się w mediach społecznościowych, że w Polsce ludzie nie interesują się piłką nożną, nie ma kultu chodzenia na mecze całymi rodzinami, z przyjaciółmi.
Ma wiele racji, czas wypełnionych stadionów bez specjalnych okolicznościowych powodów minął już dawno, choć warunki do oglądania meczów poprawiły się w ostatniej dekadzie diametralnie.
W większości dużych miast wybudowano kosztem podatników duże drogie stadiony, które po krótkim okresie fascynacji przestały być dla kibiców, mieszkańców miast atrakcją, powodem spędzania czasu właśnie w tym miejscu.
Hit ostatniej ligowej kolejki w Poznaniu pomiędzy Lechem i Legią obserwowało niespełna 25 tys. kibiców. Od momentu oddania do użytku nowego stadionu w Poznaniu w roku 2010 nigdy podczas meczów tych drużyn nie było tak małej frekwencji. Do niedawna to było w Poznaniu jedno z ważniejszych, nie tylko sportowych, ale też społecznych wydarzeń.
Hit i 56 procent zajętości trybun
Na sobotnim meczu stadion wypełnił się w 56 procentach, natomiast w latach wcześniejszych brakowało biletów już kilka dni przed meczem. Niemal zawsze trybuny wypełniały się kibicami w liczbie powyżej 40 tysięcy.
Dwie godziny po meczu Lech – Legia rozegrany został inny interesująco zapowiadający się mecz w Gdańsku. Liderująca w tabeli Lechia podejmowała Wisłę Kraków i w przypadku wygranej miała szansę powiększyć przewagę nad Legią do siedmiu punktów. Tak też uczyniła.
Na tym etapie rozgrywek to już spory kapitał. Mecz zapowiadał się interesująco, do Gdańska zawitał Jakub Błaszczykowski, który dla polskich kibiców powinien być magnesem, natomiast na trybunach zasiadło nieco ponad 12 tys. fanów. Stadion klubu kroczącego po pierwszy w historii tytuł wypełnił się w 30 procentach.
Na śląskie derby Górnik – Zagłębie przyszło niecałe 14 tys. kibiców, trzy trybuny niedokończonego stadionu w Zabrzu wypełniły się w 56 procentach, a mówimy o klubie, któremu kibicuje niemal cały Górny Śląsk i o meczu szczególnie istotnym, derbowym, wywołującym dodatkowe emocje.
Trzy trybuny w Zabrzu wystarczą
Nic zatem dziwnego, że miasto Zabrze nie kwapi się z dokończeniem budowy stadionu. Trzy nowe trybuny nie prezentują się jako całość okazale, ale nie ma potrzeby powiększania pojemności obiektu w momencie, gdy średnia widzów na jednym spotkaniu nie przekracza 12 tys. kibiców, co oznacza, że stadion nie jest wypełniany nawet w połowie, a i tak jest to czwarta frekwencja w kraju za Legią, Wisłą i Lechią, a przed Lechem.
Rozgrywająca jeden ze swoich najlepszych sezonów w historii klubu Korona Kielce mierzyła się w piątek z grającą efektowny futbol Pogonią Szczecin, a mecz zdecydowało się obejrzeć około 5,5 tys. kibiców. 15-tysięczny obiekt został zapełniony w 36 procentach na meczu czwartej i szóstej drużyny w tabeli.
Na mecz Arki Gdynia przyszło około 3,5 tys. fanów, co oznacza, że obiekt wypełniony został w 23 procentach, a mówimy o obiekcie niewielkim, mogącym pomieścić niewiele ponad 15 tys. kibiców, który okazuje się i tak zdecydowanie za duży.
Przed tygodniem na pierwszy w tym roku mecz Wisły rozgrywany w Krakowie przyszło 18 tys. kibiców, obiekt wypełniony został w 55 procentach. Okazuje się zatem, że nietypowa sytuacja Wisły bardziej interesuje zagraniczne media niż rodzimych mieszkańców Krakowa.
Błaszczykowski nie jest magnesem
Powrót po latach do Wisły Jakuba Błaszczykowskiego, udana reanimacja klubu, którego przyszłość wydawała się być przesądzona nie spowodowały w dużym mieście jakiegoś szczególnie dużego zainteresowania.
Trybuny stadionów klubów ekstraklasy wypełniane są okazjonalnie, czego najlepszym przykładem jest Pogoń Szczecin. Od momentu powrotu szczecińskiej drużyny do ekstraklasy w roku 2012 było tylko pięć spotkań, które zgromadziły na trybunach ponad 12 tys. kibiców.
Przypomnijmy, że wkrótce ruszy budowa stadionu mogącego pomieścić 21 tys. kibiców, natomiast w ciągu niespełna siedmiu ostatnich lat było tylko pięć spotkań, na których obecnych było ponad 12 tys. fanów. Pogoń od roku 2012 rozegrała na swoim stadionie ponad 100 spotkań i wychodzi z tego, że co dwudziesty mecz gromadzi frekwencję znacznie wybiegającą powyżej średniej.
Te pięć meczów to ubiegłoroczny pojedynek z Sandecją Nowy Sącz, na który kibice wchodzili za darmo, mecz bowiem połączony był z festynem. To z okazji obchodów 70-lecia istnienia klubu. Pozostałe cztery mecze z frekwencją powyżej 12 tys. fanów to były mecze przeciwko Legii Warszawa, której przyjazd zawsze wywołuje w Szczecinie większe zainteresowanie.
Z Zagłębiem będzie komplet
Kolejna frekwencja powyżej 12 tys. kibiców zapowiada się podczas najbliższego spotkania z Zagłębiem Lubin 10 marca. Będzie tak dlatego że po tym terminie ma się rozpocząć modernizacja dużej części trybun, które w spotkaniu z Zagłębiem mają być oddane do użytku po raz ostatni.
Tak w liście otwartym zapowiedział prezes Pogoni Jarosław Mroczek, ale nie potwierdził tego nikt z Urzędu Miasta, inwestora przedsięwzięcia. Bilety jednak sprzedają się znakomicie, choć nie ma pewności, czy będzie to rzeczywiście ostatni mecz na stadionie w obecnym kształcie.
W ubiegłym sezonie mecze polskiej ekstraklasy obserwowało łącznie 2,8 mln kibiców. To robi wrażenie, ale jednak jak się porówna z innymi ligami, to już niekoniecznie. Tym bardziej że w obecnym sezonie zapowiada się niższa frekwencja.
Przykładowo, mecze w ekstraklasie ogląda mniej kibiców od ligi portugalskiej (3,7 mln), holenderskiej (5,8, czyli ponad dwa razy więcej), gdzie infrastruktura stadionowa wcale nie jest na wyższym poziomie niż w Polsce. Poziom meczów jest wyższy, ale istnieje też tradycja kibicowania klubom z miast, w których się zamieszkuje.
Stadiony nie decydują
W polskiej ekstraklasie frekwencja jest niższa niż w rozgrywkach na drugim poziomie w Anglii (11,1 mln kibiców) i Niemczech (6,6 mln kibiców). I to dość znacznie. Frekwencja w polskiej ekstraklasie jest też niższa niż na meczach w angielskiej League One, czyli na trzecim poziomie rozgrywek (4,4 mln kibiców w poprzednim sezonie).
Nie decyduje o tym jakość stadionów, ta w polskiej ekstraklasie jest na wyższym poziomie niż w większości klubów z angielskiej League One. Na 16 klubów w polskiej ekstraklasie aż 12 z nich dysponuje obiektami mogącymi pomieścić przynajmniej 15 tys. kibiców, siedem z nich, czyli prawie połowa, może przyjąć powyżej 22 tys. fanów, pięć z nich powyżej 30 tys., a trzy powyżej 40 tys.
Dla porównania w League One tylko 10 na 24 stadiony może pomieścić powyżej 15 tys. kibiców, zaledwie pięć obiektów może przyjąć powyżej 22 tys. fanów i tylko dwa powyżej 30 tys. kibiców.
Różnica polega na tym, że mecze w angielskiej League One rozgrywane są w większości przy komplecie publiczności, choć zdecydowana większość stadionów to obiekty stare, ale z duszą, z którymi kibic identyfikuje się, spędza na nim czas chętnie mimo wielu niedogodności.
Natomiast w polskiej ekstraklasie nie ma ani jednego stadionu ze średnią widzów o zajętości obiektu przynajmniej w 50 procentach, choć w większości są to obiekty nowe, przyjazne, komfortowe i zadbane.
Teoria prezesa
Zbigniew Boniek napisał na Twitterze, że nasza piłka klubowa się nic nie zmienia zarówno na boisku, jak i na trybunach, a robiąc ciągle te same rzeczy, trudno oczekiwać innych rezultatów. To może być prawda.
Samo wybudowanie nowych stadionów nie sprawiło, że tych kibiców jest zdecydowanie więcej, jest ich w znacznie w mniejszym stopniu więcej, niż oczekiwano. Samo wybudowanie stadionów nie sprawiło też, że kluby są silniejsze pod względem sportowym, konkurencyjne dla tych z innych lig europejskich.
Kosta Runjaic w wywiadzie dla Pawła Wilkowicza powiedział, że kibice przyjdą na stadion i oglądać będą mecz w deszczu, jeżeli będą mieli gwarancję, że czeka ich godne widowisko, mecz na odpowiednim poziomie.
Gdy rozpoczynał swoją pracę w Pogoni, na pierwszy występ w Szczecinie przeciwko drużynie Piasta Gliwice przyszło 1,6 tys. kibiców. W ciągu roku swojej pracy doprowadził do sytuacji, że dwa z pięciu meczów w ostatnich siedmiu latach z frekwencją powyżej 12 tys. kibiców rozegrane zostały za jego kadencji, a zanosi się na to, że trzeci taki pojedynek odbędzie się 10 marca. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser