W niedzielę o godz. 17.30 na Stadionie im. Floriana Krygiera Pogoń Szczecin, która przed tygodniem w kiepskim stylu przegrała z Lechem w Poznaniu 0:2, w 7. kolejce PKO BP Ekstraklasy zmierzy się ze Śląskiem Wrocław, a ten ostatnio uratował remis z Legią Warszawa, strzelając na swym stadionie wyrównującego gola na 1:1.
Wrocławianie jeszcze niedawno grali w 3. rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy i byli bliscy wyeliminowania szwajcarskiego FC Sankt Gallen, bo po wyjazdowej porażce 0:2, na Dolnym Śląsku odrobili straty prowadząc do 90. minuty 3:1, ale w ekstremalnie nerwowej końcówce w roli głównej wystąpił chorwacki arbiter pokazując gospodarzom aż 3 czerwone kartki i dyktując przeciwko nim rzut karny, co przesądziło o awansie Szwajcarów. Podopieczni trenera Jacka Magiery nie załamali się pucharowym niepowodzeniem, o czym świadczy chociażby wspomniany wyżej remis z legionistami, więc dla portowców będą zapewne wymagającym rywalem.
We Wrocławiu testowany jest były reprezentant Polski, napastnik Jakub Świerczok, który wrócił z Japonii i być może ujrzymy go w niedzielę. Będzie już mógł zagrać Ukrainiec Jehor Macenko, który pauzował w ostatnim boju ze stołecznymi z powodu czerwonej kartki otrzymanej we wcześniejszym spotkaniu z Koroną Kielce. Nikt z wrocławian w grodzie Gryfa nie będzie miał kartkowej kary, ale ze względu na kontuzję odniesioną w rewanżowym meczu z FC Sankt Gallen, zapewne nie zagra Piotr Samiec-Talar. W Pogoni w pojedynku z wrocławskimi wojskowymi nie wystąpi doświadczony środkowy obrońca Benedikt Zech, który będzie pauzował za czerwoną kartkę otrzymaną w ostatnim meczu z Lechem i będzie to jedyna kartkowa absencja szczecinian. Z powodu urazów zapewne nie zagrają też pauzujący ostatnio stoperzy, Mariusz Malec oraz Danijel Lončar, a także grający w drugiej linii młodzieżowiec Marcel Wędrychowski. Jak więc widać trener Robert Kolendowicz będzie miał najwięcej problemów z obsadą środka obrony, bo ze składu wypada mu praktycznie trzech podstawowych stoperów. Nie mamy też pewności, czy wystąpią bardzo doświadczeni piłkarze występujący na innych pozycjach, a mianowicie skrzydłowy Kamil Grosicki i napastnik Efthýmis Kouloúris, którzy w Poznaniu zostali zmienieni, a na Bułgarskiej nie zaprezentowali się zbyt dobrze, więc może są to jeszcze reperkusje niedawnych kontuzji, jakich obaj doznali...
Dwa ostatnie domowe mecze portowców ze Śląskiem kończyły się naszymi porażkami 0:2, więc warto byłoby przerwać złą passę. Przełamanie niezbyt dobrych serii, a nawet fatalnych, jest przecież możliwe, o czym przekonaliśmy się chociażby podczas tegorocznej zimy w potyczce właśnie ze Śląskiem, bo w lutym granatowo-bordowi pokonali 1:0 wojskowych na ich obiekcie po raz pierwszy od 23 lat! Wygrana była dość szczęśliwa przyznajmy, bo rywale mieli dużo więcej z gry, ale liczy się wynik i punkty. Dotychczas w lidze Pogoń grała ze Śląskiem 77 razy, odnosząc 24 zwycięstwa, 25 razy remisując i doznając 28 porażek, co dało ujemną różnicę bramek: 96 - 109. W Pucharze Polski kluby spotkały się tylko raz, ale w ćwierćfinałowym dwumeczu, a Pogoń przegrała najpierw na wyjeździe 1:3, a później u siebie 1:2, zaś z pięciu straconych goli, aż trzy zdobył aktualny trener I-ligowego beniaminka Kotwicy Kołobrzeg i były szkoleniowiec portowców, czyli Ryszard Tarasiewicz. Najwięcej bramek dla Pogoni w bataliach ze Śląskiem zdobył Marian Kielec, bo 7, a po 4 trafienia zanotowali: Jerzy Krzystolik, Kazimierz Sokołowski, Robert Dymkowski i Adam Frączczak. Dla wrocławian najcelniej strzelał wspomniany już Tarasiewicz, który okazał się prawdziwym katem Pogoni, strzelając jej 7 goli (4 w lidze i 3 w Pucharze Polski), a na drugim miejscu jest filigranowy napastnik Janusz Sybis z 5 bramkami, zaś o jedno trafienie mniej ma m.in. były snajper z Twardowskiego Marcin Robak. ©℗
(mij)