W piątek o godz. 18 na stadionie Olimpijskim w Berlinie rozpocznie się mecz piłkarskich mistrzostw Europy Polski z Austrią, który może zadecydować o zajęciu przez jedną z tych dwóch drużyn III miejsca w Grupie D, a taka lokata może dać prawo gry w fazie pucharowej (1/8 finału), gdyż awansują trzy najlepsze zespoły z trzecich pozycji...
Wynik na razie jest sprawą niewiadomą, ale jedno wiemy na pewno, że stadion będzie pełen i cały w biało-czerwonych barwach! A to dlatego, że oba kraje mają flagi w takich samych kolorach. W finałach mistrzostw Europy obie reprezentacje spotkały się w Wiedniu 12 czerwca 2008 roku i wtedy przez godzinę polscy kibice mogli liczyć na pierwsze w historii zwycięstwo w mistrzostwach Europy, gdyż podopieczni selekcjonera Leo Beenhakkera prowadzili 1:0. W austriackiej stolicy było mnóstwo polskich kibiców i na stadionie w Parku na Praterze niósł się ich śpiew: „Auf Wiedersehen! Auf Wiedersehen! Austria, Austria Auf Wiedersehen!". Niestety, ostatnie minuty pojedynku sprawiły jednak, że starcie z gospodarzami zakończyło się podziałem punktów, który przekreślał nasze nadzieje na dobry wynik w imprezie. Wrogiem publicznym numer 1 nad Wisłą został okrzyknięty wówczas angielski sędzia Howard Webb, mimo że telewizyjne powtórki pokazały, że arbiter nie popełnił błędu, dyktując przeciwko nam rzut karny...
W obecnym Euro 2024 Polska i Austria mają po jednej porażce, a podopiecznych selekcjonera Michała Probierza trapią ponadto liczne problemy zdrowotne. Robert Lewandowski wrócił do treningów z piłką, a sztab medyczny reprezentacji Polski zakłada, że kapitan będzie gotowy do gry w piątkowym meczu z Austrią, ale pewności nie ma i ewentualna forma naszego snajpera jest sporą niewiadomą. Także Paweł Dawidowicz nadal trenuje w ograniczonym zakresie. Były portowiec Jakub Piotrowski z powodu drobnego urazu ćwiczył indywidualnie. Bartosz Salamon w czasie meczu z Holandią doznał urazu stawu skokowego i ręki. Michał Skóraś i Piotr Zieliński doznali drobnych urazów, które nie wyłączają ich z treningów.
Gol byłego piłkarza PogoniSzczecin Adama Buksy otworzył wynik meczu z Holandią. Dla napastnika reprezentacji Polski, który w pierwszym meczu grupowym biało-czerwonych na Euro 2024 pojawił się w wyjściowym składzie, było to siódme trafienie w kadrze i pierwsze na wielkiej imprezie.
- Mam jednak mieszane uczucia, bo najpierw euforia z powodu gola, a zaraz po spotkaniu żal, że przegraliśmy, więc muszę ochłonąć i szybko się zregenerować, bo wciąż jest jeszcze dużo do wygrania - powiedział na portalu Łączy nas piłka/PZPN Adam Buksa. - Holendrzy prowadzili grę, ale trzeba pamiętać, że i my mieliśmy sytuacje, nawet po stracie drugiej bramki. Z tego wszystkiego szkoda, że kończymy z zerem. Zagraliśmy bardzo dobre zawody z bardzo dobrym przeciwnikiem. Trudno, nie składamy broni, przed nami dwa mecze, w których możemy zapunktować i walczymy dalej. Holender Virgil van Dijk to kawał gościa, nie bez powodu gra w Liverpoolu i jest uważany za najlepszego obrońcę świata. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i życzę sobie gry z takiej klasy obrońcami jak najczęściej!
(mij)