Trener Kosta Runjaic dość mocno zaskoczył wyjściowym ustawieniem w ostatnim meczu z Piastem w Gliwicach. W porównaniu z dobrym spotkaniem z Termaliką dokonał dwóch istotnych zmian. Wymienił piłkarzy na bokach obrony, choć Cornel Rapa i Ricardo Nunes wcześniej należeli do wyróżniających się piłkarzy.
Być może w klubie uznano, że pięć punktów przewagi nad miejscem spadkowym, to wystarczająco dużo i czas dokonać prób, które mogłyby pomóc w formatowaniu kadry zespołu już przed kolejnym sezonem. Występy Davida Niepsuja i Huberta Matyni nie były udane, ale nie dowiedzieliśmy się o nich niczego, czego nie wiedzieliśmy wcześniej. To gracze stosunkowo młodzi, bo zaledwie 23-letni, ale już piłkarsko ukształtowani.
Przy tej okazji przypomniały się sytuacje z przeszłości, kiedy Pogoń nagminnie korzystała z dodatkowej części sezonu w celu sprawdzania różnego rodzaju wariantów personalnych. Dziś sytuacja jest nieco inna, Pogoń wciąż jest zagrożona spadkiem, ale jest już coraz mniej takich, którzy widzą realne zagrożenie w tym, by drużyna mogła zostać zdegradowana.
Dziś trudno określić, czy hurtowe debiuty w grupie mistrzowskiej, ogrywanie młodych piłkarzy na siłę miało jakikolwiek pozytywny na nich wpływ i czy pomogły im w karierze. Prawda jest taka, że obecnie wśród podstawowych piłkarzy nie ma takich, którzy w poprzednich sezonach otrzymywali w końcówce rozgrywek szanse nieco na wyrost.
Czterech debiutantów
W ciągu czterech ostatnich sezonów w meczach grupy mistrzowskiej zadebiutowało czterech piłkarzy (Kudła, Listkowski, Murawski, Obst), czterech kolejnych do dziś ma na swoim koncie więcej gier w grupie mistrzowskiej, niż w fazie zasadniczej sezonu (Walski, Wojtkowski, Henger, Kowalczyk). To jest łącznie grupa aż ośmiu piłkarzy, z których obecnie w klubie pozostało zaledwie dwóch: Listkowski i Kowalczyk.
Mało tego, ten pierwszy ma obecnie problem, żeby choćby zakwalifikować się do kadry meczowej, a ten drugi regularnie jest w niej pomijany. Obaj od wyjściowego składu są bardzo daleko, choć rokowania szczególnie w stosunku do tego pierwszego były inne.
Dawid Kudła przez dwa pierwsze sezony w Pogoni zagrał w pięciu meczach i wszystkie rozgrywane były w grupie mistrzowskiej. Swój pierwszy pojedynek w sezonie zasadniczym zaliczył dopiero po dwóch latach pobytu w Szczecinie i też trochę przez przypadek. Ściągnięty w miejsce Janukiewicza Jakub Słowik trafił do Pogoni z kontuzją i głównie z tego powodu przegrywał początkowo rywalizację z Kudłą. Później obaj bronili już na zmianę, na zmianę zawalali bramki i razem klub opuścili.
Poznańska premiera
Trzy lata temu podczas meczu grupy mistrzowskiej zadebiutował Marcin Listkowski. Miał zaledwie 17 lat, zagrał kwadrans w Poznaniu przy 30-tysięcznej publiczności. Od nowego sezonu stał się w drużynie Czesława Michniewicza podstawowym graczem.
Jesienią 2015 roku na jedenaście rozegranych meczów w drugiej części rundy w aż dziewięciu wystąpił w podstawowym składzie. Dostał od trenera Michniewicza zaufanie i w pełni z tego korzystał. Później był jeszcze jeden moment w jego karierze, kiedy grał w miarę regularnie.
Równo rok temu na dwanaście ostatnich meczów sezonu, w aż dziesięciu grał w podstawowym składzie i między innymi to on w głównej mierze zapewnił drużynie awans do grupy mistrzowskiej. Był jednym z najlepszych piłkarzy w rundzie wiosennej ubiegłego roku, ale kończący się obecnie sezon jest dla niego jednym wielkim pasmem rozczarowań.
Trzy lata temu w ekstraklasie zadebiutował też Sebastian Murawski. Rozegrał cztery mecze, w kolejnym sezonie też cztery, ale nie w sytuacjach okazjonalnych. Zawsze od pierwszej minuty, w meczach o dużej skali trudności. Mimo to, w wieku 22 lat opuścił klub, był wypożyczany, trochę miał pecha, trafiał do złych klubów, zabrakło w jego przypadku dobrego menadżera, dziś znajduje się na poziomie II ligi, a wciąż stać go na znacznie więcej.
Jedyny gol w grupie mistrzowskiej
Również trzy lata temu zadebiutował w Pogoni Robert Obst. W Pogoni zagrał tylko dwa razy w wyjściowym składzie i za każdym razem były to mecze w grupie mistrzowskiej, zdobył dotąd jednego gola i też działo się to w spotkaniu grupy mistrzowskiej. Obecnie jest wypożyczony do Wigier Suwałki i z pewnością jeszcze powalczy o powrót do Pogoni.
Tacy piłkarze, jak: Michał Walski, Kamil Wojtkowski, Adrian Henger, czy Sebastian Kowalczyk nie debiutowali w meczach grupy mistrzowskiej, ale do dziś przynajmniej połowę swoich meczów w szczecińskim klubie rozegrali w spotkaniach mało istotnych w dodatkowej części sezonu.
Walski wystąpił w Pogoni w siedemnastu spotkaniach, z których dziesięć rozegrał w grupie mistrzowskiej. Przez trzy lata szykowany był do poważnej gry i rywalizacji o miejsce w składzie, po czym po ukończeniu wieku juniora stwierdził, że Pogoń nie jest dla niego dobrym miejscem na kontynuowanie kariery i wyjechał ze Szczecina.
Kamil Wojtkowski zagrał w Pogoni osiem razy, z czego aż sześć meczów w grupie mistrzowskiej. W swoim ostatnim występie dla szczecińskiego klubu zaliczył swoją premierową asystę i został wytransferowany do RB Lipsk. Próby ponownego ściągnięcia piłkarza do Pogoni latem ubiegłego roku zakończyły się fiaskiem.
Powrót do Iny Goleniów
Adrian Henger zagrał w Pogoni cztery razy, w tym dwa razy w grupie mistrzowskiej, jesienią ubiegłego roku awansował na pozycje numer 2 w drużynie, a wiosną tego roku zabrakło już dla niego miejsca w szerokiej kadrze i piłkarz wrócił do Iny Goleniów.
Sebastian Kowalczyk w poprzednim sezonie zagrał w sześciu meczach i tylko w jednym z tych sześciu i to w incydentalnym wymiarze w fazie zasadniczej sezonu. Kowalczyk swój jedyny jak dotąd występ w wyjściowym składzie zaliczył też w spotkaniu grupy mistrzowskiej.
Okazuje się zatem na przykładach kilku piłkarzy Pogoni, że zbytnie forsowanie młodych piłkarzy nie zawsze przynosi spodziewany efekt. Co ciekawe, najlepszy obecnie w Pogoni piłkarz młodego pokolenia Jakub Piotrowski rozegrał w grupie mistrzowskiej tylko jeden mecz, był to dla niego czwarty występ w ekstraklasie i jest dziś fundamentalną postacią w zespole bez konieczności sztucznej promocji.
Piłkarza młodego należy wspierać, a nawet przymykać oko na niedociągnięcia. Dawanie szansy w kilku spotkaniach, kiedy rozbity jest cały zespół, a następnie cofanie piłkarza do pozycji aspiranta w drużynie absolutnie nic dobrego nie przyniesie. Piłkarz powinien dostać szansę bez względu na sytuację w tabeli, bez względu na porę roku. Podstawowym kryterium powinno być jego przygotowanie sportowe, mentalne i zaufanie dłuższe, niż kilka spotkań. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. R. Pakieser