Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Wigilia u Macieja Stolarczyka

Data publikacji: 24 grudnia 2015 r. 08:12
Ostatnia aktualizacja: 05 stycznia 2016 r. 18:31
Piłka nożna. Wigilia u Macieja Stolarczyka
 

Maciej Stolarczyk pochodzi ze Słupska, jest wychowankiem miejscowego Gryfa, ale w Pogoni grał już od 15 roku życia. Były reprezentant Polski, mistrz Polski, trener Pogoni Szczecin, a obecnie dyrektor sportowy odpowiedzialny między innym za transfery. Gdy rozmawialiśmy dwa dni przed Wigilią, to nie myślał już o transferach, ale biegał po mieście w poszukiwaniu odpowiedniego prezentu dla żony.

- Gdzie spędzi pan Wigilię ?

- Tradycyjnie już u nas w domu, w Szczecinie. Ja pochodzę ze Słupska, więc moi rodzicie mają kawałek drogi, żeby do nas dotrzeć, przyjedzie też moja siostra z mężem i córką, moją chrześnicą, będą też rodzice żony i jej siostra z rodziną. Razem to jest 14 osób. Tak jest niemal każdego roku. Była taka jedna Wigilia, którą postanowiliśmy spędzić w naszym domku nad morzem blisko moich stron rodzinnych. Było wtedy dużo śniegu, a dzieci miały sporo radości. W tym roku na śnieg się nie zanosi, ale nic nie jest w stanie zepsuć rodzinnej atmosfery.

- Kto przygotowuje potrawy wigilijne, czy istnieje jakiś ściśle określony podział ?

- Jest sporo osób, więc jakaś organizacja pracy musi być. Sprawami kulinarnymi zajmują się raczej kobiety. Chcą mieć wszystko pod kontrolą i tak jest dobrze. Mama przygotowuje farsz do pierogów, kaczkę już na pierwszy dzień świąt, teściowa robi sałatki, a siostra żony zajmuje się przyrządzaniem karpia. Wszystko jest znakomite i trudno się powstrzymać przed objadaniem.

- Mężczyznom wstęp do kuchni jest wzbroniony ?

- Raczej tak, choć ja też lubię gotować, ale w Wigilię ten podział jest już od dawna określony i raczej bez mojego udziału. To jest taki specyficzny czas i jedyny, kiedy do kuchni wolę w ogóle nie zaglądać.

- A choinka jest sztuczna, czy prawdziwa ?

- Może narażę się ekologom, ale prawdziwa. Zawsze jednak po świętach przesadzamy ją do ogrodu i jedna nawet całkiem fajnie nam się przyjęła.

- Kiedy jest czas na strojenie choinki ?

- Zawsze robimy to ze szwagrem już w samą Wigilię. Kobiety zajmują się szykowaniem potraw, a my choinką. To już taka tradycja.

- A jak z prezentami ? Wszyscy robią wszystkim ?

- Kiedyś tak było, ale od jakiegoś czasu postanowiliśmy trochę przystopować i obdarowujemy się raczej w wąskim gronie. Wiadomo, że najwięcej prezentów zawsze dostają dzieci, one najbardziej się z nich cieszą, choć są już coraz starsze. Bywa, że babcie wyłamują się ze wcześniejszych ustaleń i czasem coś przemycą dla wnuków.

- Udaje się panu zawsze trafić w gust żony z prezentem ?

- Przeważnie tak. Chyba wiem, co ją najbardziej zadowoli. Muszę się trochę nachodzić, postarać, ale robię to z przyjemnością.

- Kupuje pan w ostatniej chwili, czy dużo wcześniej ?

- W ostatniej chwili. Dziś są takie czasy, że raczej nie jest trudno dostać coś ładnego i gustownego.

- Pomaga ktoś panu w wyborze prezentów ?

- Nie ma takiej potrzeby, sam wiem najlepiej, jaka niespodziankę sprawić najbliższej osobie.

- Nie zdarzyło się nigdy, że prezent okazał się niewypałem ?

- Nie przypominam sobie, natomiast była kiedyś taka śmieszna historia z udziałem mojego szwagra i siostry. Siostra otrzymała od swojego męża talerz ozdobny. Początkowo zastanawialiśmy się wszyscy o co chodzi. Szwagier nie za bardzo miał pomysł, miał mało czasu i dokonał takiego wyboru. Było śmiesznie i wesoło.

- A dla dzieci kto wybiera prezenty ? Żona, czy pan ?

- Różnie z tym bywa, każdy z nas ma swoje przemyślenia. Starszy syn ma 19 lat, młodszy 14. Zdarzało się, że otrzymywali prezenty typowo piłkarskie, dziś w piłkę gra już tylko młodszy, starszy jest studentem pierwszego roku.

- Kto zajmuje się sprzątaniem ?

- Z tym jest podobnie, jak z potrawami wigilijnymi. Omija mnie to.

- Dziękuję za rozmowę i Wesołych Świąt. ©℗ Wojciech Parada

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA