Dziś, 21 lipca swoje 80 urodziny obchodzi Bogusław Hajdas, który prowadził drużynę Pogoni Szczecin w latach 1975-77. Był też asystentem trenera reprezentacji Polski Antoniego Piechniczka podczas mistrzostw świata w Hiszpanii. Za swoją prace w Pogoni uhonorowany został przez tygodnik „Piłka Nożna” najlepszym polskim szkoleniowcem roku 1977.
Bogusław Hajdas swoje okrągłe urodziny obchodzi w dniu setnego meczu Legia – Pogoń (początek, godzina 17.30), a trzeba pamiętać, że jest zaledwie jednym z czterech szczecińskich szkoleniowców, któremu udało się wygrać z Legią w Warszawie. Było to 26 września 1976 roku. Pogoń wygrała wówczas 1:0 (1:0) po golu Zenona Kasztelana.
Hajdas w ciągu swojej dwuletniej kadencji w Pogoni mierzył się z Legią cztery razy i trzy razy wygrał – za każdym razem w Szczecinie i raz w Warszawie. 4 kwietnia 1976 roku Pogoń wygrała w Szczecinie 3:0 (1:0) po golach Jana Mikulskiego, Zenona Kasztelana i Adama Kensego. Do dziś jest to najwyższa wygrana Pogoni z Legią w Szczecinie, choć od wydarzenia minęły już 43 lata.
Bogusław Hajdas do dziś pozostaje jednym z najmłodszych trenerów pracujących w Pogoni na poziomie ekstraklasy i to z bardzo dużymi sukcesami. W momencie zatrudnienia miał zaledwie 36 lat, przez dwa sezony udało mu się uplasować z zespołem w pierwszej szóstce, trzy razy pokonał Legię, w tym raz na wyjeździe, wypromował kilku reprezentantów Polski (Wawrowski, Boguszewicz, Kozłowski, Mańko, Kensy, Justek, Szczech).
Asystent Piechniczka w reprezentacji
W roku 1982 był asystentem Antoniego Piechniczka podczas turnieju mistrzostw świata w Hiszpanii zakończonego wielkim sukcesem, zajęciem trzeciego miejsca. Przez tygodnik „Piłka Nożna” wybrany został w roku 1977 trenerem roku. Głównie za pracę wykonaną w Szczecinie.
Hajdas jest liderem pod względem średniej zdobytych punktów biorąc pod uwage szkoleniowców prowadzących Pogoń w przynajmniej 25 spotkaniach. Bogusław Hajdas pracujący w Pogoni w latach 1975-77 wypracował średnią zdobytych punktów na poziomie 1,55 (uwzględniając obecną punktację za zwycięstwo).
Pierwszy sezon 1975/76 pod wodzą Hajdasa piłkarze Pogoni Szczecin zakończyli na szóstym miejscu. Pozornie nic nadzwyczajnego, jednak w praktyce to był sezon wyjątkowy, jeden z najbardziej spektakularnych pod wieloma względami.
Pogoń była wówczas najskuteczniejszym zespołem w ekstraklasie. W 30 meczach zdobyła 46 goli. Po cztery gole potrafiła wbić takim drużynom, jak: Górnik Zabrze, Lech Poznań (dwukrotnie), czy GKS Tychy (ówczesny wicemistrz Polski). Wygrała z Legią Warszawa 3:0 i do dziś pozostaje to najwyższą wygraną nad tym zespołem w Szczecinie, a grali w warszawskiej drużynie tacy piłkarze, jak Kazimierz Deyna czy Lesław Ćmikiewicz.
Zabrakło szczęścia i doświadczenia
Pogoń w tamtym sezonie w przeliczeniu punktowym na dzisiejsze czasy legitymowała się średnią zdobytych punktów na poziomie 1,46. Jeszcze na pięć kolejek przed zakończeniem sezonu zajmowała czwarte miejsce ze stratą zaledwie dwóch punktów do trzeciej lokaty, premiującej grę w europejskich pucharach. Do pełni szczęścia zabrakło doświadczenia, umiejętności radzenia sobie z presją w decydujących momentach.
To był pierwszy sezon Pogoni, kiedy tak mocno i wyraziście o losach drużyny decydowali wychowankowie, młodzieżowcy, a w składzie aż roiło się od piłkarzy z reprezentacyjnym potencjałem. W całym sezonie grało zaledwie 19 piłkarzy, w tym aż trzech bramkarzy (But, Szczech, Frączczak). To była hermetyczna grupa pełna entuzjazmu, grająca bez kalkulacji.
Prawie połowa z nich, to byli klasyczni wychowankowie, trenujący w szczecińskim klubie od dziecka, od najmłodszych grup wiekowych (Malinowski, Kozłowski, Wolski, Czepan, Woronko, Włoch, Jatczak, Frączczak). Siedmiu graczy, to byli piłkarze 22-letni, lub młodsi, jeszcze młodzieżowcy, lub nawet nastolatkowie (Szczech, Kensy, Włoch).
Pogoń uchodziła w tamtym czasie za wzór stawiania na piłkarską młodzież, nie wszędzie tak było. Ta młodzież później znakomicie radziła sobie w rywalizacji z drużynami naszpikowanymi reprezentantami kraju, mistrzami olimpijskimi, medalistami mistrzostw świata, a także finalistami, półfinalistami rozgrywek o europejskie puchary.
Siedmiu reprezentantów
W 19-osobowej kadrze Hajdasa było siedmiu piłkarzy, którzy wcześniej, lub później powoływani byli do reprezentacji Polski (Wawrowski, Boguszewicz, Kozłowski, Mańko, Kensy, Justek, Szczech). Do drużyny nie trafiali przypadkowi, młodzi gracze, ale odpowiednio wyselekcjonowani i do ekstraklasowych wyzwań przygotowani.
Wszyscy późniejsi reprezentanci Polski debiutowali w ekstraklasie w barwach Pogoni. W Szczecinie dostali swoją szansę i świetnie z niej potrafili skorzystać. Pogoń nie kupowała gotowych graczy, bo nie było jej na to stać, ale umiała wyszukać utalentowanych nastolatków w innych rejonach Polski (Szczech, Kensy).
To wtedy, za kadencji Hajdasa w najwyższej klasie rozgrywkowej debiutował zaledwie 17-letni Marek Włoch, który później dla szczecińskiego klubu rozegrał ponad 200 spotkań w ekstraklasie. To był piłkarz zdaniem Floriana Krygiera o talencie przewyższającym wszystkich pozostałych wychowanków, ale jednak przepowiadanej kariery nie zrobił. Zabrakło charakteru, motywacji i sportowego prowadzenia się. Z tym problem miało wielu młodych piłkarzy.
Leszek Wolski miał wówczas dopiero 22 lata, a sezon 1975/76 był już jego piątym w barwach Pogoni w ekstraklasie. W wieku 23 lat miał już na koncie ponad 40 bramek na poziomie ekstraklasy. To był jeden z najskuteczniejszych polskich piłkarzy, strzelający gole z zadziwiającą regularnością, ale jednak nigdy w reprezentacji nie zadebiutował, choć w Pogoni przez wiele lat był postacią absolutnie fundamentalną.
Doświadczeni 21-latkowie
Ówcześni 21-latkowie: Woronko, Kozłowski i Czepan grali już trzeci lub nawet czwarty sezon w ekstraklasie, a dziś o piłkarzach w ich wieku mówi się, że są dopiero wprowadzani do gry na wysokiej intensywności. Kozłowski jako 21-letni środkowy obrońca grał we wszystkich spotkaniach od pierwszej do ostatniej minuty, 19-letni Kensy zagrał w 20 na 30 spotkań, a w bramce za sprawą rówieśnika Kensego – Marka Szczecha dokonywała się akurat pokoleniowa zmiana warty. Swój ostatni sezon rozgrywał 37-letni wówczas Wojciech Frączczak, a pierwszy wspomniany Szczech.
W Pogoni grali wówczas sprowadzeni jeszcze w końcówce lat 60. ze Słupska: Czesław Boguszewicz i Mirosław Justek. Ten pierwszy był jednym z młodszych debiutantów w historii, nie miał ukończonych jeszcze 18 lat. To byli piłkarze, którzy w połowie lat 70. dobijali się do reprezentacji Polski.
Ten pierwszy w niej zadebiutował jeszcze za kadencji trenera Kazimierza Górskiego i był później powoływany przez Jacka Gmocha, natomiast Justek trafił do reprezentacji już po odejściu z Pogoni do Lecha i pojechał nawet na mistrzostwa świata do Argentyny w roku 1978, ale w finałowym turnieju żadnego meczu nie rozegrał.
W sezonie 1975/76 absolutnie podstawowym reprezentantem Polski był jednak Henryk Wawrowski, pojechał na igrzyska olimpijskie, wywalczył srebrny medal, brał udział w legendarnym meczu z wicemistrzem świata Holandią z Johanem Cruyffem w składzie, zakończonym fantastycznym zwycięstwem 4:1.
10 goli Kasztelana
Grali w tej drużynie piłkarze mający już mecze w reprezentacji na koncie: Ryszard Mańko i Zenon Kasztelan, zawodnicy doświadczeni, kreujący grę zespołu. Ten ostatni w całym sezonie zdobył 10 goli i nie był najskuteczniejszym piłkarzem w drużynie. Wyprzedził go pod tym względem inny z wychowanków Leszek Wolski.
Pogoń była w tamtym sezonie zespołem bezkompromisowym, zremisowała tylko pięć spotkań, u siebie przegrała tylko raz – na początku sezonu w drugim meczu rozgrywanym w Szczecinie z późniejszym mistrzem Polski Stalą Mielec 1:3 w składzie z Grzegorzem Lato, Zygmuntem Kuklą, Henrykiem Kasperczakiem, Janem Domarskim.
Do historii przeszło kilka spotkań. Szczecinianie pokonali w Poznaniu Lecha 4:0 (1:0) po golach Wolskiego (42), Kensego (56), Kasztelana (75) i Justka (88). Ani wcześniej, ani później Pogoń tak wysoko w Poznaniu z Lechem już nie wygrała.
Do historii przeszedł mecz z ówczesnym beniaminkiem w ekstraklasie Widzewem Łódź w składzie między innymi z Pawłem Janasem i Zbigniewem Bońkiem. Pogoń w meczu inauguracyjnym rundę wiosenną zremisowała z Widzewem 3:3 (1:2). Goście po golach Dawida (6) i Gapińskiego (33) prowadzili już 2:0, ale szczecinianie po niespełna godzinie gry wygrywali już 3:2 (dwa gole Kasztelana, jeden Wolskiego).
Punkt dla gości w najbardziej dramatycznym meczu sezonu uratował 23-letni wówczas Paweł Janas, który dwa tygodnie później - podobnie jak Zbigniew Boniek - zadebiutował w reprezentacji Polski w przegranym w Chorzowie meczu z Argentyną 1:2 (1:0).
Siedmiu klasowych graczy o reprezentacyjnym potencjale, dziewięciu wychowanków, siedmiu młodzieżowców, mało remisów, najwięcej zdobytych goli, tylko jedna porażka w Szczecinie, to w dużej mierze zasługa ambitnego trenera Bogusława Hajdasa, który do dziś pozostaje jednym ze skuteczniejszych szkoleniowców w dziejach klubu. To wszystko powodowało, że taką Pogoń oglądało się i kibicowało jej z wielkim entuzjazmem. ©℗ Wojciech Parada