32 wychowanków Pogoni Szczecin brało udział w poprzednim sezonie w piłkarskich rozgrywkach na szczeblu centralnym (ekstraklasa, I liga, II liga) lub występowało w ligach zagranicznych. Pod uwagę braliśmy piłkarzy, którzy trafili do Pogoni najpóźniej w wieku 16 lat i występowali w szczecińskim klubie przynajmniej przez trzy sezony.
Nie mogli być zatem brani pod uwagę tacy piłkarze, jak: Hubert Matynia, Jakub Piotrowski, Sebastian Walukiewicz, Kamil Wojtkowski czy Jakub Bursztyn. Żaden z nich nie spełnia bardzo liberalnych wymogów wychowanka. Trafili do Pogoni albo zbyt późno, albo występowali zbyt krótko, żeby być traktowani jako wyszkoleni przez szczecińską akademię.
Czterech z 32 piłkarzy występowało w minionym sezonie w różnych ligach: Dawid Kort, Sebastian Rudol, Marcin Listkowski i Aron Stasiak. Kort świetnie radził sobie w Wiśle Kraków, w której zapracował na miano lidera asyst drugiego stopnia. Miał ich na koncie aż osiem. W ciągu całego sezonu nie było ani jednego piłkarza, który na taki wynik zapracował przez cały sezon, a Kort dokonał tego do grudnia ubiegłego roku.
Jego pobyt w greckim Atromitosie Ateny jest na razie pasmem niepowodzeń. 24-letni pomocnik w tym roku praktycznie nie grał w piłkę. Podobnie jak przed rokiem z tą różnicą, że trener Runjaic nie widział dla niego miejsca w drużynie, natomiast Grecy wciąż na niego liczą. Tym bardziej że sezon rozpoczną od kwalifikacji do Ligi Europy.
Cztery zmiany w trakcie sezonu
Zamiana klubów przez Dawida Korta odbiła się negatywnie na jego piłkarskiej aktywności. Zupełnie odwrotnie jak w przypadku Marcina Listkowskiego, który w Pogoni był bez szans na rywalizację o miejsce w składzie, natomiast po wypożyczeniu do Rakowa Częstochowa stał się podstawowym zawodnikiem, pod koniec sezonu nawet kapitanem zespołu, z którym uzyskał awans do ekstraklasy i do półfinału Pucharu Polski.
Listkowski wybrany został do najlepszej jedenastki sezonu w I lidze, natomiast przez kibiców Rakowa uznany został za najlepszego piłkarza najlepszej drużyny w I lidze. To najlepiej świadczy o ogromnym talencie piłkarza, który do tej pory w Pogoni nie był należycie wykorzystany.
Sebastian Rudol i Aron Stasiak mieli natomiast nieudane dwie rundy, a zmiana klubów i klasy rozgrywkowej nie przyczyniła się do podniesienia przez nich indywidualnego poziomu, nie zaowocowała rozwojem. Raczej brutalnie zweryfikowała ich potencjał.
W ligach zagranicznych mieliśmy czterech wychowanków, z których dwóch, wspomniani Rudol i Kort, nie spełnili własnych oczekiwań. Dwóch kolejnych: Kamil Grosicki i Łukasz Zwoliński na pewno zakończyli sezon z poczuciem dużej satysfakcji, byli wiodącymi postaciami swoich drużyn i bardzo skutecznymi.
Oczywiście naszym najsłynniejszym wychowankiem już od wielu lat pozostaje Kamil Grosicki, wciąż reprezentant kraju z dużymi szansami na awans do trzeciej swojej dużej imprezy piłkarskiej. Grosicki w minionym sezonie w barwach angielskiego Hull zdobył 9 goli, zaliczył 12 asyst.
Pod względem liczb był to jego najlepszy sezon w karierze. Nigdy wcześniej nie przekroczył granicy 20 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, natomiast w meczu reprezentacji z Portugalią w ramach Ligi Narodów zakończonym podziałem punktów był kapitanem zespołu.
Dziewięciu wychowanków w ekstraklasie
Na boiskach ekstraklasy występowało w poprzednim sezonie dziewięciu wychowanków Pogoni, z których sześciu w barwach szczecińskiego klubu. Z tej szóstki jedynie Sebastian Kowalczyk był poważnym kandydatem do gry w wyjściowym składzie. Rudol przegrywał rywalizację praktycznie z każdym nowym obrońcą pojawiającym się w klubie, Listkowski został wypożyczony do klubu z I ligi, a Adrian Benedyczak, Maciej Żurawski i Kacper Kozłowski zaliczali zaledwie epizody.
W innych klubach ekstraklasy występowało trzech wychowanków Pogoni. Najstarszy z nich Piotr Celeban jest ikoną Śląska Wrocław, ale w rundzie jesiennej po raz pierwszy od wielu lat zdarzało mu się nie być piłkarzem pierwszego wyboru i zasiadał nawet na ławce rezerwowych.
O Korcie już wspominaliśmy, natomiast w rundzie jesiennej sporo szans otrzymywał zaledwie 18-letni Kacper Michalski w Górniku Zabrze, dla którego progi ekstraklasy przynajmniej na razie okazały się zdecydowanie zbyt wysokie i wiosną nie grał praktycznie już wcale.
W I lidze grało w minionym sezonie ośmiu wychowanków Pogoni, z których tylko Mikołaj Lebedyński był graczem starszym, wychowanym i wyszkolonym w poprzedniej erze klubu, kiedy kierował nim jeszcze Antoni Ptak. Pozostali zawodnicy byli w wieku młodzieżowym, mieli ten przywilej, że kluby musiały wystawiać do gry przynajmniej jednego młodzieżowca, ale mimo to nie zawsze umieli wywalczyć sobie miejsce w składzie. Bardzo często z tej rywalizacji wychodzili jako przegrani.
Pozytywny impuls Pawłowskiego
Najwięcej pozytywnych impulsów dał Damian Pawłowski (poza wspomnianym Listkowskim), którego dobrą grę w Wigrach Suwałki dostrzegł między innymi trener młodzieżowej reprezentacji Polski Jacek Magiera, powołując zawodnika na mecze towarzyskie przed mistrzostwami świata. W samym turnieju piłkarz jednak nie uczestniczył, nie otrzymał powołania do szerokiej kadry zawodników, którzy w zdecydowanej większości rozczarowali.
O Listkowskim już wspominaliśmy. Na pewno sporo szans otrzymywał też w Bytovii Gracjan Jaroch, jednak jak na napastnika był zdecydowanie za mało skuteczny. Dwa gole i dwie asysty to wynik bardzo skromny. Ponadto zaliczył ze swoim zespołem spadek do drugiej ligi.
Kiepsko wypadł też Rafał Maćkowski, który uznawany był w Pogoni przez wiele lat za jednego z najzdolniejszych piłkarzy z rocznika 1998. Występy w Chrobrym Głogów zakończył zdobyciem jednego gola i z zerowym dorobkiem po stronie asyst. Liczby zatem porażająco słabe jak na piłkarza ofensywnego.
Nic dobrego nie da się też powiedzieć o występach najmłodszych wychowanków występujących w I lidze: Arona Stasiaka (Wigry) oraz Michała Sacharuka i Oskara Frygiera (obaj Chojniczanka). Każdy z nich jest piłkarzem ofensywnym, a łącznie na boiskach I ligi zdobyli jednego gola.
W drugiej lidze głównie statyści
Na boiskach drugiej ligi występowało aż jedenastu wychowanków Pogoni, z których zaledwie dwóch w pobliskich Błękitnych Stargard: Patryk Brzozowski i Błażej Starzycki. Ten pierwszy był rezerwowym bramkarzem, grywał sporadycznie.
Ten drugi cieszył się zaufaniem szkoleniowca tylko w rundzie jesiennej, którą zakończył z trzema asystami. Wiosną pełnił rolę żelaznego rezerwowego i zakończył ją bez żadnych liczb. Trudno zatem o występach każdego z nich powiedzieć coś dobrego, podobnie jak o pozostałych wychowankach Pogoni grających na poziomie drugiej ligi.
W Ruchu Chorzów było ich aż czterech: Michał Walski, Robert Obst, Mateusz Bartolewski i Mateusz Duchowski. Każdy z nich trafił do wielkiego klubu, z ogromnymi tradycjami, ale przeżywającego swój najgorszy okres w dziejach. Nie potrafili pomóc utrzymać drużyny na poziomie nawet drugiej ligi.
Z całej czwórki zdecydowanie najkorzystniejsze wrażenie zrobił Bartolewski. Zdobył cztery gole, grał na pozycji lewego obrońcy, na której jest w kraju ogromny deficyt i kwestią czasu powinno być, kiedy trafi do lepszego klubu.
Pozytywny przykład Bochnaka
Wychowankiem Pogoni, który zaprezentował się na boiskach drugiej ligi najkorzystniej, był Mateusz Bochnak, który w barwach II-ligowej Pogoni Siedlce zdobył cztery gole i zaliczył dwie asysty, czyli całkiem przyzwoicie. O pozostałych nie da się już powiedzieć niczego pozytywnego.
Marcel Stefaniak w barwach Widzewa Łódź zaliczał jedynie epizody, Szymon Jopek w barwach Stali Stalowa Wola rozegrał 47 procent możliwych minut, zdobył gola i zaliczył asystę, natomiast Bartosz Boniecki w barwach Elany Toruń zagrał w czterech meczach, w których zaliczył zaledwie 112 minut.
Liczba 32 wychowanków grających za granicą lub w centralnych ligach piłkarskich naszego kraju może robić wrażenie, jednak przyglądając się bliżej dokonaniom tych wychowanków wychodzi, że znaczą oni w krajowym futbolu bardzo niewiele albo praktycznie nic.
Mało tego, zdecydowanie lepsze wrażenie i lepsze przygotowanie mają ci wychowankowie, którzy szkolili się w Pogoni, kiedy mówiło się o spalonej ziemi i straconym dorobku i pokoleniu. Mowa o takich piłkarzach, jak: Grosicki, Celeban czy Lebedyński.
Piłkarze młodego pokolenia, którzy wypromowali się w Pogoni, czyli: Matynia, Piotrowski, Walukiewicz czy Bursztyn nie są wychowankami, trafili do klubu po ukończeniu 17. roku życia. Trudno znaleźć jakiekolwiek przykłady wychowanków wyszkolonych w obecnej dekadzie, którzy mogliby być wizytówką klubu mieniącego się jako świetnie szkolący. ©℗
Wojciech PARADA