Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Wychowankowie Salosu błyszczą i strzelają

Data publikacji: 08 marca 2016 r. 08:27
Ostatnia aktualizacja: 08 marca 2016 r. 08:27
Piłka nożna. Wychowankowie Salosu błyszczą i strzelają
 

Filip Starzyński imponował w sobotnim meczu ekstraklasy pomiędzy Śląskiem Wrocław, a Zagłębiem Lubin. Paweł Lisowski i Bartosz Flis zdobyli premierowe gole wiosną dla II - ligowych Błękitnych Stargard, natomiast Michał Szubert zapewnił wygraną II - ligowej Kotwicy Kołobrzeg.

Co łączy tych piłkarzy ? Wszyscy urodzeni są w roku 1991, a 8 lat temu reprezentując Salos Szczecin wywalczyli brązowe medale podczas mistrzostw Polski juniorów młodszych. W finałowym turnieju najlepszym piłkarzem wybrano Pawła Lisowskiego. Nic zatem dziwnego, że w kolejce po tego i kilku innych graczy ustawiły się kolejki chętnych.

Dlaczego nie Pogoń ?

Cała czwórka trafiła do Ruchu Chorzów. Dlaczego nie do Pogoni ?

- Pogoń była wtedy klubem, który dopiero rozpoczynał swoją odbudowę od czwartej ligi - mówi Bogusław Pietrzak, który pracował niegdyś w Pogoni, a obecnie jest trenerem grup młodzieżowych w Ruchu Chorzów. - Miałem znakomite rozeznanie w grupach młodzieżowych w Szczecinie i w okolicy. To był taki dziewiczy teren, młodymi chłopcami nikt się nie interesował, bo nie było w regionie klubu z najwyższej klasy rozgrywkowej.

- Celem Pogoni były wówczas jak kolejne awanse i jak najszybszy powrót do ekstraklasy - mówi prezes Akademii Pogoni Szczecin, Dariusz Adamczuk. - Nie mieliśmy gdzie ogrywać utalentowanej młodzieży, chcieliśmy ich, ale nie mieliśmy drużyny Młodej Ekstraklasy, gdzie trafiali najzdolniejsi chłopcy z całej Polski. To był trudny okres dla utalentowanej młodzieży z naszego regionu, ale już jest za nami.

- Nam, trenerom grup młodzieżowych w Szczecinie zależało przede wszystkim, żeby ci młodzi chłopcy się rozwijali - mówi Adam Gołubowski, wtedy trener juniorów młodszych Salosu. - Cieszyliśmy się, że byli zauważani przez kluby z ekstraklasy.

Nie tylko Ruch

Ruch nie był jedynym klubem, który składał oferty 17 - letnim graczom z Salosu.

- Otrzymywali propozycje niemal z całej Polski - mówi Adam Gołubowski. - Z Lecha, Lechii, Legii. Wybrali Ruch, bo to był klub, który zapewniał im dobry trening i profesjonalne przygotowanie do kariery piłkarza.

Jako pierwszy w dorosły futbol wkroczył Paweł Lisowski. Szybko dojrzał fizycznie, był zawodnikiem twardym, walecznym, a w pierwszej drużynie Ruchu zadebiutował jeszcze w wieku juniora nie mając ukończonych 19 lat.

Było to w roku 2010, kiedy Ruch zajął w ekstraklasie trzecie miejsce. Drużynę prowadził Waldemar Fornalik, który stawiał na Lisowskiego w kolejnych latach. Dwa lata później - w roku 2012 Lisowski został z Ruchem wicemistrzem Polski, a w ostatniej kolejce krótko był nawet mistrzem.

- Jego problemy rozpoczęły się z chwilą odejścia Waldemara Fornalika do reprezentacji - mówi Adam Gołubowski. - Paweł miał kontuzję, kilka miesięcy przerwy, a później trafił do Piasta, gdzie nie potrafił się przebić.

21 goli Flisa

Przez dwa lata do pierwszej drużyny Ruchu przebijał się też Bartosz Flis. W ekstraklasie w barwach tego klubu nie zadebiutował, ale zdołał zagrać w eliminacjach Ligi Europejskiej. W meczach Młodej Ekstraklasy strzelał gole, jak na zawołanie. W ciągu trzech lat zdobył tych bramek 21.

- Należy pamiętać, że w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy był wtedy wysoki poziom - ocenia Adam Gołubowski. - Cała czwórka z Salosu rywalizowała o miejsce w składzie z takimi piłkarzami, jak: Sobiech, Janoszka, Babiarz, Sadlok, czy Goncerz.

Flis ostatecznie w Ruchu się nie przebił. Od kilku lat występuje w klubach z niższych klas rozgrywkowych: Arce, Okocimskim, czy obecnie w Błękitnych.

- To są ciągle młodzi chłopcy - mówi A. Gołubowski. - Nie mają jeszcze 25 lat, więc ciągle powinni wierzyć, że gdzieś przez kogoś zostaną zauważeni. Flis dziś na II - ligowych boiskach jest profesorem, na pewno ma predyspozycje na grę w wyższej klasie rozgrywkowej.

Szubert strzela dla Kotwicy

16 goli w meczach Młodej Ekstraklasy w barwach Ruchu strzelił Michał Szubert. Do pierwszej drużyny jednak się nie przebił. Od kilku lat próbuje się pokazywać w klubach z niższych klas rozgrywkowych. W każdym demonstruje spory instynkt strzelecki. W Dąbie Dębno strzelił 21 goli, w Arce Gdynia 13, a w obecnym sezonie w Kotwicy Kołobrzeg zaledwie 4.

Najpóźniej do drużyny Ruchu trafił Filip Starzyński. To o nim mówi się najwięcej w kontekście wspomnień o brązowej drużynie juniorów młodszych sprzed prawie ośmiu lat.

- Nie spodziewałem się, że Filip tak dużo da drużynie - mówił o Starzyńskim po ostatnim meczu Zagłębia ze Śląskiem jego trener Piotr Stokowiec. - Nie pracowałem jeszcze w swojej trenerskiej karierze z tak dobrym rozgrywającym.

Starzyński zaczął najpóźniej

Filip Starzyński jeszcze rok po mistrzostwach Polski juniorów młodszych grywał w Salosie.

- W wieku 17 lat nie był jeszcze gotowy do wyjazdu - mówi A. Gołubowski. - Trafił do Ruchu później i dłużej czekał na swoją szansę.

- Musiał nabrać masy, siły i nauczyć się twardej walki - mówi o Starzyńskim Bogusław Pietrzak. - Niektórzy do dorosłej piłki trafiają później, tak było w przypadku Starzyńskiego.

Dla trenera nie może być większej satysfakcji, gdy po kilku latach jego podopieczni grają na dobrym poziomie, a przynajmniej jeden z nich na bardzo dobrym.

- Tak jest w tym przypadku - ocenia A. Gołubowski. - Do Ruchu trafili jeszcze inni nasi brązowi medaliści: Arkadiusz Mielnicki i Bartłomiej Urbański. Oni szybko jednak wrócili. ©℗ Wojciech Parada

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA