Pogoń Szczecin – Piast Gliwice 2:1 (0:1) 0:1 Papadopulos (28), 1:1 Murawski (71), 2:1 Gyurcso (89, karny).
Żółte kartki: Murawski, Tsintsadze (Pogoń), Korun, Pietrowski, Sekulski (Piast).
Czerwona kartka: Korun (Piast, 88).
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork).
Widzów: 3 882.
Pogoń: Słowik - Râpă, Matras, Fojut, Nunes - Kitano (71, Listkowski), Murawski, Tsintsadze, Drygas, Gyurcsó - Frączczak (82, Zwoliński).
Piast: Szmatuła - Korun, Pietrowski, Sedlar - Szeliga, Murawski, Bukata, Mráz - Papadopulos (87, Mójta), Vranješ, Jankowski (71, Sekulski).
Od zwycięstwa rozpoczęli rundę wiosenną piłkarze Pogoni Szczecin. Po meczu pełnym zwrotów akcji, emocji i dramaturgii pokonali na własnym boisku Piasta Gliwice, choć po pierwszej połowie nic nie wskazywało na to, że może to nastąpić.
To goście lepiej rozpoczęli mecz. Podyktowali gospodarzom własne warunki, przejęli inicjatywę w środkowej strefie boiska, grali wysokim pressingiem i nie pozwalali Pogoni na zawiązanie ataku pozycyjnego. Pogoń grała wolno, jej piłkarze sprawiali wrażenie apatycznych, za mało zdeterminowanych, gra nie kleiła się i wyglądała bardzo źle.
Goście uzyskali prowadzenie, bo umieli mocniej naciskać na przeciwnika w środkowej strefie boiska. Szybki odbiór piłki zakończył się szybkim podaniem do Papadopulosa i golem. Piast po uzyskaniu prowadzenia wycofał się, ale sprawiał wrażenie drużyny panującej nad sytuacją. Nie dopuszczał Pogoni do groźnych akcji. Najlepszej okazji nie wykorzystał Kitano, ale nie po ataku pozycyjnym, ale po świetnym prostopadłym podaniu z własnej połowy.
Druga połowa była diametralnie inna. Pogoń nie sprawiała wrażenia drużyny, która jakość szczególnie mocno poprawiła swoją grę, zagrała jednak szybciej, zdecydowanie. Naciskała na przeciwnika, a Piast popełnił błąd, wycofał się do zbyt głębokiej defensywy.
Nie widzieliśmy Pogoni długo przygotowującej atak pozycyjny, Obserwowaliśmy Pogoń, która chce szybko doprowadzić do sytuacji strzeleckich. Z bardzo dobrej strony pokazał się Tsintsadze, który właśnie preferuje taki styl gry, polegający na szukaniu prostopadłym podaniem najlepiej ustawionych partnerów.
Pogoń nękała rywala coraz mocniej, stwarzała okazje i oddawała mnóstwo strzałów. W samej drugiej połowie oddała aż 15 strzałów, z czego pięć było celnych. Wyrównującego gola zdobyła po agresywnym nacisku na defensywę gości. Piłkę w polu karnym wywalczył Listkowski, a Murawski jak zwykle wiedział w którym miejscu w takiej sytuacji czekać w polu karnym.
Pogoń w końcówce opadała z sił, wydawało się, że Piast dowiezie remisowy wynik do końca, miał nawet jedną znakomitą okazję, ale świetną interwencją popisał się Słowik.
Piast wielokrotnie przy dużej dozie szczęścia ratował się w sytuacjach, gdy Pogoń próbowała podań za plecy obrońców. W ostatniej akcji meczu tego szczęścia gościom zabrakło. Korun zapomniał, jak szybkim piłkarzem jest Gyurcso i sfaulował reprezentanta Węgier w polu karnym. Sam poszkodowany wymierzył sprawiedliwość efektownym strzałem z 11 metrów à la Panenka. ©℗ Wojciech Parada
Fot. R. Pakieser