W pierwszym meczu nowego ekstraklasowego sezonu w głównej roli wystąpili portowcy, którzy na wyjeździe pokonali mocno przetrzebionych kadrowo poznaniaków (odejścia z klubu, kontuzje i... dzieci na ławce rezerwowych), a na trybunach jeszcze wyraźniej dominowali szczecinianie, bo licznie przybyli do Grodziska Wielkopolskiego fani Dumy Pomorza całkowicie zagłuszyli gospodarzy i mogli w pełni zasłużenie śpiewać: "Gramy u siebie!".
Piłkarska PKO BP Ekstraklasa: WARTA Poznań - POGOŃ Szczecin 0:1 (0:1); 0:1 Efthýmis Kouloúris (36).
Warta: 1. Adrian Lis - 2. Jakub Bartkowski (85, 20. Jakub Wajman), 21. Mateusz Kupczak, 44. Dawid Szymonowicz, 34. Wiktor Pleśnierowicz, 3. Jakub Kiełb (85, 27. Kacper Przybyłko) - 7. Kajetan Szmyt, 16. Miguel Luís (71, 8. Niilo Mäenpää), 6. Maciej Żurawski (71, 97. Wiktor Kamiński), 77. Stefan Savić - 29. Dario Vizinger (79, 19. Jakub Sangowski).
Pogoń: 1. Dante Stipica - 28. Linus Wahlqvist, 23. Benedikt Zech, 33. Mariusz Malec, 32. Leonárdo Koútris - 15. Marcel Wędrychowski (69, 22. Wahan Biczachczjan), 21. João Gamboa, 99. Mateusz Łęgowski (62, 7. Rafał Kurzawa), 10. Luka Zahovič (69, 27. Sebastian Kowalczyk), 11. Kamil Grosicki - 9. Efthýmis Kouloúris (88, 20. Alexander Gorgon).
Żółta kartka: Pleśnierowicz. Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów: 3274.
Szwedzki trener Pogoni Jens Gustafsson do podstawowej jedenastki desygnował dwa nowe nabytki, greckiego napastnika Kouloúrisa i defensywnego pomocnika Gamboę, a ten pierwszy dokończył mecz kontrolny z Wartą sprzed dwóch tygodni w Opalenicy i do dwóch zdobytych tam sparingowych goli, dodał w piątek już ligowe trzecie trafienie, kompletując swoistego hat-tricka.
W 6. minucie po dośrodkowaniu Grosickiego, mocno atakowany Zahovič główkował obok bramki. Cztery minuty później w szczecińskim polu karnym Kouloúris przerwał groźną akcję rywali wybijając piłkę na korner. W 20. minucie po dalekim wrzucie z autu i główce Pleśnierowicza, Stipica nieco rozpaczliwie wybił piłkę na rzut rożny. Dziesięć minut później Wędrychowski uderzył z narożnika pola karnego, ale Lis pewnie złapał piłkę. Odpowiedzią Warty był mocny strzał Savicia, ale nasz bramkarz odbił piłkę. W 36. minucie padł pierwszy gol tego sezonu, gdy po rajdzie i dośrodkowaniu Wędrychowskiego, Kouloúris zgubił krycie i niezbyt czysto uderzył z pierwszej piłki, ale futbolówka tuż przy słupku wpadła do siatki dzięki nieco spóźnionej interwencji miejscowego golkipera. Tuż po wznowieniu gry były portowiec Żurawski przestrzelił z kilku metrów w 100-procentowej okazji. W ostatniej minucie pierwszej połowy było spore zamieszanie pod szczecińską bramką, a w odpowiedzi po akcji Koútrisa z Grosickim, Koútris strzelił nad poprzeczką. W doliczonej minucie znowu było gorąco pod bramką Stipicy, a gdy sędzia zakończył pierwszą połowę, czekał jeszcze na sygnał z VAR-u, czy Warcie nie należał się rzut karny...
Tuż po przerwie Grosicki niemal z zerowego kąta strzelił obok spojenia słupka z poprzeczką, a trzy minuty później po akcji Wędrychowskiego i centrze Łęgowskiego, Kouloúris główkował obok bramki. W 54. minucie blisko wyrównania byli gospodarze, ale Pleśnierowicz z dwóch metrów strzelił tuż obok słupka. Później oglądaliśmy strzały nad poprzeczką Zahoviča, a następnie Koútrisa. Warta kolejną szansę na wyrównanie miała w 73. minucie, ale dobrze blokowany Savić główkował nad bramką. Ostatnia groźna akcja meczu miała miejsce w 82. minucie, gdy Biczachczjan w swoim stylu zszedł na lewą nogą i mocno uderzył, lecz Lis udanie interweniował.
Inauguracyjny pojedynek miał kilka odsłon, a początek należał bezdyskusyjnie do Pogoni, zaś rywale momentami byli w komplecie na własnym polu karnym, ale taki obraz meczu wcale nie przekładał się na liczne podbramkowe okazje Dumy Pomorza. Jedna z nielicznych sytuacji strzeleckich portowców dała im prowadzenie po sytuacyjnym uderzeniu z tzw. pierwszej piłki debiutującego Greka, a później znacznie gorsza piłkarsko Warta miała kilka okazji, co najmniej na wyrównanie, a pierwszą niemal tuż po stracie gola, gdy z kilku metrów nad poprzeczką strzelił eksportowiec Żurawski (grał też drugi były piłkarz Pogoni Bartkowski, którego dalekie wrzuty z autu w pole karne były dość niebezpieczne...). Były momenty, gdy większość szczecinian była we własnym polu karnym, a raz uratował nas napastnik Kouloúris, wybijając piłkę sprzed bramki na rzut rożny. W końcówce Pogoń nie myślała już o podwyższeniu rezultatu, lecz szanowała piłkę długo ją rozgrywając, by dowieźć do końca skromne, ale jakże cenne zwycięstwo.
(mij)
Szczegółowa relacja ze statystykami, wypowiedziami i licznymi ciekawostkami, w poniedziałkowym "Kurierze Szczecińskim" oraz w e-wydaniu.