Środa, 27 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Z Grosickim o piątą wygraną

Data publikacji: 06 września 2019 r. 07:39
Ostatnia aktualizacja: 06 września 2019 r. 07:39
Piłka nożna. Z Grosickim o piątą wygraną
 

Piłkarska reprezentacja Polski stanie w piątek przed szansą na piąte z rzędu zwycięstwo w eliminacjach do mistrzostw Europy i na zachowanie czystego konta po stronie strat. Podopieczni trenera Jerzego Brzęczka tym razem zmierzą się na wyjeździe ze Słowenią, która w czterech meczach wygrała tylko raz i zgromadziła na swoim koncie pięć punktów.

Awans polskiej reprezentacji do finałowego turnieju jest raczej pewny. Niewiadomą pozostaje styl i forma. Awans uzyskają dwa pierwsze zespoły, ale uzyskanie go z drugiego miejsca potraktowane zostanie jak niemiłe zaskoczenie.

Trener Brzęczek przed meczem ze Słowenią nie ma zbyt wielu kłopotów kadrowych. Podobnie było przed poprzednimi spotkaniami, które poza pojedynkiem z Izraelem rozgrywane były w słabym stylu i wolnym tempie. Nie kryli tego nawet piłkarze w pomeczowych wywiadach.

Sytuacja była trochę kuriozalna, bo zespół prowadzony przez Jerzego Brzęczka miał na koncie trzy wygrane, ani jednej straconej bramki, ale krytyka była bardzo duża, choć też zasłużona. Zwycięstwa nad Austrią, Macedonią i Łotwą były szczęśliwe, a rywale raczej nie powinni stanowić mocnej zapory, a stanowili.

Jedna wygrana w czterech meczach

Słowenia na cztery rozegrane spotkania tylko jedno rozegrała u siebie. Pechowo zremisowała z Macedonią, którą my z trudem pokonaliśmy na jej boisku. Na pewno powinniśmy mieć w pamięci rywalizację z tym zespołem przed 10 laty, kiedy w eliminacjach do mistrzostw świata zremisowaliśmy we Wrocławiu 1:1, a w Mariborze doznaliśmy klęski 0:3.

Słowenia wtedy awansowała do finałowego turnieju, a Polska w grupie eliminacyjnej zajęła czwarte miejsce wyprzedzając jedynie San Marino. To było jednak 10 lat temu. Obecnie sytuacja zmieniła się o tyle, że polski zespół teoretycznie przerasta swoich przeciwników pod względem jakości, ale musi to potwierdzić na boisku, z czym był duży problem w konfrontacji z Austrią, Macedonią, a nawet z Łotwą.

Słowenia fatalnie spisywała się w grupowych meczach Ligi Narodów. W sześciu meczach przeciwko takim rywalom, jak: Cypr, Bułgaria i Norwegia, Słowenia nie wygrała ani razu i zdobyła zaledwie pięć goli. W żadnym z meczów nie przegrała jednak większą różnicą niż jeden gol, a to oznacza, że przy większym szczęściu te wyniki mogły być trochę lepsze.

W eliminacjach do mistrzostw świata Słowenia do ostatniego meczu walczyła o zajęcie drugiego miejsca dającego przepustkę do gry w barażach. Szansa na to została zaprzepaszczona w końcówce ostatniego meczu. Słowenia zremisowała ze Szkocją 2:2, a prowadzenie straciła na dwie minuty przed końcem.

O krok od sukcesu na Wembley

Ostatecznie Słowenia uplasowała się na czwartym miejscu w grupie za Anglią, Słowacją i Szkocją, a przed Litwą i Maltą. Spisała się na miarę swoich możliwości, pokazując, że nie ma na tyle dużej siły, żeby uzyskać awans na turniej finałowy, ale jest wystarczająco niebezpieczna, by zagrozić nawet najlepszym.

Tracone gole w końcówce to była zmora reprezentacji Słowenii podczas eliminacji do mistrzostw świata. Słowenia była bliska bezbramkowego remisu z Anglią na stadionie Wembley, ale gola straciła w ostatniej minucie meczu. Zdobył go Kane.

W dwóch meczach ze Szkocją decydujące bramki o stratach punktów rywale zdobyli na dwie minuty przed końcem, ale już w konfrontacji z Anglią potrafili u siebie bezbramkowo zremisować. W dwumeczu przeciwko Anglii stracili zatem tylko jednego gola i to w ostatniej minucie spotkania.

Trener Jerzy Brzęczek powołał na spotkanie aż trzech młodzieżowców: Bielika, Gumnego i Szymańskiego i choć trudno sobie wyobrazić ich od początku w meczu ze Słowenią, to należy się powoli przyzwyczajać, że każdy z nich wkrótce może stać się fundamentalną częścią zespołu.

Bielik naciska na Glika

Bielik zaimponował podczas młodzieżowych mistrzostw Europy na pozycji środkowego obrońcy, na której spore ostatnio problemy w klubie ma Glik. Może jeszcze obecnie nie nastąpi na tej pozycji wymiana pokoleniowa, ale w najbliższej przyszłości jesteśmy sobie w stanie wyobrazić parę środkowych obrońców: Bednarek – Bielik i to na długie lata.

Na prawej obronie występowali ostatnio wymiennie Kędziora i Bereszyński, jednak żaden z nich w wieku Gumnego nie prezentował tak dużej jakości. Co ciekawe, każdy z pięciu wymienionych jest wychowankiem Lecha Poznań, co wystawia klubowi znakomite świadectwo i pokazuje, jak funkcjonuje dobra akademia. Szkoli przyszłych reprezentantów Polski taśmowo.

Szymański natomiast może w najbliższym czasie wypełnić lukę po Błaszczykowskim lub Grosickim. Dziś każdy z nich ma już grubo powyżej 30 lat i wiadomo, że turniej mistrzostw Europy może być ostatnim, w którym będą potrzebni drużynie narodowej.

Polska reprezentacja tak naprawdę nie ma problemów z obsadą bramki i ataku. Na tych pozycjach aż roi się od konkurentów na europejskim poziomie i tylko od pomysłu Jerzego Brzęczka zależeć będzie, na jakich piłkarzy postawi. Jakkolwiekby postąpił, to krzywdy reprezentacji raczej nie zrobi.

To jest wciąż szkoleniowiec, który nie cieszy się dobrą opinią, wciąż na nią pracuje i może minąć sporo czasu, aż zostanie w pełni zaakceptowany. Jest w o tyle trudnej sytuacji, że każde jego potknięcie traktowane będzie jak klęska, natomiast wygrane w grupie jako rzecz normalna, spodziewana i nie wymagająca wielkiego trenerskiego kunsztu. ©℗

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA