Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Z Piotrowskim na Górnika

Data publikacji: 01 kwietnia 2016 r. 09:14
Ostatnia aktualizacja: 01 kwietnia 2016 r. 09:14
Piłka nożna. Z Piotrowskim na Górnika
 

Rozmowa z Jakubem Piotrowskim - piłkarzem Pogoni Szczecin

Dla 18 – letniego Jakuba Piotrowskiego to bardzo ważny czas w jego krótkiej, dorosłej karierze piłkarskiej. Jeszcze we wtorek grał w reprezentacji Polski juniorów z Holandią w eliminacjach do mistrzostw Europy, w środę był już w Szczecinie, a w czwartek rano pojechał z drużyną Pogoni do Zabrza na ligowy mecz z miejscowym Górnikiem.

- Podobno klub szczególnie się postarał, by dotarł pan z Holandii jak najszybciej. Jak przebiegała podróż ?

- Jeszcze we wtorek wieczorem graliśmy mecz Holandią, a w środę lecieliśmy już samolotem z Amsterdamu do Warszawy. Stamtąd miałem udać się pociągiem do Szczecina, ale klub postarał się, żebym nie tracił zbyt wielu sił i czasu i zorganizował mi lot z Warszawy do Szczecina, za co dziękuję. Na pewno podróż przez to była mniej męcząca i mogłem się chociaż przepakować, bo w czwartek rano czekała mnie kolejna podróż. Tym razem do Zabrza.

- Skoro klubowi tak bardzo zależało na dyspozycji fizycznej swojego juniora, to chyba był w tym jakiś określony cel. Spodziewa się pan jaki ?

- Nie chcę niczego przesądzać, ale domyśliłem się, że jest szansa na to, że w Zabrzu mogę zagrać i to nawet w wyjściowym składzie. Znam sytuację kadrową w drużynie, wiem, że nie wszyscy podstawowi zawodnicy są do dyspozycji i trener jest zmuszony do roszad w składzie. Stąd pojawia się też szansa dla mnie, choć nic nie jest jeszcze przesądzone.

- Trener niczego panu nie zdradzał ?

- Jeszcze nie. Przywitał mnie w środę serdecznie, zapytał, jak mi się grało na turnieju w Holandii, czy nic mi nie dolega, jak się czuję. Oczywiście na wszystkie pytania odpowiadałem pozytywnie, bo tak jest w istocie. Czuję się dobrze i na pewno jestem gotowy na to, by dać mi szansę. Zobaczymy, czy ją dostanę.

- Czy trener może już wcześniej w jakiś szczególny sposób przygotowywał pana na grę w wyjściowym składzie ?

- Wiadomo, że każdy młody piłkarz marzy o tym, żeby grać i to jak najszybciej. Trener chyba każdemu z nas powtarza najczęściej, żeby być cierpliwym i to się sprawdza.

- W Holandii w ciągu kilku dni rozegrał pan trzy mecze, w tym dwa w wyjściowym składzie. Nie zabraknie sił i mocy w Zabrzu ?

- O to akurat boję się najmniej. Trener Piotr Jankowicz świetnie nas przygotował fizycznie do sezonu. Czuję, że mój organizm szybko się regeneruje. Grałem w ostatnim tygodniu dużo, ale nie czuję zmęczenia, ani przesytu. Jesienią po większym wysiłku miewałem dni, kiedy brakowało mi energii, dziś sytuacja jest zupełnie inna. Ta moc jest zauważalna na każdym kroku.

- Przed wyjazdem na turniej do Holandii tych gier nie było jednak zbyt wiele. Takie nieregularne granie też nie wpływa pozytywnie na formę. Jak jest w pana przypadku ?

- Brak regularnych występów może mieć bardzo ujemne konsekwencje i to wie każdy. Czasem w życiu piłkarza takie sytuacje się jednak zdarzają i oby było ich jak najmniej. Ja praktycznie zagrałem w rezerwach w meczu o puchar Polski i to wszystko. Później łapałem się do osiemnastki meczowej, ale kosztem występów w rezerwach. Liczę jednak, że obecnie tej regularności będzie więcej. Regularna gra, to lepsze czucie piłki, większa swoboda. Między innym dlatego nie zagrałem w wyjściowym składzie w pierwszym meczu turnieju w Holandii z Irlandią Północną. Musiałem nabrać rytmu. Teraz go mam.

- Na turnieju w Holandii graliście jak równy z równym z Ukrainą i Holandią. To na pewno satysfakcja, ale awansu nie udało się wywalczyć. Pozostał niedosyt ?

- Zdecydowanie tak. Z Ukrainą mieliśmy ogromną przewagę, mnóstwo niewykorzystanych okazji, natomiast mecz Holandią był typowym spotkaniem na remis.

- W drużynach przeciwnych grało kilku już dziś mocno reklamowanych graczy. Jak pan sobie radził w konfrontacji z nimi ?

- W ekipie ukraińskiej najlepszym piłkarzem był Marjan Szwed. Gra w Sevilli, razem z Krychowiakem w drużynie. Ja akurat nie miałem z nim wielu starć, by to był typowy skrzydłowy, a ja występowałem na środku pomocy. W mojej strefie grali piłkarze z klubów Ukrainy, głównie Dynama Kijów.

- W drużynie Holandii tych gwiazdeczek było jednak zdecydowanie więcej.

- Oj, tak. Na odprawie o każdym można było dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Szczególnie tych, którzy grali w mojej strefie, na środku pomocy. Taki Steven Bergwijn jest co prawda skrzydłowym, ale często schodził do środka, wyróżniał się zdecydowanie, miał kilka sytuacji, ma już nawet za sobą debiut w Lidze Mistrzów w barwach PSV Eindhoven. Donny van de Beck w barwach Ajaksu Amsterdam strzelił już nawet gola w Lidze Europejskiej, ale najbardziej wartościowym piłkarzem był według mnie ich kapitan, środkowy pomocnik Abdelhak Nouri. Na środku obrony grał natomiast wykupiony z Ajaksu przez Manchester United Timothy Mensah.

- I jak pan sobie radził w konfrontacji z tymi zawodnikami ?

- Trudno mi siebie samego ocenić, ale chyba nieźle. Miałem bardzo dużo odbiorów, większość naszych akcji ofensywnych rozpoczynała się właśnie od moich odbiorów i szybkich podań w kierunku graczy ofensywnych. Takie miałem założenia i chyba realizowałem je dobrze.

- Wygląda jednak na to, że przeciwko piłkarzom z tak renomowanych klubów szybko pan nie zagra.

- Wierzę, że kiedyś jednak to nastąpi. Są nowe wyzwania, a tym najważniejszym jest jak najczęstsza gra w ekstraklasie.

- Jest pan gotowy na regularne występy w ekstraklasie ?

- Co prawda jestem jeszcze juniorem, ale na poziomie seniorów występuję już dwa sezony. Przed przyjściem do Pogoni w barwach Wdy Świecie, a przez ostatni rok praktycznie cały czas w rezerwach. Co prawda to tylko trzecia liga, ale jednak gra na poziomie seniorów.

- Razem z panem do Pogoni przyszedł pana o rok starszy brat Bartosz, który też trenuje już z pierwszym zespołem, ale jest bramkarzem. To był taki transfer pakietowy ?

- Trochę tak. Najpierw do Pogoni trafiłem ja, później zachwalałem brata, był obserwowany i też zaproponowano mu przejście. We dwójkę jest nam zdecydowanie raźniej, rodzicie mniej się denerwują.

- Mieszkacie razem ?

- Tak, w wynajętym mieszkaniu. Brat gotuje, a ja zmywam i sprzątam, jak na młodszego brata przystało.

- Zdaje pan sobie sprawę, że Górnik w swojej historii nie zwykł przegrywać z Pogonią na własnym boisku ?

- Nie znam dobrze historii wzajemnych kontaktów, ale na pewno nie będzie miało to żadnego znaczenia na boisku. Jesteśmy w dobrej formie i choć na wiosnę wygraliśmy dopiero raz, to czujemy moc i siłę. W Zabrzu na pewno stać nas na wygraną i z takim nastawieniem wyjdziemy na boisko.

- Dziękuję za rozmowę. ©℗ Wojciech Parada

 Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA