Pogoń w piątek gra kolejny ligowy mecz. Tym razem przeciwnikiem będzie Śląsk Wrocław. Faworytem będą gospodarze, którzy mają bardzo duży potencjał w ofensywie, natomiast zdecydowanie gorzej spisują się w defensywie. W tej formacji dodatkowo zagrają osłabieni pauzującym za czerwoną kartę Tarasovsem.
Tradycją stało się, że dwa, lub jeden dzień przed meczem odbywa się konferencja prasowa z trenerem i jednym z piłkarzy. Tym razem zamiast nich wystąpił Maciej Stolarczyk. Można się domyślać, że celem tej zamiany było zdjęcie presji z trenera i piłkarza. Bardzo źle to świadczy o naszym szkoleniowcu. W momencie dużego przesilenia w klubie, kiedy drużyna pod wodzą utytułowanego trenera znalazła się na ostatnim miejscu w tabeli, należało tym bardziej stanąć twarzą w twarz przed dziennikarzami.
Maciej Stolarczyk odniósł się między innymi do ostatnich transferów w Pogoni. Szczególnie ciekawiło nas jakie argumenty zadecydowały o zatrudnianiu piłkarzy, którzy przez ostatni rok przed podpisaniem umów praktycznie nie grali w piłkę, mieli dość ciekawe piłkarskie CV, ale jednak przyszłość pokazuje, że kierowanie się formą piłkarza sprzed dwóch, albo trzech sezonów stawia odpowiedzialne za takie działania osoby w niezbyt korzystnym świetle.
- Ciftci przyszedł do nas jako gracz utytułowany - odpowiadał M. Stolarczyk. - Miał za sobą bardzo udany sezon w Dundee, skąd został wytransferowany do szkockiego potentata Celtic Glasgow za kwotę 2 mln euro. Nie kosztował nas zbyt wiele, nie spełnił sportowych oczekiwać, ale były plusy jego pobytu w Pogoni. Wielu naszych młodych piłkarzy przekonało się, że gracze z topowych europejskich klubów, za których zapłacono 2 mln euro nie są wcale lepsi od nich.
Blef z Ciftcim
Ciftci jednak nie dograł nawet rundy wiosennej do końca. Został odesłany do Szkocji, a jako powód podano kontuzję. Kilka tygodni temu prezes Mroczek w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego przyznał, że to był blef. Ciftci nie miał żadnej kontuzji, został odesłany do domu po tym jak stracono nadzieje na jakąkolwiek korzyść z posiadania tego piłkarza w drużynie.
W momencie, gdy Pogoń żegnała się z Ciftcim, klub poinformował o nowym transferze. Kontrakt na trzy lata podpisał Tomasz Hołota, który podobnie jak Ciftci z powodów sportowych miał stracony niemal cały sezon. Hołota praktycznie nie grał przez cały rok i co było do przewidzenia jest obecnie w drużynie jednym z największych rozczarowań.
- Tomka znaliśmy z jego dobrych występów z polskiej ekstraklasy - powiedział M. Stolarczyk. - Prezentował się dobrze, był w kręgu zainteresowań selekcjonera Adama Nawałki. Uznaliśmy, że będzie dobrym kandydatem do zastąpienia Mateusza Matrasa.
Ciftci i Hołota to nie jedyne mocno kontrowersyjne transfery, jakich Pogoń dokonała w dwóch ostatnich okienkach. Jednym z takich piłkarzy jest Mate Cincadze. To 22-letni defensywny pomocnik, za którego Pogoń nawet zapłaciła 100 tys euro. Piłkarz dotąd grał w lidze gruzińskiej, która zajmuje 45 miejsce w rankingu UEFA. Pogoń uznała, że wyróżniający się w tej lidze piłkarz będzie w stanie wzmocnić średni klub z 20 ligi w Europie.
- Mate jest młodym, perspektywicznym piłkarzem - ocenia M. Stolarczyk. - Wciąż liczymy, że się przełamie. Trwa to dość długo, zdajemy sobie z tego sprawę. Jesteśmy takim klubem, który musi szukać w ligach nawet tak egzotycznych, jak gruzińska.
Cincadze zamiast Kądziora
Pogoń w przerwie zimowej pozyskała Cincadze, ale nie zdecydowała się na transfer wyróżniającego się piłkarza z I ligi Damiana Kądziora. 25-letni pomocnik poprzedni sezon zakończył z 16 golami i 17 asystami w I lidze i w meczach pucharu Polski. Obecnie gra w drużynie wicelidera Górniku Zabrze, ma już na koncie 6 goli i 5 asyst i otrzymał powołanie do I reprezentacji kraju. Pogoń obserwowała tego piłkarza, ale ostatecznie go nie pozyskała.
- Ten piłkarz był poza naszym zasięgiem finansowym - odparł M. Stolarczyk, co wydaje się nie być do końca prawdą. Kądzior wzmocnił Górnika za kwotę 75 tys euro, czyli około 300 tys zł. Kosztował Górnika mniej, niż Cincadze Pogoń.
Szczeciński klub od prawie trzech lat nie wykazuje zainteresowania piłkarzami z I ligi. Ostatnim graczem z tamtej ligi poza już zweryfikowanym Drygasem, był Jakub Czerwiński, na którym Pogoń już po roku zarobiła 500 tys. euro. Maciej Stolarczyk uważa, że przeskok z I ligi do ekstraklasy jest dla niektórych zbyt duży.
- Mieliśmy takich piłkarzy, jak Bąk, czy Kun, którzy wyróżniali się w I lidze, a u nas już nie - odpowiedział M. Stolarczyk nie zauważając przy tym, że prócz Czerwińskiego piłkarzami z niższych lig byli też: Maciej Dąbrowski, Takuya Murayama i Adam Frączczak, czyli swego czasu absolutni liderzy w szczecińskim zespole. Maciej Stolarczyk zadał nawet retoryczne pytanie:
- Czy uważa pan, że trzy lata temu mieliśmy lepszy zespół?
Zainteresowanie Szczepanikiem
W ostatnich dniach Kurier dowiedział się o poważnym zainteresowaniu dwóch śląskich klub(w: Górnika Zabrze i GKS Katowice 22-letnim ofensywnym pomocnikiem Świtu Skolwin Oskarem Szczepanikiem. Zapytaliśmy również o tego piłkarza.
- Prowadzimy w klubie na jego temat rozmowy - odparł M. Stolarczyk enigmatycznie.
Pogoń ma obecnie w szerokiej kadrze kilku piłkarzy z długimi kontraktami, którzy już od dłuższego czasu rozczarowują. Zapytaliśmy, czy klub w okresie letnim próbował z kimś rozwiązać umowę.
- Nie było takiej sytuacji - odparł M. Stolarczyk.
Oznacza to, że Pogoń nie zauważyła po bardzo słabej rundzie wiosennej, że trzon zespołu nie spełnia oczekiwań i trzeba dokonać korekt w składzie poprzez rozwiązanie umowy z tymi, którzy nie spełniają oczekiwań. M. Stolarczyk zadeklarował, że w przerwie zimowej będą transfery, ale ile i na jakie pozycje, tego już nie ujawnił. ©℗ Wojciech Parada