Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Zdrowotny problem Pogoni

Data publikacji: 30 sierpnia 2018 r. 20:04
Ostatnia aktualizacja: 31 sierpnia 2018 r. 13:57
Piłka nożna. Zdrowotny problem Pogoni
 

Pogoń w poniedziałek oficjalnie ogłosiła transfer Tomasa Podstawskiego i tradycyjnie już, jak z każdym nowym piłkarzem, wiąże ogromne nadzieje. To jest piłkarz niezwykle utalentowany, do Pogoni mógł trafić jedynie dlatego że miał jakiś problem. Głównie zdrowotny.

W ciągu dwóch ostatnich sezonów rozegrał 33 mecze, wystąpił w nieco ponad 40 procent możliwych do rozegrania spotkań, po raz ostatni w wyjściowym składzie meczu ligowego zaprezentował się 11 marca, czyli prawie pół roku temu.

Raczej nie należy się spodziewać jego występu od pierwszej minuty w piątkowym meczu z Górnikiem w Zabrzu, do pełnej dyspozycji trenera Kosty Runjaica powinien być po przerwie reprezentacyjnej, czyli praktycznie równo pół roku po ostatnim pełnym, poważnym meczu.

Trener Kosta Runjaic nie mógł w obecnym sezonie korzystać z aż sześciu kontuzjowanych piłkarzy. Dla czterech z nich: Adama Buksy, Spasa Delewa, Davida Niepsuja i Jarosława Fojuta to już nie pierwsze przerwy w grze spowodowane kontuzjami, od kiedy są w Pogoni.

Te przerwy zdarzają się im zbyt często, dlatego kibice z coraz większym niepokojem i zatroskaniem obserwują kolejne ruchy transferowe, nie tylko uwzględniając przebieg karier nowych piłkarzy, ich statystyki, gole, asysty, ale też skłonność do kontuzji, przerwy w grze z tym związane. Potem może się okazać, że klub pozyskał klasowego piłkarza, z którego nie ma korzyści, bo ten się leczy.

Kontrakt i 0 meczów

W przeszłości była już taka sytuacja, że klub pozyskał też z ligi portugalskiej Bruno Loureiro, który w gierce towarzyskiej w drużynie rezerw zerwał więzadła krzyżowe i nawet w drużynie Pogoni nie zdążył zadebiutować, a stanowił dość spory koszt.

W ubiegłym roku Pogoń niespodziewanie odstąpiła od transferu Szymona Pawłowskiego, gdy ten przechodził badania lekarskie. Takie sytuacje zdarzają się rzadko, wręcz incydentalnie.

Pogoń uznała, że ryzyko zatrudnienia piłkarza jest duże ze względu na jego stan zdrowia, co dziś brzmi trochę dziwnie, bowiem Pawłowski w poprzednim sezonie z powodu drobnego urazu opuścił zaledwie jeden mecz, w barwach Termaliki zdobył 3 gole, w tym jednego przeciwko Pogoni, zaliczył 4 asysty, notował strzeleckie liczby raz na 312 minut, czyli częściej od Spasa Delewa.

75 procent Delewa

Z kolei bułgarski skrzydłowy miał w poprzednim sezonie z powodu urazów dwie przerwy w grze, opuścił z tej przyczyny 9 meczów, czyli był dyspozycyjny w 75 procentach meczów ligowych.

Delew jest jednym z tych piłkarzy, który od momentu przyjścia do Pogoni jest graczem jednym z najczęściej kontuzjowanych. Z pięciu okresów przygotowawczych przepracował w pełnym wymiarze tylko jeden. Co ciekawe, później w meczach ligowych nie było po nim widać zaległości treningowych, należał zawsze do wyróżniających się piłkarzy w drużynie, jednak trenerzy nie zawsze mogli na niego liczyć z powodu zbyt częstych urazów.

Od ponad dwóch lat, kiedy jest w drużynie, miał z powodu kontuzji już siedem przerw w grze – niektóre dłuższe, kiedy miał zerwane więzadła krzyżowe, inne mniej uciążliwe. Delew w ciągu dwóch lat spędzonych w Pogoni nie zagrał z powodu kontuzji w 20 meczach, zaliczył 73 procent możliwych meczów do rozegrania, bo na tyle pozwalało mu zdrowie.

Dwa spotkania opuścił na zakończenie sezonu. Zawsze otrzymuje zgodę z klubu na wcześniejsze zakończenie sezonu i wyjazd do rodzinnego kraju – w poprzednim roku odbiło się to szerokim echem, w obecnym już na nikim nie zrobiło wrażenia.

Sześć meczów – dwie przerwy

W obecnym sezonie Delew zagrał tylko w jednym meczu, wrócił do składu po kontuzji, by ponownie poddać się leczeniu zaledwie po jednym rozegranym spotkaniu.

Wszystko wskazuje na to, że piłkarz po przerwie reprezentacyjnej będzie już do dyspozycji trenera Kosty Runjaica. Otrzymał nawet powołanie do reprezentacji Bułgarii, ale nie weźmie udziału w zgrupowaniu właśnie z powodu urazu. W najbliższy piątek w meczu z Górnikiem jeszcze nie zagra.

Dwa lata temu do Pogoni trafił też David Niepsuj. To piłkarz, który przed przyjściem do szczecińskiego klubu nie grał na profesjonalnym poziomie, jego wartość sportowa była wielką zagadką, jednak jak się później okazało, jeszcze większym zaskoczeniem był stan jego zdrowia.

Debiut po 8 miesiącach

Piłkarz latem 2016 roku podpisał kontrakt, a swój pierwszy mecz rozegrał dopiero w marcu kolejnego roku. Wcześniej bowiem cały czas leczył kontuzję.

To nie był jednak koniec kłopotów tego zawodnika, z powodu kontuzji w ciągu dwóch ostatnich lat miał w sumie sześć przerw w grze, opuścił z tej przyczyny blisko 50 spotkań, zaliczył zaledwie 40 procent możliwych meczów do rozegrania. Abstrahując od formy sportowej tego piłkarza, korzyść z przyczyn zdrowotnych jest bardzo mała.

Trzy lata temu Pogoń zakontraktowała Jarosława Fojuta, który miał w przeszłości wiele zdrowotnych perturbacji. Między innymi z powodu poważnej kontuzji nie doszedł do skutku już wcześniej wynegocjowany transfer do Celtiku Glasgow, w którym Fojut miał dużą szansę nawet na grę w Lidze Mistrzów.

Piłkarz odbudował się w drugiej lidze norweskiej, potem trafił do ligi szkockiej, a następnie wrócił do Polski, a konkretnie do Pogoni i w ciągu trzech ostatnich sezonów ponownie dał się poznać jako piłkarz bardzo podatny na różnego rodzaju urazy.

10 przerw w grze Fojuta

Zawodnik w ciągu trzech lat miał aż 10 przerw w grze spowodowanych kontuzjami, przeważnie były to przerwy krótkie, często na jeden mecz, ale wyraźnie sugerowały, że zawodnik nie do końca może być skupiony na budowaniu formy sportowej, bo zbyt często mu coś dolegało.

Nasz obrońca obecnie leczy poważną kontuzję, nie gra w piłkę od 2 kwietnia i przerwa ta jeszcze trochę potrwa. W pełnej dyspozycji powinien być dopiero od początku rundy wiosennej. Zawodnik ten w ciągu trzech lat opuścił z powodu kontuzji blisko 40 spotkań, czyli praktycznie cały sezon. Na boisku zaliczył 67 procent możliwych spotkań do rozegrania.

Spośród wymienionych piłkarzy z dużymi skłonnościami do łapania urazów najkrócej w zespole jest Adam Buksa, ale już dał się poznać jako piłkarz równie utalentowany, co kontuzjogenny.

Najdroższy transfer w historii

W Pogoni jest od początku roku kalendarzowego, w rundzie wiosennej został wypożyczony i pod względem sportowym spełnił zadanie. Zdobył 4 gole i zapracował na transfer i kontrakt. Stanowił dla Pogoni spory wydatek, klub za jego wykupienie musiał zapłacić 350 tys. euro, to rekordowy transfer do klubu w 70-letniej historii, ale z powodów nie piłkarskich, ale zdrowotnych może okazać się wielkim fiaskiem.

Buksa już w rundzie wiosennej miał kłopoty ze zdrowiem, po raz pierwszy jeszcze podczas okresu przygotowawczego, po raz drugi w trakcie rundy. W obecnym sezonie miał już dwie przerwy w grze poprzedzone dwoma pojedynczymi występami.

Zawodnik z powodu kontuzji opuścił 8 spotkań, choć w Pogoni rozpoczął dopiero drugą rundę występów. Na ligowych boiskach zaliczył zaledwie 64 procent możliwych meczów do rozegrania, podobnie jak w przypadku wcześniej wymienionych graczy mocno dokuczają mu kontuzje.

Pogoń ma zatem duży kłopot z dość sporą grupą piłkarzy, którzy stanowczo zbyt często nie grają z powodu urazów. To są piłkarze, którzy już wcześniej sygnalizowali w innych klubach, że zdarza im się to często (Fojut, Buksa). Pogoń mimo to postanowiła Buksę wykupić, choć przez pół roku miała go w klubie i mogła dokładnie zdiagnozować zdrowotne problemy piłkarza.

Pozyskując Tomasa Podstawskiego, liczymy na jego piłkarski talent, jednak jednocześnie mocno drżymy, żeby nie potwierdził swoich zdrowotnych problemów z dwóch poprzednich sezonów. ©℗ 

Wojciech PARADA

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Jeszcze kibic
2018-08-31 13:40:44
Każdy "szanujący" się piłkarz podpisując kontrakt w polskim klubie piłkarskim, wierzy że jego klub będzie prędzej czy pózniej walczył w pucharach europejskich. To jest naturalny bodziec niczym adrenalina która potrafi podnieść poziom sportowy u piłkarza. Są jednak kluby jak nasza Pogoń Szczecińska, które co roku nie walczą o nic. Zabijając w zawodniku każdą ambicję i wiarę że można zaistnieć choć przez chwilę na wyżynach, grając w pucharach europejskich. Dlatego winą za taki stan rzeczy, zawsze będę obarczał zarządy klubów z Prezesami na czele, które nie robią nic żeby ten poziom podnieść i poprawić.
Zawodnik
2018-08-31 13:20:19
Dużo można pisać o naszym klubie ,jak na razie tylko negatywnie. Proszę jednak spojrzeć szerzej, przez pryzmat naszej centrali piłkarskiej. Nasza reprezentacja szybko odpadła z Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej, tak samo dotyczy to naszych klubów które szybko odpadły z pucharów. Teraz zadam pytanie:co nasze centrale piłkarskie robią żeby uzdrowić lub polepszyć w rodzimej piłce nożnej? Wszyscy wiemy że nic, Prezes Boniek miał być tym lekiem uzdrawiającym krajową piłkę. Po początkowych małych sukcesach osiadł na laurach opowiadając nam obecnie bajki rodem z PRL-u. Mam wrażenie że skostniałe struktury piłkarskie( jeszcze komunistyczny beton) nie chcą żadnych zmian,wolą trwać w tym szambie gdzie nikt za nic nie odpowiada.To samo dotyczy naszych klubów piłkarskich, tylko kto to zmieni?
Klub Sportowych rencistów
2018-08-30 21:32:13
Wniosek po tej analizie oraz tego co kibic doświadcza oglądając-a raczej nie oglądając takich wątłego zdrowia piłkarzy jest jeden.Zmienić konsylium lekarskie i zlecić takie badania zawodników lekarzom orzecznikom w ZUS.Gwarantuję,że zarówno przed podpisaniem kontraktu,jak i po zgłoszeniu przez zawodnika "kontuzji" będą bardzo rzetelnie,wnikliwie przebadani i żaden nie otrzyma decyzji mówiącej o tym,że cokolwiek mu dolega. Inaczej klub na tych sportowych schorowanych piłkarskich emerytach będzie tylko tracił i dokładał do tego chorego biznesu.
Ja
2018-08-30 20:36:59
Delegacji i krzyzowe??? Czy jeste debilem?!?!?
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA