Piątek, 29 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Zimny prysznic w grudniu

Data publikacji: 17 grudnia 2019 r. 19:26
Ostatnia aktualizacja: 20 grudnia 2019 r. 14:01
Piłka nożna. Zimny prysznic w grudniu
 

Mnóstwo krytyki spadło na piłkarzy Pogoni i jej trenera po ostatniej porażce z Wisłą w Krakowie. Jeżeli lider tabeli niewiele jest w stanie zrobić w pojedynku z ostatnią drużyną, przegrywającą wcześniej ile się da i z kim się da, to rzeczywiście stan niezadowolenia musi być wysoki.

Wielokrotnie wcześniej zwracaliśmy jednak uwagę na fakt, że Pogoń bywa w obecnym sezonie liderem, zbiera punkty, bije pod tym względem nawet klubowe rekordy, daje mnóstwo pozytywnych sygnałów, ale nie jest to zespół grający jak lider, jak kandydat do mistrzowskiego tytułu.

Pogoń w rundzie jesiennej wraz z meczami o Puchar Polski rozegrała 21 spotkań, ale tylko w czterech zdobyła więcej jak jednego gola. W sumie w 21 spotkaniach zdobyła 23 bramki, co jak na zespół z aspiracjami nie jest wynikiem zadowalającym.

Pogoń wygrała jedenaście spotkań, ale tylko w dwóch różnicą większą jak jeden gol. Musiała te mecze wybiegać, wyszarpać. To bardzo popularne stwierdzenie, ale chyba dosadnie określające sytuację, w jakiej obecnie znalazła się Pogoń, że po meczu z Wisłą stała się ofiarą własnego sukcesu. Na razie takiego mini sukcesu.

Dwa lata różnicy

Drużyna jeszcze dwa lata temu stała nad przepaścią, była niemal pewnym kandydatem do spadku, a przed piątkowym meczem z Wisłą była liderem. Zespół w porównaniu z analogicznym okresem sprzed dwóch lat wywalczył po 19 kolejkach o 24 punkty więcej. Nie stało się to bez przyczyny, ale z powodu wielu trafnych i przemyślanych decyzji, z powodu wykonanej pracy trenera i jego piłkarzy, umiejętnego dobierania zawodników pod określony styl i charakter zespołu.

Takie mecze jak z Wisłą świadczą głównie źle o polskiej ekstraklasie, o stanie polskiego futbolu klubowego. Jeżeli Pogoń jest pośmiewiskiem piłkarskiej Polski, bo przegrała z outsiderem, to gdzie są takie kluby, jak: Legia, Lech i Lechia? Do poprzedniej kolejki wszystkie w komplecie były za Pogonią. Do dziś przed Pogonią jest tylko Legia, ale wciąż w zasięgu szczecińskiej drużyny, która Legię w dwóch meczach obecnego sezonu ograła.

To nie jest tak, że liderująca w tabeli Pogoń powinna się wstydzić przegranej z Wisłą. Oczywiście nie może być z tego powodu dumna. To raczej stan polskiej ekstraklasy jest w opłakanym stanie i efektem tego jest między innymi bardzo wysoka pozycja w tabeli Pogoni, która ma wiele wad, ograniczeń, ale mimo to udaje jej się bardzo często wygrywać. Czasem szczęśliwie, czasem zasłużenie, ale mogą też się trafić przykre niespodzianki.

Porażka z Wisłą pokazuje też, że można w polskiej ekstraklasie być liderem z szansami na tytuł mistrza Polski, ale można też zakładać, że ten sam zespół miałby problem ze zdominowaniem rywalizacji w polskiej pierwszej lidze. Różnice w jakości są niewielkie.

Druga porażka z outsiderem

Pogoń już drugi raz w obecnym sezonie przegrała mecz z ostatnią drużyną w tabeli. Po raz pierwszy miało to miejsce po piątej serii spotkań. Pogoń była wówczas wiceliderem z taką samą zdobyczą punktową jak liderujący Śląsk Wrocław.

Podejmowała ostatnią w tabeli Wisłę Płock i przegrała z nią na własnym boisku. Żeby było dosadniej, to ta sama Wisła po kilku tygodniach też została liderem. Po raz pierwszy w swojej historii. Stało się to w sezonie, w którym była ostatnia, a następnie pierwsza. Paradoks.

Podobnie jak w spotkaniu w Krakowie, również mecz Pogoni z Wisłą Płock nie przebiegał pod zdecydowane dyktando szczecinian. To był mecz dwóch równych drużyn, ale z olbrzymimi różnicami punktowymi i z różnych biegunów w tabeli.

Pogoń przegrała też mecz w jedenastym swoim meczu, kiedy także występowała w roli lidera i podejmowała beniaminka ekstraklasy Raków Częstochowa, który zajmował czwarte miejsce od końca z punktem przewagi nad przedostatnią drużyną w tabeli.

I co się stało? Pogoń ten mecz przegrała. Po raz drugi na własnym stadionie – i to w spotkaniu, które znakomicie się ułożyło. Szczecinianie w tym meczu prowadzili i przegrali z zespołem grającym po raz pierwszy w ekstraklasie od 21 lat.

Gorsi od I-ligowca

Pogoń w obecnym sezonie przegrała też mecz z I-ligową Stalą Mielec w Pucharze Polski. Przegrała wyraźnie, nie zdobyła gola, zaprezentowała się fatalnie. W obecnym sezonie nie potrafiła też wygrać z broniącymi się przed spadkiem Górnikiem i Arką.

Wydaje się, że zajmowane miejsce w tabeli, pokaźny dorobek punktowy nieco zamazały prawdziwy obraz drużyny, który wymaga ciągłych zmian, retuszów i wzmocnień. Pogoń ma spore problemy, w wielu aspektach widoczne są braki i mankamenty, ale chcemy bardzo szybko widzieć zespół na szczycie, i to przez długie lata.

Pogoń powinna do tego dążyć, ale już dziś widzimy, że podstawowym celem jest zarabianie pieniędzy na transferach. Jeszcze się sezon nie zakończył, a z Pogoni wyjechał na testy medyczne podstawowy zawodnik Adam Buksa, bez którego Pogoń na pewno będzie słabsza, niż w całej rundzie jesiennej.

Pogoń powinna uzupełniać skład lepszymi zawodnikami, bo na kilku pozycjach grają piłkarze z ograniczonymi możliwościami, które nadrabiają ambicją, dyscypliną taktyczną, konsekwencją i dobrym przygotowaniem motorycznym. To za mało.

Żeby osiągać sukcesy, potrzeba zdecydowanie więcej jakości. Na dziś Kosta Runjaic wydaje się być trenerem, który wyciska z drużyny wszystko co najlepsze i raczej trudno się spodziewać, żeby w tym składzie zespół mógł grać jeszcze lepiej, a wiemy już, że skład będzie na wiosnę słabszy.

Transfery do i z klubu

Pogoń zrobiła latem kilka bardzo dobrych transferów i na kilku pozycjach prezentuje się okazale. Wielu piłkarzy Pogoń też jednak straciła. W krótkim czasie odeszli: Rapa, Walukiewicz, Dvali, Piotrowski, Majewski, a teraz dołączył do tego grona Buksa. Ponadto kontuzje na dłuższy czas wyeliminowały dwóch kolejnych fundamentalnych piłkarzy: Drygasa i Malca. To ośmiu klasowych jak polską ekstraklasę piłkarzy piłkarzy, absolutnie kluczowi.

Nawet bardzo udane transfery nie mogą zrekompensować tych strat, nie mówiąc już o podniesieniu jakości zespołu, co na niektórych pozycjach udaje się robić. Pogoń mimo roszad kadrowych, mimo odejścia kilku podstawowych piłkarzy potrafi grać lepiej, skuteczniej, ale przy obecnej polityce personalnej pewnych granic nie przeskoczy.

Pogoń jest obecnie najgorzej punktującym zespołem w klasyfikacji Pro Junior System, co znaczy, że w drużynie praktycznie nie ma piłkarzy na ekstraklasowym poziomie w roczniku 1999 lub młodsi. Kilku trenuje z pierwszym zespołem, ale żaden z nich nie jest brany pod uwagę przy ustalaniu składu.

Akademia nie dostarcza do pierwszego zespołu gotowych do podjęcia rywalizacji piłkarzy. Przykłady takich zawodników, jak: Piotrowski, Walukiewicz, Kort czy Rudol pokazują też, że piłkarze przechodzący w Pogoni przez proces szkoleniowy nie są kompletnie gotowi na rywalizację o miejsce w składzie w klubach zagranicznych – nie liczą się o miejsce w składzie w ogóle.

Jest postęp

Pogoń przez ostatnie dwa lata zmieniła się na lepsze pod kilkoma względami, ale pod wieloma względami wciąż jest klubem na dorobku z bardzo wieloma ograniczeniami, które przykrywane są przez różne marketingowe działania, kwieciste wypowiedzi i propagandowe wywiady najważniejszych osób w klubie.

Z porażki z Wisłą nie ma się z czego cieszyć, ale gdyby ten mecz przegrała Pogoń plasująca się w środku tabeli, to raczej wielkiego hałasu by nie było. Pogoń w obecnym sezonie zaszła bardzo wysoko i dlatego wymagania w stosunku do tej drużyny wzrosły, co ma swoje konsekwencje w postaci większej fali niezadowolenia w przypadku niespodziewanej porażki poniesionej w słabym stylu.

Pracujący niegdyś w Pogoni Szczecin Czesław Michniewicz po zakończeniu sezonu zasadniczego 2015/16 powiedział, że Pogoń jest na trzecim miejscu w tabeli, ale nie jest trzecią siłą w polskiej ekstraklasie. Pogoń przed meczem z Wisłą była liderem, ale nie można było o niej powiedzieć, że jest najlepszym zespołem w Polsce. Nie jest. Jest za to liderem pod względem zarabiania pieniędzy na sprzedaży piłkarzy.

Rywalizacja w polskiej ekstraklasie przypomina trochę konkurencję w rzucie oszczepem, w której żaden z zawodników nie potrafi rzucić dalej niż na odległość 20 metrów, a większość z nich przekracza jeszcze linię rzutu. Pogoń tę linię przekroczyła w Krakowie, ale gra toczy się dalej. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Sławek
2019-12-20 13:54:22
@Jonatan "Buk" to potoczne okreslenie bukmachera albo osoby zawierajacej zaklady bukmacherskie. Jak nie macie niv konstruktywnego do napisania to szukacie czegokolwiek byle tylko cos napisac....
Ha
2019-12-19 06:24:25
ZNOWU ZNAWCA SIE URUCHOMIŁ A W POGONI LEJĄ Z NIEGO
Ksiądz Andrzej
2019-12-18 10:18:27
Buk z totalizatora człowieku małej wiary i nie za dużej wiedzy.
jonatan
2019-12-18 00:32:41
Księżulek, ten "Buk" to z puszczy bukowej, czy "Bóg" z twojej parafii?
Ksiądz Andrzej
2019-12-17 23:37:24
Co do porażki z Wisłą to Buk tak chciał.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA