Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Złote dziecko Warszawy

Data publikacji: 05 września 2018 r. 21:03
Ostatnia aktualizacja: 05 września 2018 r. 21:03
Piłka nożna. Złote dziecko Warszawy
 

Jeżeli polski, znakomicie rokujący, piłkarz wyjeżdża do zagranicznego klubu i niespełna po trzech latach powraca do rodzimej ligi, ale nie do klubu, z którego wypłynął, z którym trzy razy wywalczył mistrzostwo kraju, pięć razy Puchar Polski, ale do klubu, który w całej swojej historii nie wywalczył żadnego trofeum, czyli do Pogoni Szczecin, to taki ruch na pewno trudno z jego punktu widzenia nazwać krokiem do przodu.

Michał Żyro przed wyjazdem do angielskiego Wolverhampton uchodził w Polsce za wielki talent. To z nim w podstawowym składzie Legia pewnie wyeliminowała z rozgrywek o Ligę Mistrzów Celtic Glasgow, a nie zagrała w tych rozgrywkach tylko przez proceduralne niedopatrzenie. To największa z okresu gry w Legii trauma Michała Żyro, brak spełnienia i występów w Lidze Mistrzów, na co on i zespół byli wówczas gotowi pod każdym względem.

Legia wtedy wyceniała go na 5 mln euro. Za tyle chciała go sprzedać i rozsyłała nawet listy do wielkich europejskich marek. Taka forma transakcji nie powiodła się z tej przyczyny, że to przede wszystkim klub musi wyrazić taką gotowość, choć w świecie piłkarskiego biznesu różnie układały się losy piłkarskich transakcji.

Żyro ostatecznie został wytransferowany do angielskiego Wolverhampton za 0,5 mln euro. Transfer dokonany został w najgorszym z możliwych momentów. Żyro był po kontuzji zerwania więzadła wewnętrznego w stawie skokowym.

Później, już po transferze do Anglii, ta kontuzja odnowiła się, miała na pewno istotny wpływ na aklimatyzację piłkarza, która nie przebiegła pomyślnie głównie z tego powodu, że wkrótce doznał kolejnej, znacznie groźniejszej kontuzji, wykluczającej piłkarza z gry na rok.

Transfer w zimowym okienku

Ponadto utalentowany skrzydłowy wytransferowany został do Anglii w okresie zimowym, który zawsze jest niefortunny szczególnie dla polskich piłkarzy. Anglicy są w środku sezonu, Polacy natomiast w tym okresie najczęściej przygotowują się do rozgrywek. Mimo to spodziewano się, że grający zaledwie w Championship Wolverhampton będzie tylko przystankiem na drodze piłkarza, który w Polsce uchodził za wielki talent, był podstawowym graczem najlepszej w Polsce drużyny.

Dziś nie dowiemy się, jak potoczyłaby się kariera piłkarza, gdyby nie dwie kontuzje, które nie tylko wykluczyły go z gry na cały rok, ale praktycznie pozbawiły szans równej rywalizacji już w kolejnym sezonie 2017/18. Piłkarz praktycznie przestał być brany pod uwagę nie tylko przy ustalaniu składu, ale nawet kadry meczowej, jego pozycja w zespole, który miał się okazać dla niego przystankiem do poważniejszej kariery, stała się marginalna.

Wolverhampton zmieniał swoje oblicze, stał się jednym z faworytów do awansu do Premier League, poza tym imponował stylem gry, bardziej europejskim niż wyspiarskim. Podobał się, grał skutecznie, liderował w tabeli, nie był tam potrzebny polski piłkarz, do tego podatny na kontuzje.

Imponujący awans Wilków

Wolverhampton wygrał ligę w imponującym stylu ze średnią zdobytych punktów na poziomie 2,15. Dla Michała Żyry nie było miejsca w tym zespole, piłkarz aż nadto dobitnie się o tym przekonał, występował jedynie w drużynie U 23, nie taka miała być jego rola w tym klubie.

Zorientował się, że jest bez szans na rywalizację o miejsce w składzie i postanowił odejść na pół roku do Charlton Athletic. Przegrał z tym klubem baraże o awans do Championship, a po powrocie do Wolverhampton wiedział już, że raczej jest bez szans na pozostanie w drużynie, która w pięknym stylu wywalczyła awans do Premier League.

Okazało się zatem, że to nie Michał Żyro wypromował się w Wolverhampton do wyższej ligi, ale na odwrót. To jego klub, ale już bez udziału polskiego piłkarza dokonał wyczynu, jakiego nikt od niego wcześniej nie oczekiwał.

Jeszcze rok temu polski skrzydłowy grywający w Anglii również w ataku, dostał niespodziewaną propozycję z niemieckiego Hannover 96, ale z niej nie skorzystał. Próba powalczenia o miejsce w składzie Wolverhampton była zdecydowanie bardziej kusząca, choć w efekcie zakończyła się porażką.

Wybór między Pogonią a Śląskiem

Dziś piłkarz musiał mocno spuścić ze swoich aspiracji. Wybierał między Pogonią a Śląskiem Wrocław. Ten drugi podobno zrezygnował ostatecznie z transferu, bo przed dokładnym przebadaniem piłkarza uznał to za działanie nazbyt ryzykowne.

Żyro od roku jest zdrowy, od pół roku grywał w piłkę regularnie, choć zaledwie na poziomie League One, Pogoń nie znalazła jednak czasu na gruntowne zbadanie piłkarza, transakcja została zrealizowana ostatniego dnia okienka transferowego i uznana została za okazję.

Żyro w Pogoni ma powrócić do swojej najlepszej formy, jaką prezentował w Legii, gdy podczas jednego sezonu notował aż 14 asyst i ma to uczynić w zespole, którego wprowadzi na zdecydowanie wyższy poziom, niż ma to miejsce obecnie.

Pogoń pozyskała piłkarza ze złotego pokolenia legionistów, piłkarzy urodzonych w latach 1991 i 92. Z najbardziej utalentowanych piłkarzy z tych roczników żaden nie potrafił zrobić kariery w zagranicznym klubie, żaden nie umiał wybić się w innym klubie niż Legia. To samo dotyczy Michała Żyro.

Złote dzieci Legii

Z jego rówieśników wypromowanych w Legii grają obecnie w innych polskich klubach: Furman (Wisła P.), Wolski, Borysiuk i Łukasik (wszyscy Lechia). Każdy z nich odbił się bardzo boleśnie od klubu zagranicznego, choć żaden z nich nie trafił do jakiegoś potentata.

Na polską ekstraklasę wciąż są to piłkarze wystarczający, nawet wybijający się. Jeżeli Michał Żyro ma pełnić w Pogoni podobną rolę jak Furman w Wiśle czy Wolski przed kontuzją w Wiśle, a następnie w Lechii, to z całą pewnością nikt w Szczecinie nie powinien mieć żalu, że Pogoń dość nagle, w trybie pilnym zdecydowała się na dość ryzykowny z uwagi na wcześniejsze urazy ruch transferowy.

Pogoń pozyskała piłkarza utytułowanego, niegdyś znakomicie rokującego, którego Legia wyceniała nawet na 5 mln euro. To jednak daleka przeszłość. Ta ostatnia to pasmo nieszczęść spowodowane groźnymi kontuzjami, długimi przerwami w grze, rehabilitacją i niespełnionymi marzeniami o zawojowaniu Premier League.

Dorobek piłkarza jest imponujący, ale tylko w polskiej ekstraklasie. W barwach Legii rozegrał 96 spotkań, zdobył 13 goli, zaliczył 23 asysty, w sezonie 2013/14 miał na koncie 4 gole i 14 asyst, w kolejnym sezonie 5 goli i 5 asyst, potem zaczęły się jego zdrowotne kłopoty, ale od prawie roku jest zdrowy i pełen zapału.

Rozegrał 24 mecze w fazie grupowej Ligi Europy, aż 17 spotkań w eliminacjach Ligi Mistrzów i Ligi Europy, jego kontrakt z Wolverhampton wygasa z końcem obecnego sezonu, czyli po okresie wypożyczenia do Pogoni. Jeżeli zawodnik spełni oczekiwania, odbuduje formę, to jest duża szansa zatrzymania go na dłużej, będzie bowiem wolnym piłkarzem, wciąż młodym i jeszcze perspektywicznym. ©℗

Wojciech PARADA

Fot. pogonszczecin.pl

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA