Czwartek, 28 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Złote pokolenie chłopców Ryziewicza

Data publikacji: 01 kwietnia 2019 r. 18:12
Ostatnia aktualizacja: 02 kwietnia 2019 r. 08:25
Piłka nożna. Złote pokolenie chłopców Ryziewicza
 

Rocznik 1954 do dziś pozostaje najlepszym w historii klubu jeżeli weźmiemy pod uwagę liczbę piłkarzy grających później w ekstraklasie. W roku 2019 wszyscy są w okresie osiągania wieku emerytalnego, kończą po 65 lat, a niespełna pół wieku temu stanowili w dużej części nadzieje piłki nożnej w Pogoni.

Spośród drużyny trenowanej we wczesnej fazie rozwoju przez Floriana Krygiera, a w wieku juniora przez Zbigniewa Ryziewicza, do pierwszej drużyny Edmunda Zientary przebiło się aż sześciu z nich: Andrzej Woronko, Zbigniew Kozłowski, Zbigniew Czepan, Mirosław Masicz, Jerzy Postaremczak i Zbigniew Piasecki.

Wszyscy zdołali zadebiutować w ekstraklasie, trzech pierwszych grało w Pogoni ponad 10 lat, rozegrali dla szczecińskiego klubu ponad 200 spotkań. Trzej pozostali nie zdołali przebić się na dłużej.

Każdy z nich przed wejściem do pierwszej drużyny terminował w zespole rezerw prowadzonym przez doświadczonego szkoleniowca Mariana Suchogórskiego, jednego z pierwszych absolwentów powojennej szkoły trenerów, którą w tym czasie ukończyli tez między innymi: Stefan Żywotko i Kazimierz Górski.

Porażka z Zawiszą

Drużyna z rocznika 1954 nie osiągnęła żadnego ogólnopolskiego sukcesu, nie zakwalifikowała się do turnieju finałowego mistrzostw Polski juniorów w roku 1972. W grupie półfinałowej podopieczni trenera Ryziewicza pokonali Legię Warszawa, Lechię Gdańsk, ale przegrali z Zawiszą Bydgoszcz, w którym rolę rezerwowego pełnił 16-letni wówczas Zbigniew Boniek.

To był zespół, który osiągał sukcesy w prestiżowych zagranicznych turniejach. W roku 1973 triumfował w mocno obsadzonym, międzynarodowym turnieju w Pradze. W finale Pogoń Zbigniewa Ryziewicza zremisowała w normalnym czasie gry 2:2 z Duklą Praga, która systematycznie dostarczała gotowych piłkarzy do pierwszego zespołu. W rzutach karnych lepsi okazali się szczecinianie.

To był ich ostatni wspólny występ, Woronko i Masicz mieli już za sobą debiuty w ekstraklasie, w kolejnym sezonie do pierwszej drużyny dołączyli następni: Kozłowski, Postaremczak, Piasecki. Jako ostatni do pierwszej drużyny przebił się Czepan.

Jako pierwszy w pierwszym zespole w meczu ekstraklasy wystąpił Andrzej Woronko. W rundzie jesiennej roku 1972 zagrał jako zmiennik dwa razy, ale za każdym razem były to występy przeciwko tuzom polskiej ekstraklasy.

Debiut Woronki z Legią

Najpierw zaprezentował się w przegranym na własnym boisku 0:1 spotkaniu przeciwko Legii Warszawa, a w meczu kończącym rundę jesienną roku 1972 zastąpił na ostatni kwadrans o rok starszego innego wychowanka Leszka Wolskiego w przegranej 0:1 konfrontacji z Ruchem Chorzów.

W rundzie wiosennej w trzech meczach w roli zmiennika zaprezentował się Mirosław Masicz. Woronko natomiast wiosną 1973 roku grał już regularnie, zdobył tez swoją pierwsza bramkę. Było to w wygranym 2:0 spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec, po którym wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie.

Woronko wiosną 1973 roku grał we wszystkich meczach, w kilku w podstawowym składzie, zdobył aż pięć goli, okazał się odkryciem rundy. Później okazało się, że utalentowany napastnik już w żadnym z sezonów nie był tak skuteczny. Grał w Pogoni przez jedenaście sezonów, ale zdobył zaledwie 20 goli, czyli jak na napastnika całkiem niewiele.

Znakomita postawa Woronki w rundzie wiosennej roku 1973 spowodowała, że trener Edmund Zientara w sezonie 1973/74 sięgnął po kolejnych piłkarzy z rocznika 1954. Zbigniew Kozłowski i Zbigniew Piasecki zadebiutowali już w drugim meczu sezonu przeciwko rywalowi najsilniejszemu z możliwych – Stali Mielec, wtedy mistrzowi Polski.

Debiuty przeciwko mistrzowi Polski

Kozłowski zagrał na nietypowej dla siebie pozycji lewego obrońcy, Piasecki natomiast wszedł na boisku w 65 minucie meczu. Cały mecz grali wówczas: Andrzej Woronko i starszy od nich o rok Leszek Wolski. To był pierwszy mecz, kiedy z utalentowanej drużyny juniorów rocznika 1954 wystąpiło aż trzech piłkarzy, a czas pokazał, że w przyszłości takich spotkań było wiele.

Dla Kozłowskiego i Piaseckiego to były jedyne mecze w rundzie jesiennej roku 1973. Dla Piaseckiego to był w ogóle jedyny występ w ekstraklasie, w zrobieniu poważniejszej kariery przeszkodziły mu kontuzje. Kozłowski natomiast od rundy wiosennej roku 1974 był już podstawowym zawodnikiem, potrzebował pół roku na wywalczenie miejsca w wyjściowej jedenastce.

W sezonie 1973/74 cztery mecze rozegrał kolejny ze złotych chłopców z rocznika 1954 Jerzy Postaremczak. Utalentowany bramkarz miał sporą konkurencję. O miejsce w składzie rywalizowali dwaj bardziej doświadczeni bramkarze: Ryszard But i Wojciech Frączczak. Ten drugi był starszy od Postaremczaka o 15 lat.

Jego debiut przypadł na mecz z Ruchem Chorzów zakończony wynikiem 2:2. W składzie byli też jego rówieśnicy: Leszek Wolski i Andrzej Woronko. To był jedyny mecz naszego bramkarza w rundzie jesiennej, wiosną zagrał jeszcze w trzech spotkaniach i jego ekstraklasowa kariera zakończyła się.

Osiem puszczonych goli Postaremczaka

Postaremczak w dwóch z trzech meczach rozegranych wiosną 1974 roku puścił aż osiem goli, ale przeciwko rywalom z najwyższej półki. Najpierw portowców rozgromił zmierzający po tytuł mistrza Polski Ruch Chorzów, wygrywając aż 5:0, a następnie z Pogonią wygrała u siebie Legia Warszawa aż 3:0. To był pożegnalny występ Postaremczaka w ekstraklasie. W spotkaniu tym grali w podstawowym składzie jego rówieśnicy: Zbigniew Kozłowski, Andrzej Woronko i Leszek Wolski.

Ostatnim z piłkarzy, który z utalentowanego rocznika 1954 trafił do pierwszej drużyny był Zbigniew Czepan. To był zawodnik od zawsze jeden z najlepszych pod względem wyszkolenia technicznego, ale skromne warunki fizyczne spowodowały, że na swoją szansę musiał czekać dłużej od innych.

Potrzebował więcej czasu, dłużej ogrywał się w rezerwach, ale jak już trafił do pierwszego zespołu, to spośród wszystkich juniorów z rocznika 1954 zagrzał miejsce najdłużej. Rozegrał dla Pogoni 290 spotkań i do dziś pozostaje jedną z największych legend, piłkarzem nie do końca docenianym.

Czepan zadebiutował w ekstraklasie w wieku 20 lat. Wszedł na boisko na ostatnich 7 minut zastępując o rok starszego Leszka Wolskiego w wygranym 1:0 meczu z GKS Tychy. Gola w tamtym spotkaniu zdobył Andrzej Woronko, a Zbigniew Kozłowski utworzył parę środkowych obrońców z Ryszardem Malinowskim, która funkcjonowała przez cztery sezony.

Szansa nie trwa wiecznie

Przykłady piłkarzy z rocznika 1954 pokazują, że młodzi piłkarze otrzymują szansę i tak naprawdę potrzebują sezonu, lub maksymalnie dwóch, by do siebie przekonać. Jeżeli to nie następuje, to w ich miejsce wchodzą następni. Rok po debiucie Postaremczaka Pogoń pozyskała ze Stomilu Olsztyn młodszego o dwa lata Marka Szczecha, w tym samym czasie do zespołu przyszedł jego rówieśnik Adam Kensy.

Kozłowski, Woronko i Czepan utrzymali miejsce na dłużej, bo szybko potrafili do siebie przekonać. Woronko i Czepan byli piłkarzami ofensywnymi i już w pierwszej rundzie swoich występów zdobywali swoje pierwsze bramki. Nikt nie czekał dwóch, lub trzech sezonów.

Każdy z ówczesnych juniorów otrzymał staranną trenerską opiekę w osobach doświadczonych, wykształconych szkoleniowców na różnych szczeblach ich kariery. Zbigniew Ryziewicz był trenerem juniorów Pogoni przez 14 lat, następnie przez kolejne trzy lata prowadził zespół rezerw, natomiast Edmund Zientara miał za sobą tytuł mistrza Polski wywalczony z Legią Warszawa zarówno jako piłkarz, jak i trener.

Wiele czynników złożyło się na to, że udało się w tamtym czasie wyszkolić znakomitych piłkarzy, przede wszystkim jednak największa zasługa była po stronie wysokiej klasy szkoleniowców, którzy opiekowali się tamtym pokoleniem przez całą ich młodzieżową karierę. ©℗ 

Wojciech PARADA

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

gool
2019-04-02 07:55:00
A co robi A. Nawałka na zdjęciu? :)
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA