Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka nożna. Zwoliński lubi grać pod presją (ROZMOWA)

Data publikacji: 15 lipca 2016 r. 11:17
Ostatnia aktualizacja: 15 lipca 2016 r. 11:17
Piłka nożna. Zwoliński lubi grać pod presją (ROZMOWA)
 

Rozmowa z Łukaszem Zwolińskim - piłkarzem Pogoni Szczecin

Dla 23-letniego Łukasza Zwolińskiego to trzeci pełny sezon na boiskach ekstraklasy. W dwóch poprzednich zdobył 20 goli, w ostatnim był dość mocno krytykowany, szczególnie za brak skuteczności wiosną. Dziś w drużynie nie ma praktycznie konkurencji w ataku. Klub pożegnał się z Vlado Dwaliszwilim i cały ciężar zdobywania goli spada na wychowanka.

- Jest pan gotowy udźwignąć odpowiedzialność ? - zapytaliśmy Łukasza Zwolińskiego przed pierwszym meczem nowego sezonu w Krakowie z miejscową Wisłą.

- Nie boję się ani odpowiedzialności, ani presji. Jestem ze Szczecina, od dziecka kibicowałem Pogoni i zawsze marzyłem o takiej sytuacji. Marzyłem o tym, że będę piłkarzem, na którego liczą. Presja i odpowiedzialność raczej mnie napędzają, motywują, nie pętają mi nóg.

- Poprzednia runda nie była zbyt udana. Nie ma obaw, że strzelecka niemoc może trwać ?

- Nie zakładam takiej sytuacji. Oczywiście nie mogę ciągle zaprzątać głowy tym, żeby koniecznie strzelić gola. Przede wszystkim muszę pracować dla drużyny. Jeżeli zespół będzie dobrze funkcjonował, a ja potrafię się w nim odnaleźć, to na pewno wszyscy będą zadowoleni. Co do tej niemocy strzeleckiej, to różnie można się na nią zapatrywać. W meczach grupy mistrzowskiej strzeliłem dwa gole, oba decydowały o naszej wygranej, więc chciałbym założyć, że kryzys już minął.

- Miał pan też trzy asysty, co nie wszyscy chcą zauważyć ?

- Cieszę się, że ktoś z boku do dostrzega. W poprzednim sezonie, który uznawany był za lepszy tych asyst nie miałem, nie dogrywałem piłek kolegom. Nie chcę się usprawiedliwiać, bo zawsze staram się dostrzegać mankamenty w mojej grze, ale dziś napastników rozlicza się nie tylko ze strzelanych bramek.

- Klub nie zdecydował się na transfer napastnika. Wykazał się w ten sposób dużym zaufaniem w stosunku do pana. Tez tak pan to odbiera ?

- Jestem wdzięczny za to, że klub mnie docenia, ale chyba wcześniej też zapracowałem sobie na to zaufanie. Miałem okres, że strzelałem gole niemal w każdym meczu, w sumie jest ich 20. To nie jest oszałamiający wynik, ale też nie ma się czego wstydzić. Początek poprzedniego sezonu też miałem udany, strzeliłem sześć goli, drużyna nie przegrywała. Problem pojawił się, gdy nabawiłem się kontuzji. Miałem długą przerwę, a potem, gdy wróciłem na boisko, to nie umiałem złapać odpowiedniego rytmu.

- Okienko transferowe kończy się 31 sierpnia. Nie obawia się pan, że jeżeli do tego dnia nie spełni pan oczekiwań, to klub jednak zdecyduje się na transfer napastnika ?

- Nie mogę się obawiać takiej sytuacji. Jeżeli klub uzna, że potrzebny jest piłkarz na konkretną pozycję, to nie można się obrażać, tylko trzeba udowodnić, że zasługuje się na miejsce w składzie. W mojej sytuacji nic się nie zmieni.

- Jest tęsknota za inauguracją ?

- Jest i to ogromna. Każdy piłkarz chce jak najszybciej wyjść już na boisko i pokazać co potrafi. Ja czekam na to podwójnie, bo wiem i zdaję sobie sprawę, że wiosną nie wszystko układało się dobrze.

- Mówi się, że szczególnie dla napastnika najtrudniejszy jest właśnie ten drugi rok, bo w pierwszym gra się zdecydowanie łatwiej jako piłkarzowi anonimowemu.

- Potwierdzam. Dwa sezony temu nie czułem na sobie tak dużej uwagi obrońców, jak w poprzednim sezonie. Nie twierdzę, że rywale mnie lekceważyli, na pewno nie, ale jednak miałem nieco więcej swobody, więcej czasu na oddanie strzału. W poprzednim sezonie już tego nie było. Często, jak dochodziło do dośrodkowania, to czułem na sobie nie jednego, a nawet dwóch, lub trzech piłkarzy.

- W obecnym sezonie łatwiej nie będzie …

- Nie spodziewam się, ale jednak mam już więcej doświadczenia, trochę dojrzałem, cały czas dużo od siebie wymagam. Umówmy się, że jeżeli chcę być traktowany, jako dobry napastnik, to w swoim trzecim kolejnym sezonie muszę to potwierdzić. Znam też lepiej obrońców, którzy ze mną walczą. Jestem optymistą.

- Wiosną mówił pan, że znacznie lepiej gra się panu z Vlado, niż bez niego. Wychodzi na to, że obecnie trzeba się będzie znów przyzwyczaić do gry jednym napastnikiem.

- Gra z jednym napastnikiem, to będzie tylko ustawienie wyjściowe, takie na papierze. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, ale nasza gra ma wyglądać w ten sposób, że nie będę osamotniony w działaniach ofensywnych. Myślę, że będzie to widoczne już w pierwszym spotkaniu.

- Nowy trener, to i nowe zwyczaje …

- Wiadomo, że każdy trener ma swój sposób na drużynę i trzeba się podporządkować. Nie chcę mówić zbyt dużo o taktyce, niech zweryfikuje to boisko. Z nowym szkoleniowcem od początku był bardzo dobry kontakt. Trener dużo z nami rozmawia, do każdego z nas dzwonił nawet podczas naszych urlopów i pytał, jak się czujemy.

- Do pana są jakieś szczególne uwagi ? Czy trener inaczej widzi pana rolę w drużynie ?

- Te uwagi dotyczą bardziej elementów taktycznych. Chodzi o to, by odpowiednio się poruszać po boisku, dopasować się w zależności od tego, jak przeprowadzany jest atak. Chcemy stwarzać więcej sytuacji i temu podporządkowujemy wiele naszych treningów.

- W środę drużyna rozegrała sparring z zespołem rezerw. Wyglądał pan na bardzo zmotywowanego. Niemal rozbijał pan młodszych kolegów w ich polu karnym.

- Nie ma innej drogi, trzeba być twardym. Ja tego doświadczyłem, jak jeszcze dostawałem zaproszenia na wspólne treningi do pierwszego zespołu i gdy ścierałem się z Hrymowiczem, to zaraz wyjmowałem trawę z buzi.

- Podczas tego sparringu zdobył pan dwa efektowne gole, a potem przytrafiła się dość lekceważąca reakcja i strata piłki. Trener zareagował momentalnie.

- Tak, pamiętam. Zdobyłem dwa gole i chciałem strzelić trzeciego. Dla mnie nie ma znaczenia, czy gram mecz mistrzowski, czy sparring. Zawsze chcę zdobywać bramki. Wtedy mogłem odegrać piłkę do lepiej ustawionego kolegi.

- Ma pan kłopoty z koncentracją, jak poczuje się zbyt pewnie ?

- Uważam, że jestem typem piłkarza, który z każdym kolejnym dobrym zagraniem czuje się lepiej. Najważniejsze jednak, żeby w takich sytuacjach korzyść miała z tego drużyna.

- W szerokiej kadrze jest tylko sześciu piłkarzy, którzy mają od pana więcej meczów w pierwszej drużynie Pogoni. Czuje się pan weteranem ?

- Weteranem się jeszcze nie czuję, ale nie da się ukryć, że czas leci i z każdym meczem chciałbym pomagać starszym kolegom w braniu odpowiedzialności za wynik i losy meczu na własne barki.

- Dziękuję za rozmowę. ©℗ Wojciech Parada

 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA