Piątek, 29 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Piłka ręczna. Pogoń zasługuje na podium

Data publikacji: 07 stycznia 2019 r. 19:59
Ostatnia aktualizacja: 08 stycznia 2019 r. 10:36
Piłka ręczna. Pogoń zasługuje na podium
 

Rozmowa z piłkarką ręczną Pogoni Szczecin, lewoskrzydłową Darią Zawistowską, laureatką jubileuszowego 65. Plebiscytu Sportowego „Kuriera Szczecińskiego”

Głosami naszych Czytelników Daria Zawistowska, szczypiornistka szczecińskiej Pogoni (od 2014 roku) i reprezentacji Polski (debiut w 2016 roku) zajęła 9. lokatę wśród najlepszych sportowców województwa zachodniopomorskiego w 2018 roku, ale na Wielkiej Gali Sportu „Kuriera Szczecińskiego” w „Bulwarach” nie mogła rzucić się w wir zabawy, gdyż jej drużyna praktycznie przygotowywała się już do noworocznego turnieju w Sławnie, a PGNiG Superliga wznawia rozgrywki już 5 stycznia.

Mimo okresu świąteczno-noworocznego, z wyjątkiem kilku najbardziej uroczystych dni, zespół normalnie trenuje, czasami nawet dwa razy dziennie. Dodajmy, że przed świętami Pogoń wzięła udział w dwudniowych zmaganiach w międzynarodowym turnieju w szwajcarskim Sankt Gallen, wygrywając finałowe spotkanie po rzutach karnych i jako pierwsza polska drużyna w historii tego turnieju sięgnęła po najwyższe trofeum. Aby dowiedzieć się więcej, co teraz dzieje się w naszym klubie, poprosiliśmy szczecińską zawodniczkę o rozmowę.

– Co było pani największym sukcesem w 2018 roku?

– To niby proste, ale jednak trudne pytanie, bo w 2018 roku nie miałam jakichś oszałamiających perełek, jeśli chodzi o sukcesy. Najbardziej ucieszył mnie jednak awans do finału Pucharu Polski, bo drugie miejsce w pucharowej rywalizacji w kraju dało przepustkę do europejskich rozgrywek w pucharze Challenge Cup. Sportowiec żyje przeważnie ostatnim i najbliższym meczem, więc już trochę zatarły mi się w pamięci szczegóły z finału Pucharu Polski, ale oczywiście w kolejnej edycji także chciałybyśmy dojść do najważniejszej rozgrywki i tym razem powalczyć o najwyższe trofeum. Lepiej już zaś pamiętam ostatni pojedynek, a właściwie dwumecz w szczecińskiej Netto Arenie z HIFK Helsinki. Pierwsze spotkanie wygrałyśmy wysoko i awans już praktycznie miałyśmy w kieszeni, więc do rewanżu podeszłyśmy z nastawieniem, by oszczędzać siły na najbliższy ważny mecz ligowy z Lublinem. W tej sytuacji gra na boisku nam się nie kleiła i choć byłyśmy faworytkami, nie mogłyśmy udowodnić swej wyższości i spotkanie zakończyło się sensacyjnym remisem.

– W kolejnej rundzie Challenge Cup waszym rywalem będzie portugalski zespół VS Alavarium Love Tiles, a oba spotkania odbędą się na wyjeździe.

– O tych meczach jeszcze nie myślimy, ale uważamy, że rywal jest w naszym zasięgu, choć wiemy, że w portugalskiej drużynie gra naprawdę sporo wartościowych zawodniczek. Dwa mecze na wyjeździe to spora niedogodność, bo kibice potrafią bardzo pomóc, ale i tak wierzę, że uda nam się awansować do kolejnej rundy. Swoje boisko, swoi kibice, swój obiad w dniu meczu, a nawet przespana noc i pobudka we własnym łóżku powodują, że ma się o wiele więcej energii i wspaniały nastrój, co zazwyczaj prognozuje udany mecz. Na przekór temu mam ufną nadzieję, że to jednak Pogoń będzie górą!

– Poprzedni sezon zakończyłyście na 5. miejscu, a w kolejnych rozgrywkach w nowy rok wchodzicie na identycznej pozycji. Czy to jest lokata na miarę waszych oczekiwań?

– Stać nas na więcej i powalczymy o wyższe miejsce, by znaleźć się co najmniej na podium. W tym sezonie wygrałyśmy 6 spotkań przy 4 porażkach, ale różnice punktowe pomiędzy miejscami: piątym, czwartym i trzecim są naprawdę niewielkie, więc odrobienie strat jest wielce prawdopodobne. Naszym kibicom chciałabym zaś obiecać, że poniżej obecnie zajmowanej piątej lokaty z pewnością nie spadniemy. Dodam, że same utrudniłyśmy sobie sytuację niepotrzebnymi porażkami z potencjalnie słabszymi rywalkami, jak choćby z Piotrcovią Piotrków Trybunalski, z którą wcześniej nie przegrywałyśmy przez bardzo wiele lat.

– Jakie są najmocniejsze atuty Pogoni?

– Czujemy się mocne i z meczu na mecz coraz lepiej nam idzie. Myślę, że jesteśmy już na tyle zgrane, aby walczyć o najwyższe cele. Na pewno naszą mocną stroną jest szybka kontra bezpośrednia, jak i pośrednia, a resztę naszych atutów nie będę zdradzać, by nie ułatwiać zadania kolejnym przeciwniczkom.

– Czy na wahania formy szczypiornistek Pogoni wpływ miały zmiany na stanowisku trenera? Przez wiele lat była stabilizacja pod szkoleniowym okiem Adriana Struzika, a później rozpoczęła się zagraniczna karuzela, gdyż już po kilku miesiącach Serbkę Ljiljanę Marković zastąpił Chorwat Neven Hrupec…

– Zmiana trenera to dla zespołu duży szok, bo wiąże się z tym nowa taktyka gry, ale przede wszystkim nowe reguły funkcjonowania drużyny. W naszym przypadku doszedł jeszcze dodatkowy element, bo zmiany w sztabie szkoleniowym zbiegły się z gruntowną przebudową zespołu. Takie rewolucyjne zmiany wymagają czasu na dotarcie, na zdobycie wzajemnego zrozumienia i zaufania. Obecnie mamy jeszcze dodatkowy atut, bo zmienił się trener przygotowania fizycznego, a Tomasz Michalak naprawdę potrafi prowadzić świetne zajęcia z wyrazistym ukierunkowaniem na szybkość i zwrotność.

– Czy według pani, dla kobiecej drużyny lepszy jest trener, czy trenerka?

– To sprawa dyskusyjna, ale na przykładzie Pogoni można dojść do wniosku, że lepsze wyniki osiągają mężczyźni. Myślę, że rozpatrując przykład naszego klubu, nie jest tu jednak kluczowa kwestia płci, lecz komunikacji. Z Ljiljaną Marković kwestie językowe były jednak sporym problemem, czego nie da się ukryć. Z Nevenem Hrupcem porozumiewamy się zaś tylko po angielsku, a gdy sporadycznie szkoleniowiec rzuci coś po chorwacku, to koleżanki błyskawicznie nam przetłumaczą, więc nie ma problemu. Oczywiście, każdy wolałby porozumiewać się w ojczystym języku, ale nie chciałabym drążyć wątku, bo to podchwytliwe pytanie. Realia są jednak takie, że język angielski jest niezbędny dla tego, kto ma ambicje grać w silniejszych ligach, jak niemiecka, duńska czy norweska, bo tam wszyscy porozumiewają się właśnie w języku Shakespeareʼa. Czy szczypiornistki wolą trenować pod rządami mężczyzny czy kobiety? Dla mnie nie ma to większego znaczenia, a przerabiałam różne warianty. Moją pierwszą trenerką była Barbara Bielecka, z którą często się spotykamy i mamy dobry kontakt. Później miałam trenerski duet żeńsko-męski, następnie mężczyznę, później kobietę, a teraz znów płeć zwana potocznie brzydszą…

– Od klubowej piłki przejdźmy do reprezentacji…

– Przed mistrzostwami Europy byłam w szerokiej kadrze, ale na docelową imprezę nie pojechałam. Cóż, takie jest życie sportowca, a drobne niepowodzenia tylko mobilizują mnie do bardziej wytężonej pracy. Myślę o reprezentacji w kontekście igrzysk olimpijskich w Tokio, a najbliższą próbą będą eliminacje do mistrzostw świata, które odbędą się w 2019 roku także w Japonii, a pierwszym rywalem Polski będzie Serbia, z którą nasza drużyna przegrała we Francji. Oglądałam wszystkie mecze mistrzostw Europy, nie tylko naszej drużyny i myślę, że naszej kadrze, z której ostatnio odeszły trzy doświadczone zawodniczki, trochę brakowało szczęścia…

– Rozmawiając na przełomie grudnia i stycznia, nie sposób nie zapytać o święta i sylwestra.

– Boże Narodzenie spędziłam tradycyjnie z rodziną, bo to najważniejsze święta, a sylwestra zarezerwowałam dla kilkuosobowego grona najbliższych przyjaciół.

– A czy poza sportem ma pani jeszcze inne obowiązki?

– Ukończyłam studia inżynierskie na kierunku transport w szczecińskiej Akademii Morskiej i przyznam, że kosztowało mnie to wiele wysiłku i wyrzeczeń. Teraz kontynuuję studia magisterskie, ale już na innej wyższej uczelni, bo na Wydziale Kultury Fizycznej i Promocji Zdrowia Uniwersytetu Szczecińskiego, z ukierunkowaniem na turystykę i rekreację. Studiuję bez ulg, ale przyznam, że jest trochę mniej stresów niż na morskiej uczelni. Dodam jeszcze, że oprócz sportu i nauki, absorbuje mnie jeszcze zdrowy styl życia i takowe odżywianie…

– Dziękujemy za rozmowę. ©℗

(mij)

Fot. Marta Teszner

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Ksiądz Andrzej
2019-01-08 10:33:43
Bo ja jestem tym z powołania, no ale patrząc na te nóżki jak nie wielbić dzieła Bożego? Tak a propos gdyby wszyscy księża byli dzieciofilami, to musiałoby znaczyć, że i ty i twoi rodzice chodzilibyście szerzej.
na pokuszenie wodzą.
2019-01-08 03:58:05
Z ciebie to żaden ksiądz. Właścicieli boga na pokuszenie wodzą dzieci i pedały.
Ksiądz Andrzej
2019-01-07 23:34:01
Pani Daria zdecydowanie wodzi na pokuszenie.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA