Wisła Płock - Sandra SPA Pogoń Szczecin 26:25 (13:13)
Pogoń: Gawryś, Terekhof - Rybski 6, Horiha 5, Bosy 4, Fedańczak 2, Wrzesiński 2, Biernacki 2, Matuszak 2, Krysiak 1, Krupa 1.
Niepokonana od początku sezonu Wisła Płock z wielkimi kłopotami odniosła 17 zwycięstwo w superlidze. Równie mocno, co Pogoń w tym sezonie liderowi postawiło się w tych rozgrywkach tylko Vive Kielce.
Pogoń jechała do Płocka na pożarcie, ale od samego początku byli godnym rywalem. Gospodarze nie grali tak skutecznie, jak w większości spotkań ligowych. Notowali sporo strat, ale życie Wiśle utrudniała uważna defensywa szczecinian i dobra postawa w bramce Gawrysia. Nie bez znaczenia był też powrót do gry po kontuzji Bosego.
Pierwsza połowa miała dwóch bohaterów. Bramkarzy bombardowali Horiha i Mlakar. Negatywnym bohaterem był natomiast Morawski. Bramkarz Wisły już w 28 minucie za faul na Krysiaku zobaczył czerwona kartkę. Szczecinianie wykorzystali przed przerwą grę w przewadze i odrobili trzybramkowe straty.
Po przerwie Pogoń wyszła nawet na prowadzenie. Po bramkach Bosego i Horihy odskoczyła na trzy trafienia. Wisła miała 15 minut na odwrócenie losów meczu, ale dopiero w ostatniej minucie przypieczętowała zwycięstwo. Bramkę na wagę trzech punktów w z rzutu karnego zdobył Matulić.
Pogoń mogła jeszcze doprowadzić do remisu i decydujących rzutów karnych, ale najpierw bramkarz Stevanović obronił strzał Krupy, a po chwili szczecinianie zgubili piłkę w akcji ostatniej szansy. (woj)
Fot. R. Pakieser