Środa, 27 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Plebiscyt 75-lecia „Kuriera Szczecińskiego”. W sylwestra uhonorujemy sportowców sprzed lat

Data publikacji: 22 grudnia 2020 r. 22:49
Ostatnia aktualizacja: 23 grudnia 2020 r. 00:45
Plebiscyt 75-lecia „Kuriera Szczecińskiego”. W sylwestra uhonorujemy sportowców sprzed lat
Fot. Dariusz Gorajski  

W tym roku nie organizujemy tradycyjnego, tym razem już 67. Plebiscytu Sportowego na 10 najlepszych zawodników i 3 trenerów województwa zachodniopomorskiego, bo nie wszyscy mieliby równe szanse, gdyż bardzo wiele imprez odwołano. Dodajmy, że nasz plebiscyt odbywa się od roku 1954 i jest jednym z najstarszych oraz najbardziej prestiżowych w Polsce. W tej sytuacji, a także z powodu jubileuszu naszej redakcji, postanowiliśmy zorganizować Plebiscyt 75-lecia „Kuriera Szczecińskiego”. Podsumujemy wszystkie punkty zdobyte przez sportowców i szkoleniowców przez dotychczasowe 66 edycji naszej zabawy i na tej podstawie wyłonimy 10 najlepszych zawodników i 3 trenerów 75-lecia! Wyniki, które mamy nadzieję zainteresują naszych Czytelników, przedstawimy w sylwestrowym wydaniu „Kuriera Szczecińskiego”.

W gronie triumfatorów będą mogli się znaleźć nie tylko aktualni zawodnicy i trenerzy, ale także ci, którzy już dawno pokończyli sportowe kariery. Będą z pewnością także tacy, których nie ma już z nami, a być może rywalizują już teraz na niebiańskich stadionach. Pisał o nich wiele nasz redakcyjny kolega śp. Wojtek Parada, którego od niedawna także nie ma razem z nami. Pisał on wiele wspomnieniowych, historycznych artykułów, a poniżej zaprezentujemy obszerne fragmenty jednego z nich, który prezentuje dawne gwiazdy szczecińskiego sportu.

Lata 50.

Było wielu zwycięzców sportowych plebiscytów „Kuriera”, którzy swoją znakomitą formę potrafili utrzymać przez dłuższy czas. Przykładowo Stefan Lewandowski to najlepszy sportowiec w latach 50. W pierwszym plebiscycie w roku 1954 lepszy od Stefana Lewandowskiego okazał się Edmund Potrzebowski, jego wielki konkurent w rywalizacji w biegach średnich. Stefan Lewandowski i Edmund Potrzebowski byli, jak wszyscy w Szczecinie, ludnością napływową. Ten pierwszy pochodził z Gdańska, ten drugi z Chorzowa. Obaj urodzili się przed wojną i wyrastali w atmosferze polsko-niemieckich konfliktów. Ich pojedynki na 800 i 1500 m zapierały dech w piersiach. W pierwszej połowie lat 50. przeważnie górą był starszy o cztery lata Potrzebowski. Na mistrzostwach Polski w roku 1954 to oni stoczyli ze sobą walkę o złoty medal na 800 m – wygraną przez Potrzebowskiego. To był bieg po nowy rekord Polski – najszybszy w całej karierze Potrzebowskiego. Nigdy później już tak szybko nie biegał. Lewandowski po zakończeniu kariery sportowej został cenionym chirurgiem. Potrzebowski natomiast znalazł swoją przystań w Ameryce Północnej i Środkowej. Był tam jednym z bardziej cenionych trenerów od przygotowania fizycznego, pracującym nie tylko z lekkoatletami, ale również z piłkarzami i przedstawicielami innych dyscyplin sportowych. Lewandowski liceum kończył już w Szczecinie – w roku 1949 zdał maturę w „Pobożniaku”, a jego starszy rywal rok wcześniej w liceum dla dorosłych w Chorzowie. Lewandowski zaczął studiować na Pomorskiej Akademii Medycznej i świetnie dzielił uprawianie sportu z nauką. Mało tego, swoje największe sukcesy zanotował u schyłku kariery, kiedy był już po studiach. Dziś można się tylko zastanawiać, czy gdyby w pełni poświęcił się dla sportu, to doczekalibyśmy się w Szczecinie sportowej legendy na miarę Zdzisława Krzyszkowiaka.

Lata 60. i 70.

W latach 60. Szczecin miał czterech sportowych idoli: Władysława Szuszkiewicza, Wiesława Maniaka, Rajmunda Zielińskiego i Mariana Kielca. Czytelnicy „Kuriera” zdecydowanie mocniej cenili indywidualne sukcesy sportowców w dyscyplinach mniej medialnych, ale bardziej medalodajnych. Doceniali bardziej uczestnictwo w igrzyskach olimpijskich niż gole w ligowych meczach. Zawsze osiągnięcia Władysława Szuszkiewicza znajdowały się nieco w tle za sukcesami Wiesława Maniaka, który w latach 60. był najszybszym białym człowiekiem na świecie, a w Szczecinie był postacią absolutnie wybitną. Rajmund Zieliński to dwukrotny olimpijczyk, zwycięzca Tour de Pologne, ale przede wszystkim pięciokrotny uczestnik Wyścigu Pokoju. Popularność kolarzy szosowych w latach 60. ubiegłego wieku porównywalna była do popularności pięściarzy i nawet przewyższała piłkarzy, o czym świadczą wyniki plebiscytów w latach 60., w których Marian Kielec znajdował się za plecami Zielińskiego, czy później Wojciecha Matusiaka. Właśnie Matusiak był sportowym hegemonem lat 70., choć w latach tych coraz większą rolę zaczynały odgrywać nasze drużyny – piłkarze Pogoni z takimi graczami, jak: Henryk Wawrowski, Zenon Kasztelan czy Leszek Wolski, piłkarze ręczni z medalistą olimpijskim Januszem Brzozowskim, koszykarze Pogoni z Pawłem Waniorkiem czy piłkarki ręczne z Teresą Rusek. Matusiak trzy razy uczestniczył w Wyścigu Pokoju, wygrał jeden etap, ale za to bardzo prestiżowy, na stadionie w Berlinie w 25. rocznicę zakończenia II wojny światowej, co miało wymiar nie tylko sportowy, ale też mocno propagandowy. To był kolarz z tego samego pokolenia co Ryszard Szurkowski i Stanisław Szozda.

Lata 80.

Lata 80. były najlepsze dla Szczecina w grach zespołowych. Tytuły zdobywali siatkarze Stali Stocznia, piłkarki ręczne Pogoni, w czołówce byli piłkarze, świetnie spisywali się w rozgrywkach ligowych pięściarze Stali Stocznia, ich zawodnicy liczyli się w rywalizacji krajowej, powoływani byli do reprezentacji. Lata te były też znakomite dla kolarzy, którzy w tamtym czasie zdominowali rywalizację w sportowym plebiscycie „Kuriera”. Ryszard Dawidowicz był jednym z najlepszych torowych kolarzy na świecie. Świetni piłkarze Pogoni: Marek Ostrowski czy Marek Leśniak, a także piłkarka ręczna Mirella Mierzejewska byli nieco w cieniu międzynarodowych sukcesów nie tylko Dawidowicza, ale też przełajowego wicemistrza świata Andrzeja Mąkowskiego czy medalisty mistrzostw świata w kajakarstwie Kazimierza Krzyżańskiego.

Lata 90.

Lata 90. i kolejna dekada to sportowa dominacja w regionie Marka Kolbowicza, mistrza olimpijskiego, mistrza świata, pięciokrotnego uczestnika igrzysk olimpijskich, który był blisko szóstego występu, ale ostatecznie nie zakwalifikował się do reprezentacji na igrzyska w roku 1992, kiedy miał zaledwie 21 lat i uznano, że jest jeszcze zbyt młody i mało doświadczony. W kończącej się dekadzie sportowcem najmocniej docenianym przez Czytelników „Kuriera” był skoczek o tyczce Piotr Lisek. I trudno się temu dziwić. To wciąż jest sportowiec w sile wieku, mogący jeszcze przez kilka lat zdobywać trofea. 

(oprac. mij)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

guciu
2020-12-26 16:25:53
75 strzał w 75.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA