Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Pływanie. Myślami przy igrzyskach

Data publikacji: 19 stycznia 2016 r. 10:57
Ostatnia aktualizacja: 19 stycznia 2016 r. 10:56
Pływanie. Myślami przy igrzyskach
 

Rozmowa z trenerem pływaków MKP Mirosławem Drozdem

W Plebiscycie „Kuriera" na najlepszych sportowców 2015 roku uznanie Czytelników zdobyło dwóch przedstawicieli pływania - 12 zawodnik mistrzostw świata w Kazaniu Filip Zaborowski i jego trener Mirosław Drozd.

- Jak oceni pan poprzedni sezon w wykonaniu swojego podopiecznego Filipa Zaborowskiego?

- Myślę, że to był bardzo udany sezon. Filip Zaborowski przekwalifikował się na 400 m i pokazał, że jest światowej czołówce. Na mistrzostwach świata o 2 sekundy poprawił rekord życiowy, a do rekordu Polski Przemka Stańczyka zabrakło mu kolejnych 2 sekund. Zimowe mistrzostwa Polski pokazały, że zrobił kolejny krok na przód. Na krótkim basenie poprawiał życiówki na 200, 400, 800 i 1500.

- Zaborowskiego zabrakło na mistrzostwach Europy na krótkim basenie w Izraelu, choć miał tam szanse walki o pierwszy w karierze medal na imprezie tej rangi. Nie żałuje pan, że zdecydowaliście się zrezygnować z tego startu?

- To była przemyślana decyzja. Chcieliśmy spokojnie przygotować się do mistrzostw Polski, które były kwalifikacją do mistrzostw Europy na długim basenie. Wprowadzaliśmy nową formę Bezpośredniego Przygotowania Startowego, zmienialiśmy trening pod kontem przygotowań do startu na dystansie 400 m i nie chcieliśmy tego cyklu zakłócać występem w Izraelu. Mistrzostwa Polski i wywalczone minimum na mistrzostw Europy w Londynie pokazały, że to był dobry ruch.

- 400 m stylem dowolnym to będzie w tym sezonie koronny dystans Filipa Zaborowskiego?

- Tak chcemy przygotować się do startu na igrzyskach olimpijskim głównie na dystansie 400 m, choć jeśli nie będzie to kolidowało Filip może wystartować także na 1500 m.

- Mówi pan już o igrzyskach w Rio, a wcześniej trzeba przecież jeszcze wywalczyć do nich kwalifikacje.

- O czasy kwalifikacyjne jestem spokojny. Filip pływa już teraz 3 sekundy poniżej olimpijskiego minimum i musiałaby się wydarzyć katastrofa, że go nie osiągnął w Londynie lub podczas mistrzostw Polski. Niebezpieczeństwo widzę gdzie indziej. Wojciechowi Wojdakowi i Filipowi Zaborowskiemu coraz bardziej depcze po piętach Kacper Klich ze Śląska Wrocław. Choć ten młody zawodnik lepiej prezentuje się na krótkim basenie to nie można wykluczyć, że będzie groźnym konkurentem także na 50-metrowej pływalni. A miejsca na igrzyskach są tylko dla dwóch zawodników w każdej konkurencji.

- Przed ubiegłorocznymi mistrzostwami świata Filip Zaborowski przygotowywał się przez pewien czas z bezkonkurencyjnym ostatnio polskim kraulistą Wojciechem Wojdakiem. Czy zawodnicy będą współpracować także w tym roku?

- Już w niedzielę jadą na reprezentacyjne zgrupowanie na Teneryfę, gdzie będą wspólnie trenować przez trzy tygodnie. Obaj bardzo chętnie wspólnie trenują i rywalizują na treningach i na pewno będziemy z takich wspólnych treningów korzystać w najbliższych miesiącach.

- Mówimy głównie o Filipie Zaborowskim, a olimpijskie nadzieję wiąże się w Szczecinie jeszcze z trzema pływakami. Jaki szanse na wyjazd do Rio de Janeiro mają Mateusz Sawrymowicz, Paweł Furtek i Michał Domagała?

- Moim zdaniem Sawrymowicz ma największe szans na wyjazd na igrzyska na wodach otwartych. Kwalifikacje olimpijskie są w połowie czerwca i trudno byłoby mu przygotować się równocześnie do startu na basenie i wodach otwartych. Furtek i Domagała mają dwie szansa na uzyskanie olimpijskich minimów. Mogą je zdobyć bezpośrednio w USA po zakończeniu ligi akademickiej lub na majowych mistrzostwach Polski. Ze swoimi amerykańskimi trenerami muszą uzgodnić, która z opcji jest dla nich korzystniejsza.

Rozmawiał Wojciech TACZALSKI

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA