Niedziela, 24 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Siatkówka. Łodzianki nie zwiesiły głów

Data publikacji: 18 kwietnia 2017 r. 17:03
Ostatnia aktualizacja: 18 kwietnia 2017 r. 17:03
Siatkówka. Łodzianki nie zwiesiły głów
 

- Nie zwiesiłyśmy głów. Każdy kolejny zdobyty punkt czy wygrany set będzie nam dawał nadzieję, że wszystko się może zdarzyć - uważa przed rewanżowym meczem w finale mistrzostw Polski z Chemikiem Police kapitan siatkarek Grot Budowlani Łódź Sylwia Pycia.

Łodzianki w Szczecinie, gdzie w środę zostanie rozegrany drugi finałowy pojedynek, czeka bardzo trudne zadanie. Po pewnym zwycięstwie 3:0 w Łodzi o krok od zdobycia złotych medali są bowiem broniące tytułu policzanki.

W spotkaniu przed własną publicznością do czwartego z rzędu i szóstego w historii klubu tytułu wystarczą im dwa wygrane sety. Drużyna Budowlanych zaś, by marzyć o końcowym triumfie, musi zwyciężyć 3:0 lub 3:1 i wygrać tzw. złoty seta do 15 punktów.

- Dopóki piłka w grze, to jest nadzieja. Nie zwiesiłyśmy jeszcze głów i na pewno podejmiemy walkę. Ale co by się nie wydarzyło, to my i tak jesteśmy w tym sezonie wygranymi, bo nie można zapominać, że medal, niezależnie od jego ostatecznego koloru, jest naszym wielkim sukcesem – podkreśliła Pycia.

Doświadczona środkowa bloku Budowlanych dodała, że ma nadzieję na wyciągnięcie wniosków z piątkowego pojedynku i uniknięcie błędów popełnionych w Łodzi.

- Wierzę, że nie poddamy się już tej presji, bo teraz nie mamy nic do stracenia. Każdy kolejny zdobyty punkt czy wygrany set będzie nam dawał nadzieję, że wszystko się może zdarzyć – podkreśliła kapitan łódzkiej drużyny.

Z kolei rozgrywająca Budowlanych Ewelina Tobiasz zaznaczyła, że w pierwszej konfrontacji jej zespół nie pokazał na co go stać i tego, czego wymagają od siebie same zawodniczki.

- Zabrakło nam jakiejś iskierki, która pozwoliłaby nam się podnieść. Wierzę jednak, że będziemy walczyć do końca. W Szczecinie będziemy trzy razy bardziej zmotywowane i nakręcone – zapewniła.

Mimo wyraźnej przegranej we własnej hali, w swoje podopieczne przed ostatnim w sezonie meczu wierzy również trener Błażej Krzyształowicz.

- Po wygranym półfinale z Impelem Wrocław powiedzieliśmy sobie, że rozluźnienie i radość mogą przyjść dopiero po 19 kwietnia. Mimo niekorzystnego wyniku w Łodzi, liga cały czas trwa. Chcemy pojechać do Szczecina, by odwrócić losy finału. Wiem, że po rezultacie pierwszego spotkania taka deklaracja z moich ust może brzmieć śmiesznie i - twierdząc, że możemy się podnieść - mogę być wysłany do szpitala psychiatrycznego, ale musimy zrobić wszystko, żeby powalczyć – wspomniał szkoleniowiec Grot Budowlanych.

Pojedynek w szczecińskiej Azoty Arenie rozpocznie się w środę o godz. 20.30.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA