Espadon Szczecin – GKS Katowice 2:3 (16:25, 28:26, 25:22, 20:25, 15:11)
Espadon: Zajder, Sladecek, Wika, Depowski, Gałązka, Kluth, Murek (libero) oraz Kozłowski, Miluszew, Ruciak, Perłowski, Wołosz, Mihułka (libero).
Tradycyjnie już szczecinianie fatalnie weszli w mecz. Błędy w przyjęciu zagrywki i brak kończącego ataku wykorzystał GKS obejmując pięciopunktowe prowadzenie. Pierwszy udany atak Espadon zaliczył przy stanie 3:8. Cztery akcje później trener Gogol dokonał pierwszych zmiany w składzie, a do końca seta wymienił połowę pierwszej „szóstki”.
Wszystkie roszady okazały się trafione. Wprowadzony na parkiet Miluszew od razu zdobył kilka punktów atakiem i dał się rywalom we znaki zagrywką, ale straty z pierwszej części seta udało się zniwelować tylko częściowo. GKS cały czas utrzymywał bezpieczny dystans 4-6 punktów.
Drugi set Espadon zaczął dużo lepiej. Punktowali Miluszew i Ruciak, ale gdy goście wstrzelili się zagrywką przejęli inicjatywę. Znów we znaki szczecinianom dał się Butryn, który kończył najważniejsze akcje. Espadon odpowiadał równie skutecznymi atakami i doprowadził do emocjonującej końcówki.
Espadon poszedł za ciosem w kolejnej partii. Choć wciąż nie miał recepty na rewelacyjnego Butryna (zdobył 37 punktów w tym meczu), to skutecznie blokował innych atakujących GKS. Rywalom dał się także we znaki trudna zagrywką. W decydujących akcjach w poczynania Espadonu wkradło się trochę nerwowości, ale atak Ruciaka pozwolił rozstrzygnąć także tego seta.
W zaciętej czwartej partii o porażce Espadonu zadecydowały punkty stracone po zepsutych zagrywkach. Tym samym o losach meczu zadecydował czwarty w tym sezonie tie-break w Azoty Arenie. W piątej partii zdecydowanie skuteczniejsi byli goście.©℗ (woj)
Fot. R. Pakieser