Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Siatkówka. Mistrz świata w Meczu Gwiazd

Data publikacji: 19 maja 2016 r. 12:30
Ostatnia aktualizacja: 19 maja 2016 r. 12:30
Siatkówka. Mistrz świata w Meczu Gwiazd
 

Rozmowa z Krzysztofem Ignaczakiem

JUŻ tylko godziny dzielą nas od siatkarskiego Meczu Gwiazd. Charytatywna impreza organizowana w Szczecinie od sześciu lat znów zagości w Azoty Arenie. Jednym z bohaterów siatkarskiego wydarzenia będzie ubiegłoroczny mistrz świata z drużyną Stefana Antigi Krzysztof Ignaczak.

– Organizatorzy Meczu Gwiazd długo namawiali pana do przyjazdu do Szczecina?

– Wiadomo, jaki jest cel akcji i dlatego nie trzeba mnie było długo namawiać. Zaproszenie przyjąłem z radością. Podobnie jak inni uczestnicy Meczu Gwiazd jestem osobą publiczną i jeżeli mogę się przyczynić do tego, żeby udało się zebrać jak najwięcej pieniędzy, to zrobię to z przyjemnością.

– Słyszał pan wcześniej o akcji Siatkarze dla Hospicjum, a może miał pan w niej swój udział i przekazał już jakąś sportową pamiątkę?

– O akcji słyszałem już dużo wcześniej. Byłem do Szczecina zapraszany wielokrotnie, ale termin Meczu Gwiazd pokrywał się zawsze z reprezentacyjnymi obowiązkami. Teraz, gdy skończyłem już karierę w kadrze, z przyjemnością wystąpię w tym meczu. Przekazałem też swoją koszulkę z tegorocznego Final Four Ligi Mistrzów i mam nadzieję, że zostanie wylicytowana za jak najwyższą kwotę.

– Jest pan świeżo po zakończeniu sezonu ligowego. W tegorocznym finale Plus Ligi zdobył pan z Resovią srebrny medal – 14. w swojej karierze. Mimo to podczas dekoracji wyglądał pan na najbardziej zawiedzionego zawodnika rzeszowskiego klubu. Dlaczego?

– To z powodu moich sportowych ambicji. Zawsze chcę wygrywać, a po tym finale, w którym ZAKSA była zespołem zdecydowanie lepszym, miałem wrażenie, że nie wszystko zrobiliśmy dobrze i mogliśmy zagrać zdecydowanie skuteczniej.

– Po 10 latach spędzonych w Rzeszowie rozstaje się pan z Resovią. Jakie są pana sportowe plany, bo chyba nie zamierza pan jeszcze definitywnie kończyć sportowej kariery?

– Przyznam, że jestem w momencie decydowania o swojej przyszłości. Mam propozycje z kilku klubów, ale po głowie chodzą mi też myśli, żeby odwiesić już buty na kołku. Decyzji jeszcze nie podjąłem.

– Pana zatrudnieniem zainteresowany jest Espadon Szczecin, który zabiega o dołączenie w nowym sezonie do grona zespołów Plus Ligi. Jakie są szanse, że zagra pan w barwach tego klubu?

– Niewykluczone, że w przyszłym sezonie będę występował właśnie w Szczecinie. Znam Kubę Markiewicza jeszcze z gry w Plus Lidze. Wiem, że jest oddany siatkówce i jeśli uda mu się dostać do Plus Ligi, to stworzy w niej solidny klub.

– Kluby Plus Ligi nie są zwolennikami otwarcia ligi ani jej rozszerzania. A jaka jest pana opinia na ten temat?

– Moim zdaniem uporządkowanie zasad awansów i spadków w Plus Lidze powinno nastąpić już przed laty. Liga powinna się otworzyć na nowe ośrodki. Takie jak Szczecin, który ma piękne siatkarskie tradycje. Dla nas, zawodników, rozszerzanie ligi nie jest dobrym pomysłem, bo wiąże się z wydłużeniem sezonu, a już dziś w lidze jest bardzo dużo grania i siatkarze mocno to odczuwają.

– Mimo wszystko kibicuje pan Espadonowi w staraniach o Plus Ligę?

– Tak jak mówiłem, znam Kubę Markiewicza i osoby związane z Espadonem. Szczecin zasługuje na to, żeby mieć ciekawy zespół i stać się mocnym siatkarskim ośrodkiem w Plus Lidze. Pamiętam jeszcze swoje występy w Szczecinie w ekstraklasie, jeszcze w starej hali i bardzo miło je wspominam. Rozmawiał Wojciech TACZALSKI

 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA