Polskie siatkarki rozpoczynają zmagania w Lidze Narodów i w żadnym ze spotkań nie będą występować w roli faworytek.
- Oby okazało się, że łatwiej jest być w roli drużyny, która tylko może sprawić niespodziankę. Na pewno jednak musimy dać z siebie 150 procent - uważa reprezentacyjna atakująca Malwina Smarzek, która w zakończonym sezonie reprezentowała barwy Chemika Police.
- Nie tak dawno skończyły się rozgrywki ligowe w Polsce, a pani i pozostałe kadrowiczki praktycznie bez żadnego odpoczynku zaczynacie sezon reprezentacyjny...
- Nie tylko nie było czasu na odpoczynek, ale nawet miałyśmy bardzo mało czasu na przyjazd na zgrupowanie do Szczyrku. Jednak trener kadry Jacek Nawrocki tak pokierował zajęciami, abyśmy mogły troszkę odsapnąć. Było więcej zajęć regeneracyjnych, krótszych treningów. Dopiero od poniedziałku zaczęłyśmy bardziej intensywnie ćwiczyć, szlifować poszczególne elementy rozgrywania akcji...
- Nie dość, że do rywalizacji w Lidze Narodów drużyna przystąpi niemal "z marszu", to jeszcze czeka was daleka podróż do Stanów Zjednoczonych...
- Ja już trochę się przyzwyczaiłam, że po zakończeniu sezonu ligowego zaczyna się kadra. Jednak tym razem bardzo szybko czeka nas rywalizacja sportowa. Jest zatem mało czasu na zgranie się, wypracowanie pewnych schematów, a w zespole jest dużo nowych dziewczyn. Na pewno jest to dla nas trudna sytuacja.
- W USA, oprócz drużyny gospodarzy, rywalami będą Włoszki i Turczynki...
- Z Turcją grałyśmy w ubiegłorocznych mistrzostwach Europy i co prawda przegrałyśmy 1:3, ale nie było widać przepaści między nami. Tym bardziej do tej pory boli, iż nie zdołałyśmy wygrać. Przeciw dwóm pozostałym zespołom nie miałam jeszcze możliwości grać. Ostatnio przecież nie miałyśmy zbyt często kontaktu ze światową elitą. Nie patrzymy więc na rywali w kategoriach "który silniejszy". Jednak może łatwiej jest być w roli drużyny, która nie jest faworytem, a tylko może sprawić niespodziankę. My tak naprawdę w LN nic nie musimy. Występując Chemiku Police wiem, jaka presja towarzyszy zespołowi, który ma wygrywać. To wcale nie jest łatwa sytuacja dla zawodniczek.
- Czy w takim razie, jakie cele postawiono przed reprezentacją w rozgrywkach Ligi Narodów?
- Jedyna droga, aby cokolwiek osiągnąć, aby w ogóle powalczyć z tymi zespołami jak równy z równym, to dać z siebie 150 procent. Nie możemy się oszukiwać - nie bez powodu długo nie było nas w gronie najlepszych drużyn świata. Wygrałyśmy II Dywizję Grand Prix, ale nie czyni to z nas siatkarek ze światowego topu. Na pewno nie będzie łatwo. Czekają nas do tego dalekie wyjazdy, zmiany stref czasowych. Dlatego nie tylko umiejętności, ale głowa będzie bardzo ważna w trakcie spotkań.
- Polska nie ma stałego miejsce w Lidze Narodów i będzie musiała walczyć o utrzymanie...
- Na razie nie myślimy o tym, nie kalkulujemy. Jednak na pewno utrzymać się nie będzie łatwo.
- Jakie reprezentacje powinny walczyć o najwyższe laury w tych rozgrywkach?
- Jeśli miałabym na kogoś stawiać, to na Chiny i Serbię. Ostatnio ta druga drużyna prezentowała świetny poziom. Jednak w takim zestawieniu trzeba wymienić też inne ekipy, np. Holandię czy USA. Czołówka jest szeroka, trudno wskazać jednoznacznego faworyta. Myślę, że mecze decydujące o najwyższych miejscach będą stały na bardzo wysokim poziomie. (pap)
Fot. R. Pakieser