Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Siatkówka. Sześć godzin emocji

Data publikacji: 26 sierpnia 2017 r. 08:06
Ostatnia aktualizacja: 26 sierpnia 2017 r. 08:08
Siatkówka. Sześć godzin emocji
 

W piątkowe popołudnie, na długo przed pierwszą rozegraną piłką siatkarskich mistrzostw Europy w szczecińskiej Azoty Arenie, kibice zaczęli zmierzać na ulicę Szafera, a parking powoli zapełniał się samochodami. Sportowe emocje rozpoczęły się o godz. 17.30, a zakończyły dopiero przed północą.

Przed halą atrakcji nie było zbyt dużo. Można było co najwyżej pomalować twarz, w dowolnie wybrane barwy: polskie, czeskie, słowackie, włoskie lub niemieckie. Stały też namioty dwóch firm z branży związanej z hazardem, a wokół nich z zachęcającymi uśmiechami kręciły się hostessy. Jedna firma oferowała dmuchane klaskacze, smycze i krówki, a druga - kupony, lecz za ich wysłanie trzeba już było zapłacić (4 zł).

Bilety, kasy, koniki

Przed halą czynne były kasy, ale biletów na piątkowe mecze już w nich nie było (można było jedynie kupować pakiety, obowiązkowo na dwa spotkania, niedzielne lub poniedziałkowe).

W kasach piątkowych wejściówek nie było, ale to nie znaczy, że nie można ich było kupić, bo powróciła instytucja tzw. koników. Choć może nie do końca, bo nie sprzedawali oni biletów po droższych cenach, lecz po nominalnych.

Choć bilety oficjalnie wszystkie zostały sprzedane, trybuny nie zapełniły się po brzegi. Na meczu Czechów ze Słowakami było dokładnie 2340 widzów, a hala nieco dopełniła się dopiero przed spotkaniem Włochów z Niemcami, choć i wówczas daleko było do kompletu.

Według oficjalnego raportu meczowego spotkanie Włochów z Niemcami oglądało 3420 kibiców, czyli zajętość hali była na poziomie zaledwie 63 procent. Oznacza to, że aż 37 procent puli biletów nie zostało wykorzystanych, choć oficjalnie sprzedano wszystkie.

Sposób na kolejki

Kto już dostał się do hali, mógł bez zbytnich kolejek zakupić sprzęt siatkarski (koszulki, piłki, torby) oraz posilić się w czterech punktach małej gastronomii. Być może dobrym sposobem na rozładowanie kolejek okazały się dość wysokie ceny (przykładowo: piwo - 10 zł). Z korzystaniem z licznych toalet też nie było problemów, bo kolejki tworzyły się tylko sporadycznie (szczególnie w przerwach między setami).

Na wysokich trybunach licznie pojawili się fani niemieckiego teamu, oraz znacznie mniej liczni Włosi. Fani nie siedzieli na wyznaczonych sektorach (jak to ma miejsce w meczach piłkarskich), lecz przemieszani pomiędzy sobą oraz z licznymi Polakami, w większości szczecinianami. Nie zauważyliśmy jednak najmniejszych choćby awantur...

Współzawodnictwo kibiców jednak istniało; nasi zachodni sąsiedzi skandowali „Deutschland, Deutschland!", a gdy Niemcy rozgrywali piłkę: „Ein, zwei, drei!". Południowcy natomiast odpowiednio: „Italia, Italia!" oraz „Uno, due, tre!".

Wielokrotnie halę okrążała też słynna meksykańska fala, a sportową atmosferę podtrzymywali: Gryfus z Twardowskiego (nieco ospały) oraz Orzeł Bielik (nie mogący ustać w miejscu). O ostudzenie nadmiernych emocji (a może wręcz o ich spotęgowanie) starały się czirliderki King Wilków Morskich, wielokrotnie zmieniając kreacje do brawurowych występów z pogranicza akrobatyki.

Autografy i selfie

Po dość nieoczekiwanym zwycięstwie Niemców, zespół ten wykonał rundę wokół trybun, przybijając licznie fetującym ich kibicom tzw. piątki. Włosi zaś długo leżeli na parkiecie, przy pomocy fizjoterapeutów dokonując pierwszego etapu biologicznej odnowy - rozciąganie, czyli stretching.

Potem siatkarze obu drużyn z dużą cierpliwością rozdawali autografy i pozowali do wspólnych zdjęć. Szczególnie mocno oblegany był atomowo serwujący i zbijający Gyorgy Grozer, występujący w polskiej lidze rozgrywający Lukas Kampa, czy nastoletni „wieżowiec" Tobias Krick.

Ale chyba jeszcze większe wzięcie mieli reprezentanci zespołu wicemistrzów olimpijskich z Rio de Janeiro i aktualnych jeszcze brązowych medalistów ME, czyli takie gwiazdy jak: Luca Vettori, Filippo Lanza i świetnie serwujący rozgrywający Simone Giannelli.

Gdy łowcy selfie i autografów opuścili halę pół godziny przed północą, spotkała ich miła niespodzianka, bo mogli powrócić do centrum autobusem linii „75". W dniu meczu bilet na ten dzień zmagań ME, uprawnia do bezpłatnego korzystania z komunikacji miejskiej. ©℗ (mij)

Fot. R. Pakieser

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA