Rozmowa ze Stefaną Veljković, siatkarką Chemika i wicemistrzynią olimpijską z Rio de Janeiro
STEFANA Veljković od dwóch sezonów jest pierwszoplanową siatkarką Chemika i Orlen Ligi. Środkowa reprezentacji Serbii, z sprawą srebrnego medalu olimpijskiego zdobytego w Rio de Janeiro, będzie w tym sezonie będzie prawdziwą gwiazdą rozgrywek. Serbia w finale turnieju olimpijskiego przegrała z Chinami 1:3. Veljković po igrzyskach dostała 14 dni urlopu i dopiero przed tygodniem dołączyła do przygotowującego się do sezonu Chemika.
– W jakim nastroju wróciła pani z Rio? Pozostał niedosyt po przegranym finale z Chinkami?
– W jakim nastroju można być zdobywając medal olimpijski? Oczywiście znakomitym. Finałowego meczu dobrze już nawet nie pamiętam. W pamięci pozostał natomiast wygrany mecz z Amerykankami. Zagrałyśmy bardzo dobre spotkanie, a w czasie meczu czułam dwa miliony emocji.
– Zaraz po zakończeniu sezonu w Orlen Lidze rozpoczęła przygotowania do igrzysk olimpijskich, a po powrocie z Rio miała pani tylko dwa tygodnie wolnego. Zdążyła pani odpocząć od siatkówki, czy przydałby się dłuższy urlop?
– Do krótkich urlopów jestem przyzwyczajona. Tak jest już od kilku sezonów, to jest moje życie, ale tak naprawdę przydałoby się jeszcze miesiąc wolnego.
– W nowym sezonie będzie pani występowała w Chemiku ze swoją rodaczką Jeleną Blagojević. Nowa siatkarka zastąpi w składzie Helenę Havelkovą i czy w ogóle można porównać te dwie siatkarki?
– Nie są podobne do siebie. To są zupełnie inne zawodniczki. Różnią się stylem gry i warunkami fizycznymi. Cieszę się bardzo, że Jelena będzie grała ze mną w drużynie. Na pewno przekaże zespołowi dużo pozytywnej energii.
– W klubie będzie pani jeszcze występowała z innym nowymi siatkarkami. Co pani sądzi o Katarzynie Zaroślińskiej i Malwinie Smarzek, przeciwko którym miała już pani okazję grać w Orlen Lidze?
– Pamiętam obie zawodniczki z parkietu. To bardzo dobre siatkarki i z pewności będą sporym wzmocnieniem naszej drużyny.
Rozmawiał Wojciech TACZALSKI
Fot. R. Pakieser