Co roku w ramach plebiscytu na najlepszego sportowca i trenera województwa zachodniopomorskiego przyznajemy nagrodę sportowym weteranom naszego regionu, postaciom zasłużonym, ale już nieco zapomnianym.
Tym razem zdecydowaliśmy się uhonorować żyjących piłkarzy Pogoni Szczecin, którzy równo 60 lat temu wywalczyli pierwszy historyczny awans do ekstraklasy.
Wojciech Frączczak, Ryszard Wiśniewski i Jerzy Słowiński to jedyni piłkarze Pogoni pamiętający wydarzenia z roku 1958. Uhonorowanie legend szczecińskiego futbolu potraktowaliśmy jako podsumowanie trwającego przez cały rok jubileuszu 70-lecia istnienia klubu.
Z tej okazji przez cały rok przypominaliśmy na łamach Kuriera Szczecińskiego o najważniejszych piłkarskich wydarzeniach w ostatnich 70 latach, największych piłkarskich osobowościach: trenerach, piłkarzach, działaczach. Przybliżaliśmy sylwetki osób, które pchnęły Pogoń na najwyższy krajowy, a nawet międzynarodowy poziom.
Wojciech Frączczak, Ryszard Wiśniewski, Jerzy Słowiński należą do najważniejszych postaci w historii klubu, jako pierwsi dali miastu awans do najwyższej klasy rozgrywkowej i możliwość konkurowania z plejadą klubów śląskich: Górnikiem, Ruchem, Zagłębiem, Polonią, Szombierkami, a także z klubami warszawskimi: Legią czy Gwardią.
Pupil Krygiera
Wojciech Frączczak był pupilem trenera Floriana Krygiera, najmłodszym piłkarzem w zespole, najmniej doświadczonym, dopiero rozpoczynającym swoją zawrotną, trwającą do połowy lat 70. karierę. Był jednym z pierwszych wychowanków, którzy w Pogoni wyrobili sobie markę jednych z najlepszych polskich piłkarzy na swojej pozycji.
W roku 1958 nie był jeszcze podstawowym bramkarzem, zagrał w całym sezonie tylko raz. To był jego debiut, bardzo udany, bo zakończony zwycięstwem nad Górnikiem Wałbrzych 2:1. Podstawowym bramkarzem był wówczas Ludwik Konarski, który opuścił tylko jedno spotkanie, w którym znakomicie zastąpił go młodszy kolega.
Frączczak przez całą swoją karierę związany był z Pogonią. Rozegrał dla szczecińskiego klubu 227 spotkań, z czego 204 w ekstraklasie. Wymieniany jest obok Marka Szczecha i Radosława Majdana jako jeden z trzech najlepszych bramkarzy w historii.
Mówi się o nim, że gdyby grał w innym klubie, to słynny Hubert Kostka nigdy nie grałby w reprezentacji. Frączczak bowiem przewyższał go umiejętnościami, refleksem, ale Szczecin leżał zbyt daleko od Warszawy, stąd wynikały częste pominięcia przy ewentualnych powołaniach do reprezentacji Polski.
11 goli Słowińskiego
Jerzy Słowiński w roku 1958 był podstawowym graczem drużyny, w całym sezonie zdobył 11 goli. W inauguracyjnym meczu z Marymontem Warszawa zdobył dwa gole, poprowadził drużynę do pierwszej wygranej w stosunku 5:0 i dał wyraźny sygnał, że beniaminek II ligi zamierza iść za ciosem i walczyć o kolejny awans, już do najwyższej klasy rozgrywkowej.
Słowiński i Wiśniewski trafili do Pogoni rok wcześniej. Obaj mocno przyczynili się do znacznej poprawy jakości całej drużyny. W roku 1957 w rozgrywkach III ligi Pogoń rozegrała 24 mecze, z których 23 wygrała. Zdobyła aż 162 gole! Była bezkonkurencyjna.
Słowiński, zanim trafił do Pogoni, miał też epizod w Legii Warszawa. Swoje występy w stołecznej drużynie zakończył jednak zaledwie na jednym oficjalnym ligowym meczu. Na kolejny występ na boiskach ekstraklasy musiał czekać aż pięć lat, stało się to już w barwach Pogoni i mógł mieć satysfakcję, że poważnie się do tego przyczynił.
Ryszarda Wiśniewskiego ściągnięto do Szczecina z Bydgoszczy. Był już graczem ukształtowanym, miał 25 lat i z miejsca stał się bardzo ważną częścią zespołu.
Już w pierwszym sezonie gry w Pogoni dostał opaskę kapitańską, a w tamtych czasach nie było łatwo tak szybko wzbudzić zaufanie i respekt u reszty zespołu.
Przede wszystkim imponował umiejętnościami piłkarskimi, ale też dużą wszechstronnością. W Pogoni grał od marca do grudnia, a od grudnia do marca uprawiał hokej na lodzie w miejscowej Sparcie. I też należał do najlepszych w drużynie. ©℗
Wojciech PARADA
Fot. Marta Teszner